Wszyscy chcieli pojechać na komisariat i dowiedzieć się czegoś w sprawie Jurgena, jednakże pojechali tam tylko Waidenfeller i Katja. Uznali, że tak będzie najrozsądniej, bo gdyby pojechali wszyscy zrobiłoby się zamieszanie i tym bardziej niczego by się nie dowiedzieli. Żona Kloppa czekała już na miejscu, natomiast pozostali nie ruszali się z miejsca. Wszyscy chcieli być obecni przy tym kiedy pojawi się jakaś informacja. Mieli nadzieję, że to tylko jakieś nieporozumienie, ale chyba nic by ich już dziś nie zdziwiło. Sprawa Gotze wstrząsneła towarzystwem. Nikt nic nie mówił, nikt nic nie sugerował. Czekali w zupełnej ciszy.
-Żabciu, możemy porozmawiać? -zza ściany wyjrzała tylko głowa Łukasza.
Ewa skinęła głową nie odrywając wzroku od gazety. Czytała artykuł dotyczący aresztowania Jurgena.
-Co to za bzdury?!- Jurgen Klopp najuczciwszy człowiek na ziemi oskarżony o kradzież klubowych pieniędzy ? To nie dopuszczalne ! -wrzasnęła oburzona.
-Wiem kochanie, mi też trudno w to uwierzyć. To napewno jakieś nieporozumienie -starał się uspokoić żonę.
-Masz rację to nieporozumienie, przepraszam. Chciałeś ze mną porozmawiać ?
-Tak -wziął głeboki oddech. -Bo widzisz, zrobiłem głupotę, największy błąd mojego życia. Nie potrafię dłużej żyć jak gdyby nigdy nic...- patrzyła na niego bardziej niż lekko zaniepokojona, ale nie przerywała mu. - Kiedy wyjechałaś na szkolenie, Rita wprowadziła się tu. Uznaliśmy, że tak będzie wygodniej i to wszystko ułatwi. Lecz pewnego dnia, bardzo za Tobą zatęskniłem. Chciałem żebyś była ze mną. To było takie niedojrzałe...Rita, ona...całowaliśmy się...-w tym momencie Ewa głośno przełknęła ślnę. Czuła jak do jej oczu napływają łzy -...do niczego nie doszło, opamiętaliśmy się, a właściwie Sara...cholera! -ukrył twarz w dłoniach -brzydzę się sobą !
Ewa milczała. Jakby wpadła w trans, którego za żadne skarby nie chciała przerwać. Załzawionymi oczami patrzyła w okno.
-Błagam Cię powiedz coś- powiedział załamany Piszczu.
-Tak myślałam- wychrypiała. -Nie chciałam nigdzie wyjeżdżać bo wiedziałam, że coś się stanie -otarła łzę.
-Kochanie- uklęknął przed żoną i ujął jej dłoń -To co zrobiłem...nie mogę na siebie patrzeć a muszę codziennie -ucałował ją w ręke. - Kocham Ciebie i tylko Ciebie..
-Wiem o tym -uśmiechnęła się słabo.
-Czy jest szansa, że kiedykolwiek mi wybaczysz? - spojrzał w jej zasmucone oczy.
Ewa podniosła się z kanapy. Łukasz obserwował każdy jej ruch, jej twarz.
-Powiedz Ricie żeby dziś nie przychodziła. Ty też weź Sarę i pójdźcie gdzieś, chce zostać sama.
Łukasz ze zrozumieniem pokiwał głową.
-Kocham Cię - powiedział kiedy wychodziła z pokoju.
Jak się czuł? Nie da się tego opisać słowami. Ubrał córeczkę i poszli razem do Błaszczykowskich.
Tatiana postanowiła pójść do Roberta i porozmawiać z nim. Przemyślała sobie wszystko kilka razy. Teraz zostało jej zmierzyć się z nim twarzą w twarz. Właśnie zamykała za sobą drzwi, kiedy zastała go w hallu. Spojrzeli sobie w oczy, nie odzywając się przez chwilę.
-Właśnie chciałem...
-Tak, ja też -zbliżyli się do siebie nie odrywając wzroku.
-Przemyślałam wszystko i nie mogę być na Ciebie zła. Każdy wie jaki byłeś do niedawna..mogłam się tego spodziewać, te wszystkie kobiety...nie to, że mam o Tobie złe zdanie, choć miałam. Boli mnie jedno. Dlaczego nie powiedziałeś od razu?
-Chciałem Ci powiedzieć, ale to wszystko działo się tak szybko-przeczesał swoje włosy. -Czasmi normalnie nie wyrabiam a od niedawna pojawiłaś się też ty.
-Czyli jestem tylko kolejnym problemem?
-Nie to miałem na myśli...-próbował z tego wybrnąć.
-Już dobrze -wtuliła się w niego. -Przysięgnij mi, że od dziś zawsze będziesz ze mną szczery i będziesz mówił mi o wszystkim.
-Przysięgam- niby mu ulżyło ale nadal się obawiał.
-Zobaczysz kochanie, niedługo będziemy się z tego śmiać -uśmiechnęła się lekko. -Troje dzieci, to nie koniec świata- wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
-W sumie to...dwanaście..-głos mu drżał.
-Kiepska pora na żarty-stwierdziła.
-W tej chwili nie śmiałbym żartować- dziewczyna spojrzała na jego całkiem poważną minę. Odsunęła się od niego i zaśmiała histerycznie.
-Nie wierzę -powiedziała jakby sama do siebie. -Jesteś jakiś niepoważny?- zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękoma.
Lewy chciał ją objąć, ale nie z nią te numery.
-Nie dotykaj mnie! Nie chce mieć z tobą nic wspólnego! To koniec !- wykrzyczała po czym zatrzasnęła za sobą drzwi.
Biedny Robert. Jak widać ukrywanie prawdy jest trudniejsze niż przyznanie się do błędu.
Rita stała na balkonie i paliła papierosa. Na codzień tego nie robiła, tylko w bardzo stresujących sytuacjach lub gdy chciała pomyśleć. Powoli zaczynął przeszywać ją zimny dreszcz, ale nie miała czasu by się nad tym zastanawiać. Nieoczekiwanie zjawiła się też Madi, z początku niezauważona przez brunetkę.
-Nie w pracy? -zapytała blondynka.
Rita ocknęła się i spojrzała na nią.
-No popatrz, dzisiaj akurat nie -zgasiła niedopałek i kontynuowała. - Ładny teatrzyk wczoraj odstawiłaś. Katja wszystko mi opowiedziała, jesteś z siebie zadowolona?
-Nie-powiedziała cicho i spuściał głowę. Wyglądała jakby naprawdę żałowała, a Roth zakrztusiła się powietrzem.
-Co proszę? Wiesz jaką krzywde im wyrządziłaś? Zdajesz sobie z tego sprawę, że zniszczyłaś im tak wiele przez swoje własne usrane widzi mi się?
-Wiem to, Rita. Ale nie cofnę czasu...Wyjeżdżam -wypowiedziawszy to weszła do pokoju.
Nianie kompletnie wbiło w ziemię. Madison to świetna aktorka, ale tym razem nie grała.
-Po tym wszystkim co nam zrobiłaś tak poprostu wyjeżdżasz? -popędziła za nią. - Nie masz nic do powiedzenia?
-Przepraszam, w porządku? -próbowała ukryć napływające do oczu łzy. -Pójdę się pakować - rzuciła po czym uciekła do swojego pokoju.
Rita nie dała jej za wygraną i poszła za nią.
-Dlaczego nagle chcesz wyjechać ?-zastała ją kiedy w ekspresowym tempie sie pakowała. Po pytaniu zadanym przez Ritę, przestała momentalnie i usiadła na skraju łóżka.
-Ktoś kogo skrzywdziłam...zmarł dzisiaj w nocy. Poczułam się strasznie, bo duży w tym mój udział -szlochała. - Ja czuję, że powinnam być teraz z jego rodziną -otarła łzy i spojrzała na brunetkę, która po raz kolejny nie wiedziała co powiedzieć. Potrząsnęła głową i wróciła do pakowania się.
Rita stała oparta o ściane i przygladała się blondynce. Zrobiło jej sie żal Madi. Przez głowe przeszły jej setki myśli. Nie wiedziała o kogo chodzi, ani jaki"udział" miała w jego śmierci. Wahała się ale w końcu zadała to pytanie.
-Kim jest ta osoba?
-Nie znasz, gdyby był to także twój znajomy, powiedziałabym Ci -zasunęła walizkę. -Muszę jeszcze gdzieś zadzwonić - spojrzała na nią znacząco.
-Jasne- powiedziała i wycofała się z pomieszczenia.
-Rita..
-Tak?
-Jest mi strasznie przykro...- brunetka westchnęła poruszona tym widokiem. Rozżalona Madison, ta Madison.
Kiwnęła głową i ulotniła się. Tego dnia nie widziała jej już więcej. Słyszała tylko zamykające się drzwi. Chciała do niej podejść ale nie wiedziała co miałaby powiedzieć. Pozwoliła jej odejść. Tak po prostu.
Sara i Oliwka po ich wspólnych szaleństwach ucieły sobie popołudniową drzemkę. Agata równiez była zmęczona i usnęła z nimi w jednym pokoju. Kuba i Łukasz postanowili im nie przeszkadzać i wybrali się do baru, gdzie czekali już na nich Lewy i Reus.
-Nie zamawialiście nic? -zapytał zdziwiony Błaszczu kiedy dosiedli sie do stolika w kącie.
-Czekaliśmy na was.
-To bardzo miłe, aż dziwne -stwierdził kapitan reprezentacji Polski - to co cztery piwka na początek?-obejrzał się po pozostałych, nikt nie zaprzeczał. -To rozumiem, chodź Reusik nie zabiorę się - klepnął przyjaciela siedzącego z brzegu.
Łukasz opadł na kanapę obok Lewego.
-Powiedziałem Ewie...-napastnik spojrzał na niego.
-Jak zareagowała? -Piszczek wzruszył ramionami.
-Nie wściekła się, nie krzyczała, nie wyrzuciła mnie z domu tylko płakała, chciała zostać sama..
Robert pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Wiedziałem, że powiesz. Poczucie winy niszczyło Cię od środka- stwierdził bez emocji obracając w dłoni iPada.
-Tak, to było straszne. Ulżyło mi, wiesz? Wiem, czuje się jeszcze bardziej podle, ale mimo to jest mi lżej...Misiu? Niech to zostanie między nami, dobrze?
-Spoko tylko wiesz...jak Ewa Cię zostawi, to nie licz na wsparcie z mojej strony -powiedział hardo napastnik. Piszczu zacisnął usta w podkowę i spuścił głowę.
Kuba i Marco przyłączyli się do nich po chwili. Po dwóch piwach zaczęła się prawdziwa męska rozmowa.
-Co ty taki markotny? Heej -Reus uszczypał Roberta w policzek.
-Tatiana mnie rzuciła- wypowiedziawszy to każdy z chłopaków wydał z siebie okrzyk zdumienia.
-Ona Ciebie? Liczyłem, że będzie na odwrót -przyznał Marco.
-Nie tym razem- reakcja kolegów lekko go rozbawiła.
-Powiedziałeś jej calutką prawdę? -dopytywał się Kuba.
-Tak...wiecie, nie chce o tym gadać. Kobiety są jakieś inne -wzdrygnął się i upił łyk z kufla.
-Racja, na przykład Kathrin. Jest słodka, zabawna, ale jej ciekawość jest czasami irytująca -stwierdził tleniony.
-To znaczy?
-Bardzo interesują ją sprawy klubowe, aż za bardzo. Cały czas przecież jest ze mną na treningu, albo podwozi mnie wszędzie. Wypytuje o Kloppa, kase klubową. Czy to jest normalne? -skrzywił się.
-W naszym świecie nic nie jest normalne- obudził się Piszczu -To męczy, ale taka prawda.
-Dokładnie. Dlaczego nie możemy prowadzić beztroskiego życia gwiazd footballu? Ciągle tylko skandale, afery, kłótnie. To nie jest normalne -przyznał Kuba.
-Nie jest, bo my nie jesteśmy normalni -skwitował Lewy. -Zdrowie Panowie ! Za nas, rządnych skandali, niepoukładanych, nienormalnych gwiazd footbalu - wypowiedziawszy te słowa unieśli kufle w górę i stukneli się wzajemnie.
_____________________________________________________________________
Lewandowski we Frajrenie... smutne to. Wiem, że zaraz polecą hejty o brak szacunku dla najlepszego klubu świata, jednak nie potrafię szanować tych ludzi.. zarządu, trenera.. nie. Oby przebił się do składu, bo szkoda byłoby gdyny jego kairera się zatrzymała.Nie mogę jednak oprzeć sie wrażeniu, że to nie jest typ Guardioli. Nie wiem. Natomiast pozdrawiamy hejterów Roberta, którzy to tak starsznie płaczą, że jest zdrajcą judaszem etc. Szkoda, że sami dowiedzieli się rok temu co to Borussia.
***
-Żabciu, możemy porozmawiać? -zza ściany wyjrzała tylko głowa Łukasza.
Ewa skinęła głową nie odrywając wzroku od gazety. Czytała artykuł dotyczący aresztowania Jurgena.
-Co to za bzdury?!- Jurgen Klopp najuczciwszy człowiek na ziemi oskarżony o kradzież klubowych pieniędzy ? To nie dopuszczalne ! -wrzasnęła oburzona.
-Wiem kochanie, mi też trudno w to uwierzyć. To napewno jakieś nieporozumienie -starał się uspokoić żonę.
-Masz rację to nieporozumienie, przepraszam. Chciałeś ze mną porozmawiać ?
-Tak -wziął głeboki oddech. -Bo widzisz, zrobiłem głupotę, największy błąd mojego życia. Nie potrafię dłużej żyć jak gdyby nigdy nic...- patrzyła na niego bardziej niż lekko zaniepokojona, ale nie przerywała mu. - Kiedy wyjechałaś na szkolenie, Rita wprowadziła się tu. Uznaliśmy, że tak będzie wygodniej i to wszystko ułatwi. Lecz pewnego dnia, bardzo za Tobą zatęskniłem. Chciałem żebyś była ze mną. To było takie niedojrzałe...Rita, ona...całowaliśmy się...-w tym momencie Ewa głośno przełknęła ślnę. Czuła jak do jej oczu napływają łzy -...do niczego nie doszło, opamiętaliśmy się, a właściwie Sara...cholera! -ukrył twarz w dłoniach -brzydzę się sobą !
Ewa milczała. Jakby wpadła w trans, którego za żadne skarby nie chciała przerwać. Załzawionymi oczami patrzyła w okno.
-Błagam Cię powiedz coś- powiedział załamany Piszczu.
-Tak myślałam- wychrypiała. -Nie chciałam nigdzie wyjeżdżać bo wiedziałam, że coś się stanie -otarła łzę.
-Kochanie- uklęknął przed żoną i ujął jej dłoń -To co zrobiłem...nie mogę na siebie patrzeć a muszę codziennie -ucałował ją w ręke. - Kocham Ciebie i tylko Ciebie..
-Wiem o tym -uśmiechnęła się słabo.
-Czy jest szansa, że kiedykolwiek mi wybaczysz? - spojrzał w jej zasmucone oczy.
Ewa podniosła się z kanapy. Łukasz obserwował każdy jej ruch, jej twarz.
-Powiedz Ricie żeby dziś nie przychodziła. Ty też weź Sarę i pójdźcie gdzieś, chce zostać sama.
Łukasz ze zrozumieniem pokiwał głową.
-Kocham Cię - powiedział kiedy wychodziła z pokoju.
Jak się czuł? Nie da się tego opisać słowami. Ubrał córeczkę i poszli razem do Błaszczykowskich.
***
Tatiana postanowiła pójść do Roberta i porozmawiać z nim. Przemyślała sobie wszystko kilka razy. Teraz zostało jej zmierzyć się z nim twarzą w twarz. Właśnie zamykała za sobą drzwi, kiedy zastała go w hallu. Spojrzeli sobie w oczy, nie odzywając się przez chwilę.
-Właśnie chciałem...
-Tak, ja też -zbliżyli się do siebie nie odrywając wzroku.
-Przemyślałam wszystko i nie mogę być na Ciebie zła. Każdy wie jaki byłeś do niedawna..mogłam się tego spodziewać, te wszystkie kobiety...nie to, że mam o Tobie złe zdanie, choć miałam. Boli mnie jedno. Dlaczego nie powiedziałeś od razu?
-Chciałem Ci powiedzieć, ale to wszystko działo się tak szybko-przeczesał swoje włosy. -Czasmi normalnie nie wyrabiam a od niedawna pojawiłaś się też ty.
-Czyli jestem tylko kolejnym problemem?
-Nie to miałem na myśli...-próbował z tego wybrnąć.
-Już dobrze -wtuliła się w niego. -Przysięgnij mi, że od dziś zawsze będziesz ze mną szczery i będziesz mówił mi o wszystkim.
-Przysięgam- niby mu ulżyło ale nadal się obawiał.
-Zobaczysz kochanie, niedługo będziemy się z tego śmiać -uśmiechnęła się lekko. -Troje dzieci, to nie koniec świata- wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
-W sumie to...dwanaście..-głos mu drżał.
-Kiepska pora na żarty-stwierdziła.
-W tej chwili nie śmiałbym żartować- dziewczyna spojrzała na jego całkiem poważną minę. Odsunęła się od niego i zaśmiała histerycznie.
-Nie wierzę -powiedziała jakby sama do siebie. -Jesteś jakiś niepoważny?- zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękoma.
Lewy chciał ją objąć, ale nie z nią te numery.
-Nie dotykaj mnie! Nie chce mieć z tobą nic wspólnego! To koniec !- wykrzyczała po czym zatrzasnęła za sobą drzwi.
Biedny Robert. Jak widać ukrywanie prawdy jest trudniejsze niż przyznanie się do błędu.
***
-Nie w pracy? -zapytała blondynka.
Rita ocknęła się i spojrzała na nią.
-No popatrz, dzisiaj akurat nie -zgasiła niedopałek i kontynuowała. - Ładny teatrzyk wczoraj odstawiłaś. Katja wszystko mi opowiedziała, jesteś z siebie zadowolona?
-Nie-powiedziała cicho i spuściał głowę. Wyglądała jakby naprawdę żałowała, a Roth zakrztusiła się powietrzem.
-Co proszę? Wiesz jaką krzywde im wyrządziłaś? Zdajesz sobie z tego sprawę, że zniszczyłaś im tak wiele przez swoje własne usrane widzi mi się?
-Wiem to, Rita. Ale nie cofnę czasu...Wyjeżdżam -wypowiedziawszy to weszła do pokoju.
Nianie kompletnie wbiło w ziemię. Madison to świetna aktorka, ale tym razem nie grała.
-Po tym wszystkim co nam zrobiłaś tak poprostu wyjeżdżasz? -popędziła za nią. - Nie masz nic do powiedzenia?
-Przepraszam, w porządku? -próbowała ukryć napływające do oczu łzy. -Pójdę się pakować - rzuciła po czym uciekła do swojego pokoju.
Rita nie dała jej za wygraną i poszła za nią.
-Dlaczego nagle chcesz wyjechać ?-zastała ją kiedy w ekspresowym tempie sie pakowała. Po pytaniu zadanym przez Ritę, przestała momentalnie i usiadła na skraju łóżka.
-Ktoś kogo skrzywdziłam...zmarł dzisiaj w nocy. Poczułam się strasznie, bo duży w tym mój udział -szlochała. - Ja czuję, że powinnam być teraz z jego rodziną -otarła łzy i spojrzała na brunetkę, która po raz kolejny nie wiedziała co powiedzieć. Potrząsnęła głową i wróciła do pakowania się.
Rita stała oparta o ściane i przygladała się blondynce. Zrobiło jej sie żal Madi. Przez głowe przeszły jej setki myśli. Nie wiedziała o kogo chodzi, ani jaki"udział" miała w jego śmierci. Wahała się ale w końcu zadała to pytanie.
-Kim jest ta osoba?
-Nie znasz, gdyby był to także twój znajomy, powiedziałabym Ci -zasunęła walizkę. -Muszę jeszcze gdzieś zadzwonić - spojrzała na nią znacząco.
-Jasne- powiedziała i wycofała się z pomieszczenia.
-Rita..
-Tak?
-Jest mi strasznie przykro...- brunetka westchnęła poruszona tym widokiem. Rozżalona Madison, ta Madison.
Kiwnęła głową i ulotniła się. Tego dnia nie widziała jej już więcej. Słyszała tylko zamykające się drzwi. Chciała do niej podejść ale nie wiedziała co miałaby powiedzieć. Pozwoliła jej odejść. Tak po prostu.
***
-Nie zamawialiście nic? -zapytał zdziwiony Błaszczu kiedy dosiedli sie do stolika w kącie.
-Czekaliśmy na was.
-To bardzo miłe, aż dziwne -stwierdził kapitan reprezentacji Polski - to co cztery piwka na początek?-obejrzał się po pozostałych, nikt nie zaprzeczał. -To rozumiem, chodź Reusik nie zabiorę się - klepnął przyjaciela siedzącego z brzegu.
Łukasz opadł na kanapę obok Lewego.
-Powiedziałem Ewie...-napastnik spojrzał na niego.
-Jak zareagowała? -Piszczek wzruszył ramionami.
-Nie wściekła się, nie krzyczała, nie wyrzuciła mnie z domu tylko płakała, chciała zostać sama..
Robert pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Wiedziałem, że powiesz. Poczucie winy niszczyło Cię od środka- stwierdził bez emocji obracając w dłoni iPada.
-Tak, to było straszne. Ulżyło mi, wiesz? Wiem, czuje się jeszcze bardziej podle, ale mimo to jest mi lżej...Misiu? Niech to zostanie między nami, dobrze?
-Spoko tylko wiesz...jak Ewa Cię zostawi, to nie licz na wsparcie z mojej strony -powiedział hardo napastnik. Piszczu zacisnął usta w podkowę i spuścił głowę.
Kuba i Marco przyłączyli się do nich po chwili. Po dwóch piwach zaczęła się prawdziwa męska rozmowa.
-Co ty taki markotny? Heej -Reus uszczypał Roberta w policzek.
-Tatiana mnie rzuciła- wypowiedziawszy to każdy z chłopaków wydał z siebie okrzyk zdumienia.
-Ona Ciebie? Liczyłem, że będzie na odwrót -przyznał Marco.
-Nie tym razem- reakcja kolegów lekko go rozbawiła.
-Powiedziałeś jej calutką prawdę? -dopytywał się Kuba.
-Tak...wiecie, nie chce o tym gadać. Kobiety są jakieś inne -wzdrygnął się i upił łyk z kufla.
-Racja, na przykład Kathrin. Jest słodka, zabawna, ale jej ciekawość jest czasami irytująca -stwierdził tleniony.
-To znaczy?
-Bardzo interesują ją sprawy klubowe, aż za bardzo. Cały czas przecież jest ze mną na treningu, albo podwozi mnie wszędzie. Wypytuje o Kloppa, kase klubową. Czy to jest normalne? -skrzywił się.
-W naszym świecie nic nie jest normalne- obudził się Piszczu -To męczy, ale taka prawda.
-Dokładnie. Dlaczego nie możemy prowadzić beztroskiego życia gwiazd footballu? Ciągle tylko skandale, afery, kłótnie. To nie jest normalne -przyznał Kuba.
-Nie jest, bo my nie jesteśmy normalni -skwitował Lewy. -Zdrowie Panowie ! Za nas, rządnych skandali, niepoukładanych, nienormalnych gwiazd footbalu - wypowiedziawszy te słowa unieśli kufle w górę i stukneli się wzajemnie.
_____________________________________________________________________
Lewandowski we Frajrenie... smutne to. Wiem, że zaraz polecą hejty o brak szacunku dla najlepszego klubu świata, jednak nie potrafię szanować tych ludzi.. zarządu, trenera.. nie. Oby przebił się do składu, bo szkoda byłoby gdyny jego kairera się zatrzymała.Nie mogę jednak oprzeć sie wrażeniu, że to nie jest typ Guardioli. Nie wiem. Natomiast pozdrawiamy hejterów Roberta, którzy to tak starsznie płaczą, że jest zdrajcą judaszem etc. Szkoda, że sami dowiedzieli się rok temu co to Borussia.
Z okazji pierwszych urodzin bloga, które miały miejsce 2 dni temu, życzymy sobie i Wam jak nawiększej frajdy z czytania tego opka!
Czekamy na Wasze komentarze.