piątek, 30 sierpnia 2013

Odcinek 29: Czas zwierzeń.

Kühlungsborn, chociaż odległe od Dortmundu o przeszło 500 km, stało się dla naszych bohaterów miejscem, w którym na każdym kroku można spotkać znajomą twarz. Ale piłkarze, sąsiadki i nianie to nie jedyni znajomi. Niektórzy powinni mieć oczy naprawdę szeroko otwarte...

***

Tatiana wygrzewała się na leżaku znajdującym się nieopodal rozłożonego przez nich campingu. Nie trudno było się domyślić o czym myślała. Wkurzało ją to, że zamiast cieszyć się wakacjami, zamartwia się kimś, na kim podobno "wogóle jej nie zależy". Wygrzebała z dna torby swoje mp4, włożyła słuchawki w uszy i próbowała zająć się piosenką. Zamknęła oczy i startała się odpłynąć. Rita podeszła do dziewczyny i zajęła leżak obok. Przyglądała się chwilę jej twarzy. Szturchnęła ją lekko, a Bednarczyk ocknęła się i wyciągnęła słuchawki z uszu.
-Hej, obudziłam Cię?- zapytała Roth lekko się uśmiechając.
-Nie spałam. -odwzajemniła uśmiech. Spuściła głowę w dół i dalej wydawała się być zmartwiona.
-Tatka, co się dzieje? -zapytała z troską.
-Nic się nie dzieje...
-Nie wmawiaj mi. Czy tylko ja to widzę, że od przyjazdu nie uśmiechnęłaś się szczerze ani razu?
-Wow, nawet Wiktoria nie jest w stanie rozszyfrować mnie tak jak ty.- parsknęła śmiechem. Rita puściła jej oczko.
-No to mów, co jest?
-Ehhh...Pamiętasz jak wtedy w klubie doradziłaś mi żeby się nie angażować, tylko spróbować jednorazowej przygody? - niania skinęła głową. - Zrobiłam to. Kiedy wróciliśmy już do apartametu, to nie weszłam do mieszkania...-przygryzła dolną wargę, a Rita słuchała z takim zaciekawieniem, że ponaglała ją gestem dłoni. - Poszłam do mieszkania na przeciwko...
-Uuu, nieźle. Jak w jakimś filmie -zacisnęła zęby. -To kto jest, a raczej był tym szczęściarzem?
-Robert Lewandowski. -prychnęła. Rita zdębiała.
-Ten Robert Lewandowski?
-Dokładnie ten...
-O kurcze - zakryła usta dłonią i powstrzymywała napad śmiechu.
-To nie jest śmieszne, Rita. -wywróciła oczami i opsunęła się na oparciu.
-Przepraszam- próbowała się opanować. -Ale wiesz...-odchrypnęła sobie-...na niego to lepiej uważaj...
-Tak, tak, tak. Wiem. Gwiazda...zresztą na co mam uważać? I tak nigdy więcej go już nie spotkam no nie?
-Mieszkacie obok siebie...
-Racja - zmarszczyła nos. -Kogo ja oszukuję ?- zaczęła walić głową w oparcie. Rita złapała ją za ręke i popatrzyła na nią ze współczuciem. - Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?- dodała nagle studentka.- To, że on się czuje urażony, i w ten właśnie sposób wpędza mnie w poczucie winy...
-Urażony ?-nie mogła tego pojąć. -Ale czym?
-Bo wymknęłam się rano i nie oddzwoniłam.
-Ty brutalu! -oburzyła się teatralnie. Obie wybuchły śmiechem. - Jesteś pewna, że tylko poczucie winy Cię zadręcza? ?- spojrzała na nią i poruszyła brwiami.
-Yyyy...no tak, a niby co innego? I nie patrz tak na mnie -pogroziła jej palcem.
-No nie wiem, nie wiem...może jakieś uczucie ?- uśmiechnęła się tak jakby znała odpowiedź na to pytanie. Tatiana spojrzała na nią i wstrzymała na chwilę oddech.
-Oszukiwanie Cię jest bez sensu, prawda? - Roth ponownie przytaknęła.- Dobra, przyznaję się. Długo z tym walczyłam ale dłużej tak się nie da. Odkąd tu jestem, praktycznie cały czas go widzę! Nie, nie mam obsesji, poprostu...a to na niego wpadne, a to jest w tym samym sklepie co ja, schodach, windzie, światłach.Niedługo mi z lodówki wyskoczy ! I za każdym razem się kłócimy, bo z nim się nie da normalnie pogadać...chociaż nie. Raz udało nam się umówić ale nie wypaliło...
-Dlaczego?
-Bo wybrał Krupińską.
-Dupek !
-To nie jego wina.- obroniła go. - Poprostu źle zrozumiał pewną rzecz, ale to teraz nie istotne. A potem musiałam całować go na meczu, bo ta nieszczęsna kisscam nas złapała...no nie wspominając już o ostatniej wspólnej nocy. Wiesz raz jest wkurzający, wstrętny, arogancki, cwaniakuje  i doprowadza mnie do szału, a raz jest taki słodki i uroczy...a potem znowu mam ochotę przywalić mu łopatą.
-Powiedz mu to.
-Że chcę mu przywalić łopatą?
-Nie. zaśmiała się Rita. - O swoich uczuciach.
-Nie wiem czy to odpowiedni moment, przecież jest obrażony...
-Co z tego? Umaluj się ładnie, popraw włosy i leć.
-Okej... ale wieczorem. -uśmiechnęła się zadziornie.
-Ja Cię normalnie nie poznaję.

***

Łukasz podziwiał piękne widoki z balkonu hotelowego, opierając się o balustradę ze szklanką wiskey, gdy do pokoju wparował Robert.
-Piszczek !
-Tutaj !- zawołał zachrypniętym i przemiłym głosem. Lewy wpadł na balkon.
-Sam jesteś?
-Jak widać. -westchnął. Napastnik wciągnął go do pokoju. -Spokojniej Misiu. - na twarzy Łukasza pojawił się spokój i łagodność. Zamknął oczy i uśmiechnął się, jakby pomyślał o czymś miłym.
-Nie pij już!- Lewy zabrał mu szklankę rudej wódki i odstawił na stolik.- Twoja żona jest lekko podirytowana twoim wczorajszym zachowaniem na basenie. Kubulek wszystko mi powiedział, bo się biedny o Ciebie martwi, ale mówi, że do Ciebie dotrzec się nie da!  Serio? Nawrzeszczałeś na biedną staruszkę, bo siedziała za długo przy jacuzzi? Może wkońcu przestaniesz zachowywać się jak idiota i powiesz nam wszystkim o co chodzi?
-Powiem Ci.- spojrzał na niego bezradny. -Ale ty pierwszy!
-Co pierwszy?
-Powiedz to, co tobie nie daje spokoju...może wtedy nabiorę odwagi...
-Łukasz ! Do cholery ! Zabiłeś kogoś?!
-Gorzej...ale nie krzycz dobrze? Powiedz co trapi twoją duszę i zajmiemy się mną. -uśmiechnął się lekko. Lewy przeczesał swoje kruczo-czarne włosy i błagał bezgłośnie Boga o cierpliwość. Usiadł powoli na fotelu. Opowiedział Łukaszowi, całą historię o jego uroczej sąsiadce. O tym jak się przez przypadek poznali, o ich wszystkich kłótniach i "rozejmach" oraz o wydarzeniu w jego mieszkaniu. Piszczek po wysłuchaniu całego monologu, popatrzył na niego lekko zadzwiony.
-Czekaj, czekaj. -Obrońca próbował sobie to wszystko poukładać. - Więc mówisz, że jakaś panna mimowolnie wskoczyła Ci pod kołderkę , a tobie się to nie podoba? Kim jetseś i co zrobiłeś z Robertem Lewandowskim ?
-Nie mówie, że się nie podoba, ale...-nabrał powietrza i pozostał na wydechu -...liczyłem na inne zachowanie z jej strony.
-Niby jakie ? Boli Cię, że nie została i nie zrobiła Ci śniadanka tak jak inne ?
-Nie, to nie to.
-W takim razie co?
-Nie wiem, rozumiesz? - rozłożył ręce.- Nie wiem co to jest, ale to bardzo nie miłe i nieprzyjemne uczucie...
-A może ty się Misiu zakochałeś? - Łukasz poruszył przekonująco brwiami.
-Teraz to dowaliłeś!- parsknął, ale zauważył, że Piszczu mówi poważnie. -Ty nie zmieniaj tematu! Ja już powiedziełam, to co miałem powiedzieć teraz twoja kolej! I nie ściemniaj !
-Ehh...-wstchnął ciężko.Wstał z miejsca i zaczął chodzić po całym pokoju. - Pamiętasz jak Ewcia wyjechała na te szkolenia?- Lewy skinął głową. -No właśnie. Wpadliśmy z Ritą na pomysł żeby, wprowadziła się na ten czas co Ewci nie będzie..
-O stary...-Robert spojrzał na niego jakby znał zakończenie tej opowieści.
-Ale to nie tak ! Daj mi powiedzieć. No i Rita się wprowadziła...było dobrze. Oglądaliśmy filmy, chodziliśmy na spacery...z Sarą, Agatka nas pare razy odwiedziła. Było...tak jak powinno być, ale nie! Musiałem zbić ten pieprzony kubek.- syknął. Napastnik posłał mu pytające spojrzenie. Łukasz kontynuował. - Mój ulubiony kubek, ten klubowy roztrzaskał się na kawałeczki, i to wszystko przez nią. Weszła do kuchni piękna, czarująca, uśmiechnięta, a ja...straciłem panowanie nad sobą...ja...musiałem ją pocałować... a potem...-ukrył twarz w dłoniach.
-Ja wiedziałem, że to się tak skończy...-Lewy podparł się ręką.- Co potem?
-Do niczego nie doszło, nie myśl tak nawet. Sara weszła do kuchni, a ona uciekła...
-Chciałeś żeby do czegoś doszło?
-Nie!- przystaną na chwilę. -Nie jestem taki, kocham swoją żonę !- wykrzyczał.
-Nikt nie mówi, że nie kochasz...ale gdyby Sara się tam nie zjawiła, to wcisnąłbyś hamulce, czy dodał gazu?
-Możesz rozmawiać ze mną normalnie?- zapytał i ponownie zaczął krązyć po całym pokoju.
-Sorry, to przez Reusa i Leitnera i te ich brazylijskie telenowele- wyrócił teatralnie oczami-...obejrzyj z taki jeden sezon...-dodał ciszej.
-Robert, ty wiesz, że ja nigdy nie zdradziłbym Ewy...-przetarł swoją szyję-...Nie wiem jak to teraz będzie. Co ty byś zrobił na moim miejscu?- opadł na łóżko.
-Nigdy się nie ożenił.- Łukasz spiorunował go wzrokiem. -Kłamał.
-Nie potrafię okłamywać bliskich, to będzie nie fair w stosunku do mojej żony. Jeśli dowie się od kogoś innego będzie jeszcze gorzej. Sam muszę jej to powiedzieć.
-Zwariowałeś? Przecież wiesz jaka Ewka jest cięta na Ritę. Zastrzeli was oboje !
-Ale przecież do niczego nie doszło! Zrozumie...
-Napewno. W końcu kobiety są takie wyrozumiałe. -powiedział sarkastycnzie. -Nie czaisz, że jak jej powiesz to zakoduje tylko tą część że, kiedy nie było jej w domu,  prawie przeleciałeś opiekunkę na blacie kuchennym ? -Piszczu wyciągnął z barku jakieś wino i usiłował je otworzyć. Kiedy juz mu się to udało, nalał sobie do literatki i wypił za jednym zamachem. -Zrobisz jak uważasz, ale musisz zastanowić się co jest dla Ciebie ważniejsze : Małżeństwo czy czyste sumienie? -dodał brunet, po czym wyszedł z pokoju. Łukasz usiadł na podłodze i oparł głowę o oparcie łóżka.
Kto by pomyślał. Najbardziej pozytywny mieszkaniec Dortmundu, siedzi rozgoryczony na panelach popijając wino. Najwidoczniej smutki nie odpuszczają nikomu...

***

Rozpromieniona Berenika podpiegła do opalających się Rity i Tatiany. Była tak podjarana, że przez chwilę nie mogła powiedzieć żadnego słowa. Po chwili odetchnęła.
-Ale mam newsa!- stanęła pomiędzy nimi. -Widziałam jak Kuba Błaszczykowski jest na spacerze ze swoją córką. AAAA!- zapiszczała i klasnęła w dłonie.
-Co z tego? Mieszkamy w Dortmundzie. Równie dobrze, możesz wyjść z domu i też go gdzieś spotkać..-mówiła zażenowana Tatiana.
-No właśnie do tego zmierzam. Są wszędzie tam gdzie ja!-  spojrzała w niebo i obkręciła się wokół własnej osi.- To przeznaczenie.- usiadła rozmarzona. Rita pstryknęła ją w nos, a Tatiana puknęła się w czoło.- Ale to nie wszystko ! - ocknęła się czerwonowłosa.- Są tu całą paczką...
-A tak, widziałam Katję i Mario..-przerwała jej Rita.
-...Mario Gotze, Moritz Leitner, Marco Reus, Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek są tu razem z nim ! -Roth zbladła.
-Łukasz Piszczek?-zapytała jakby niedowierzając. Berenika energicznie pokiwała głową.- Wiesz gdzie mieszkają?
-W tym białym hotelu o tam! - wskazała palcem na budynek, znajdujący się praktycznie za ich plecami.
-Wiecie co...może przeniesiemy się z tym campingiem troche dalej? -zaproponowała speszona niania.- Tak z kilometr...
-Oszalałaś? Zaraz dowiem się gdzie są ich pokoje, pożyczam sprzęt szpiegowski od tego twojego śmiesznego kolegi i ide na patrol! - wstała i pobiegła gdzieś podskakując sobie.
-Dlaczego chcesz się przenosić?- zapytała Tatiana. Rita spuściła głowę. -Heeej !- szturchnęła ją lekko.
-To długa historia...miałam z Łukaszem taki mały incydent. Nie wiem, ja zareaguje na to, że tu jestem. Wolę nie stracić pracy, wiesz?
-Uciekanie nie jest rozwiązaniem, uwierz mi, wiem coś o tym. - puściła jej oczko. Patrzyła na smutną i przejętą twarz brunetki. - Widzę, że nie chcesz rozmawiać...-stwierdziła i podniosła się z leżaka. -Jesteś bardzo tajemnicza.-skwitowała i odeszła.
Rita czuła, jak jej wszystkie problemy wracają. Jeśli Łukasz jest tutaj, to napewno nie jest sam, tylko z Ewą. Miała nadzieję, że o niczym jej nie powiedział. Bała się powrotu do domu. Wiedziała jedno. Musi pogadać z Łukaszem i to jak najszybciej...

***

Lekko umalowana, swobodnie, aczkolwiek elegancko ubrana stała w korytarzu głównym hotelu. Żwawo podeszła do recepcji, aby uzyskać informację, w którym pokoju zamieszkuje Lewandowski. Uśmiechnęła się szeroko i najmilej jak tylko mogła wyjaśniła kobiecie za blatem czego chce. Recepcjonistka zaś, była nieugięta wobec dziewczyny i nie chciała nic powiedzieć, ponieważ goście prosili ją o poufność. W ręku trzymała teczkę, którą zaraz odłożyła na biurko.  Bednarczyk pokiwała głową z udawanym zrozumieniem, lecz gdy starsza kobieta zajmowała się innymi gościmi, Tatiana szybko przeszukała jej teczkę i zdobyła kartę do pokoju. Rozejrzała się jeszcze raz i ruszyła. W windzie zastanawiała się, co dokładnie ma  powiedzieć Robertowi. Wyjawić mu to co do niego czuje? To by było za proste. Już widziała ten jego uśmiech zwycięscy. A chrzanić to! Co będzie to będzie.
Wsunęła kartę w czytnik i lekko nacisnęła klamkę. Pchnęła drzwi i już z wejścia słyszała że nie jest sam. Podeszła bliżej, kryjąc się za ścianą. Wysunęła tylko głowę, a to co zobaczyła zabolało. Lewy siedział rozwalony na kanapie a z jednej i z drugiej strony siedziały te laski z klubu. Te do których podszedł, bo była zbyt dumna żeby go zatrzymać. Ta czarna prawie na niego właziła i szpecząc mu coś do ucha mierzwiła jego włosy, a blondyneczka wpychała mu do ust winogrona. Jak słodko.  W Tatiane uderzyła fala złości. Miała ochote wejść tam i rozszarpać te dwie wywłoki. Opanowała się jednak, a po jej policzku spłynęła łza, potem kolejna. Odkręciła się na pięcie i szybko wybiegła z pokoju. Przez zaszklone oczy mało co widziała, dlatego wpadła na kogoś.
-Przepraszam! Nic Ci nie jest? - Kuba złapał dziewczynę kiedy leciała do tyłu.
-Nie, to moja wina. -otarła łzy. -Ja na ciebie wpadłam, wybacz. -szlochnęła i pobiegła do windy.
-Wszystko w porządku? -krzyknął za nią, ale odpowiedzi już nie uzyskał. Zastanawiał się kim jest ta dziewczyna, bo przecież nikogo poza nimi miało tutaj nie być. Machnął tylko ręką, miał teraz na głowie ważniejsze sprawy. Choćby dziwnie zachowującego się Piszcza.
Biedna Tatiana. Wygląda na to, że życie nie nauczyło jej jeszcze, że nie można mieć wszystkiego...

___________________________________________________________________

Wakacje dobiegły końca, ale historia dopiero się zaczyna, możemy Wam obiecać, że emocji nie zabraknie.
A Wy do jakich szkół i na jakie profile wracacie ? :)

środa, 21 sierpnia 2013

Odcinek 28: Między kobietą a kowadłem.

Na miejsce dotarli drugiego dnia rano. Hotel, w którym mieli mieszkać przez najbliższy czas, prezentował się jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Pięknie oświetlony hall  z kryształowymi żyrandolami i ścianami w kolorze ecru. Od drzwi ciągnął się ciemnobrązowy dywan. Sprawnie załatwili sprawy w recepcji i poszli zobaczyć swoje pokoje. Do dyspozycji wynajęli sobie całe piętro, dla komfortu. Chcieli wypocząć, wyłączyć się trochę z burzliwego życia gwiazd footballu. Ciągle byli w Niemczech, ciągle rozpoznawalni. Wiedzieli, że prywatności za wiele nie zaznają. Media za chwilę dowiedzą się gdzie i z kim spędzają wakacje, czyli czegoś, o czym kochają mówić.
-Wooow, ale mam wygodne łóżko !- Moritz rzucił się na mebel -Po co nam oddzielne pokoje, spokojnie zmieścilibyśmy się w tym jednym.- zwrócił się do Marco i Roberta.
-Rozważaliśmy taką opcję, ale po dłuższych zastanowieniach doszliśmy do wniosku, że jednak może, a raczej na pewno kogoś poznamy,i tak głupio będzie we trzech. -odpowiedział Lewy. Moritz posłał mu pytające spojrzenie. - Mam na myśli dziewczyny!
-A, no racja - puknął się w czoło. - Z kim ty tak zawzięcie sms-ujesz Reus'y?
-Z Caro, pyta się kiedy wracam.
-Dopiero wyjechałeś, a już tęskni? Zeszliście się czy coś?-dopytywał się brunet.
-Nie, po prostu...grają fajne filmy w kinie...-tłumaczył się.
-Yhyyyym - odpowiedzieli chórem Lewy i Mo z głupimi uśmieszkami na twarzach.
-To czysty skandal ! Na zdjęciu były większe ! - do pokoju wparował oburzony Piszczu i od razu pokierował się do łazienki Leitnera. Wściekły pchnął drzwi.
-O co się rozchodzi?
-Czy wy też macie takie małe wanny? - zlustrował pomieszczenie - No, najwidoczniej. Co to w ogóle jest ja się pytam? Jak się w tym kąpać?
-Piszczuś, wyluzuj. Wanna jak wanna, nie wiem jakie są twoje standardy ale jak na moje oko jest w porządku. Poza tym, dwa kroki i jesteś na plaży. Do tego na dole masz hotelowy basen, ten na zewnątrz i ten w środku.- do pokoju wszedł Kuba i próbował opanować przyjaciela.
-Dobra, może trochę dramatyzuję...sorki. - powiedział cicho i wyszedł z pokoju.
-To co robimy na początek? Plaża ? Basen? Diabelski młyn? -Moritza wręcz roznosiła energia.
-Na początek, to ja muszę odespać. -ziewną ociężale tleniony.- Wieczorem idziemy na balety, na dziki podryw. - zarządził po czym wyszedł z Robertem z pokoju.
-Lubię Cię takiego. -przyznał napastnik, kiedy byli już na osobności.
-To znaczy jakiego?
-Szalonego, niezrównoważonego, pewnego siebie. -szturchnął go lekko.- Wrócił stary Reus.
-Zawsze taki byłem.- odpowiedział rozbawiony.
-Od pewnego czasu tak...ale,pamiętasz jak piłeś? Sięgnąłeś wtedy dna...a najgorsze było to, że traciłeś na tym nie tylko ty, ale cały  drużyna.
-Ale wy się o mnie troszczycie -parsknął.
-No oczywiście. Gdyby nie my, to dalej byś rozpaczał...
-Dziękuje- uśmiechnął się. -Za wszystko, ale nie rozpamiętujmy już tego, dobrze? Stare dzieje, wyszedłem na prostą i zaczynam od nowa. - powiedział stanowczo.
-Uważaj tylko na nią, okej? Carolin nie jednego z nas próbowała już przekabacić.
-Ludzie się zmieniają.
-Możliwe, ale nie takie intrygantki jak ona.
-Wcale jej nie znasz.- posłał mu chłodne spojrzenie.
-Wystarczająco...nie chcę, żebyś znowu cierpiał.- spojrzał na niego z troską. Nastała chwila ciszy. Lewy westchnął i odszedł do swojego pokoju.  Miał trochę racji. Po zerwaniu z Caro, Marco sięgnął dna. Rozważał, czy przyczyną tego był jej brak, czy może to ona doprowadziła go do takiego stanu?  Miał mieszane uczucia. Rozstali się  w dosyć smutnych okolicznościach, a teraz od nowa pełni ważną rolę w jego życiu. Dlaczego ma nie spróbować z nią jeszcze raz ? Przecież każdy zasługuje na drugą szansę..

***

Na drugi dzień Piszczu, Lewy, Marco, Moritz, Mario i Katja wygrzewali się na piaszczystej plaży. Natomiast Błaszczykowscy i Ewka z Sarą poszli na miasto, do wesołego miasteczka, potem na plac zabaw i te inne "frajdy" dla dzieciaków. Później mieli dojść do tych leniwszych wczasowiczów.
-Eeee, ja tu mam całkiem niezłe widoki-mruknął zadowolony Piszczu, który rozglądał się dookoła i mierzył wzrokiem dosłownie każdą osobniczkę płci przeciwnej.- Ta po mojej prawicy, z burzą loków i zadziornym uśmiechem.
-Łukasz! Masz żonę - Mario rzucił w niego zwiniętym ręcznikiem.- Chyba cię jeszcze trochę po wczoraju trzyma, co?
-Wiem, że mam ale zawsze można poobserwować. A jeśli chodzi o wczoraj to tak, więcej z wami nie piję, o nie! A teraz podaj mi wodę.
-Ty, obserwator! Lepiej obczaj tą bardziej na wschód - szturchnął go Reus.
-Tą ze szpagatem? Ouu, muszę przyznać, że całkiem niezły rozchył ma.- skwitował Leitner.
-No...taką to bym...- zaczął Lewy.
-Wiecie co? Jesteście obleśni !- powiedziała zażenowana Katja. - Te wasze dyskryminujące rozmowy napalonych samców- wywróciła oczami, a wszyscy zwrócili głowy w jej stronę i słuchali jej uważnie. -Podoba Ci się? To podejdź i zagadaj...aghrrr...A mogłam iść na miasto...
-Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś kochanie? - Mario pocałował ją w policzek.
-Zamknij się i posmaruj mi plecy.-odwróciła się i podała mu krem.
-Wiecie co? Kocham Kühlungsborn, choćby za takie cuda jak tamta w niebieskim!-Leitner wskazał na dziewczynę pochyloną tyłem do nich.
-Nie wytrzymam! Wychodzę stąd !- warknęła Katja. Podniosła się z koca i poszła w kierunku baru.
-Dzięki wielkie- Mario uśmiechnął się krzywo.
-Ej ! Poznaje te nogi. -Lewy wytężył wzrok.
-Co? Niemożliwe, chyba, że mieliśmy zgrupowanie tu, w Kühlungsborn.- Łukasz chwycił za butelkę wody i pociągnął kilka głębokich łyków.
-A może nie jest miejscowa ?
Brunetka wyprostowała się i odkręciła w ich stronę. W tym momencie Piszczu wypluł całą zawartość ust prosto na plecy Roberta.
-Kurna Piszczu! Pojebawszy?- zaklął tym razem w ojczystym języku. Łukasz zrobił przerażoną minę, ale nie z powodu Lewego. Napastnik, odkręcił się i spojrzał tam, gdzie obrońca wlepiał swoje niebieskie tęczówki.
-To Rita? - dopytywał się Marco.
-Wiedziałem, że znam te nogi - szepnął triumfalnie Lewandowski.
Łukasz nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Rita nie wiedząc, że jest obserwowana, uśmiechnęła się szeroko i pomachała komuś. Następnie szybkim krokiem ruszyła w stronę baru. Wakacje zapowiadają się ciekawie...dla niektórych, nawet bardzo.

***

-W życiu nie zgadniecie kogo przed chwilą spotkałam. -Katja radośnie i w podskokach podeszła do chłopaków.
-Ritę?- zapytali chórem.
-Ouu, czyli jednak...no nie ważne. Mario dasz wiarę? Rita, tutaj, gdzie ja. Zapowiada się super melanż.- obróciła się wokół własnej osi. - Nie chwaliła się, że gdzieś wyjeżdża. To pewnie sprawka Łukasza.
-Co? - Piszczu wyrwał się ze swoich myśli.
-No tak, nie ma was w domu, a ona ma wolne. Dzięki Piszczu. -puściła mu oczko.
-Aaa, ta, nie ma za co...
-Umówiłyśmy się dziś w klubie, Rita jest ze znajomymi także będzie nam weselej, to jak idziemy?
-Kochanie bardzo chętnie bym poszedł, ale trochę padam po wczoraju...
-Okej, do niczego Cię nie zmuszam...ja w każdym razie idę zaszaleć, a wy...-spojrzała na wszystkich-...róbcie co chcecie. -machnęła ręką i uradowana popędziła do pokoju hotelowego.
-Idziesz?- Łukasz zapytał Roberta kiedy szli dwa kroki dalej od pozostałych.
-Może, a co?
-Nie wiem czy to dobry pomysł...-Łukasz mówił przez zaciśnięte zęby.
-Dlaczego?- Piszczek zrobił głupią minę. -Chcesz pogadać? - spojrzał na niego przeszywającym wzrokiem.
-Nie jestem jeszcze gotowy...-wyglądał jakby się zawstydził.
-Dobrze- wzruszył ramionami.- Daj znać jak będziesz.- klepnął go w ramię, wyminął i zahaczył o Reusa.
Zachowaj trochę wstydu Piszczu. Później może Ci się bardziej przydać...

***

Trzech singli i para zmierzało właśnie do klubu, popijając po drodze Clos d'Ambonnay. Piszczek był nieugięty i powiedział, że absolutnie nigdzie się dziś nie wybiera. Wolał ten wieczór spędzić z rodziną na basenie. Od jego incydentu z Ritą minęły 3 dni. Chciał zapomnieć, ale to nie było takie proste jak mogło by się wydawać. Nawet nie chciał myśleć co stanie się gdy wrócą do Dortmundu. Czy niania zrezygnuje z pracy, czy też nie? Bał się spojrzeć jej w oczy, nie wspominając już o jakiejkolwiek wymianie zdań. 
Weszli do klubu. Było tłoczno i duszno. Nie tracąc czasu, podeszli do baru i zamówili sobie drinki i inne napoje procentowe. Katja odnalazła Ritę gdzieś w tłumie, złapała Gotze za rękę i pociągnęła za sobą na parkiet.
-Ty, a gdzie Marco?- Leitner rozłożony na czerwonej niskiej kanapie, szukał kolegi.
-Bajeruje. - Lewy kiwnął głową.
-Niezłą sztukę wyrwał-przyznał Mo.- Widzisz tu jakiś dobry towar?
Lewandowski przejechał wzrokiem po całym klubie.
-Tak, siedzi przy barze, samotna, szuka przygody.
-Fajnie, biorę ją !- energicznie podniósł się z kanapy.
-Zapomnij, jest moja !- brunet zatrzymał go dłonią.
Zmierzając ku niewieście, rozprostował kości, przeczesał włosy i psiuknął sobie odświeżaczem oddechu do ust.
-Hej, laleczko. Powiedz mi, co taka cudowna niunia jak ty, robi w tak brudnym umyśle jak mój? - oparł się o blat i uśmiechnął szarmancko.
Dziewczyna odkręciła się na krześle i spojrzała na gościa, który właśnie próbuje ją poderwać. Spowolnione tępo, zagłuszona muzyka, głośne bicie serc i blade, jakby umarłe twarze. Tyle czuło jedno i drugie. Jakby byli sami na sali i to co dzieje się w okół nich nie miało żadnego znaczenia. Po chwili oboje otrząsnęli się.
-Co Ty tu robisz?!
-Ja?!
-Tak ty!
-Przestań! - mówili jednogłośnie.
-Dobra mów pierwsza...
-Ale co?! - wydarła się.
-No nie wiem...choćby... "Przepraszam, że odrzuciłam cię 58 razy !"-teraz to i on lekko podniósł głos.
-Bateria mi padła... -skłamała - Zresztą, co za różnica?- odkręciła się w drugą stronę.
-Co za różnica? - zatkało go. -Ty...ty wiesz jak ja się czułem? - dziewczyna spojrzała na niego spode łba i wzruszyła ramionami. Brunet parsknął. -Pewnie, że nie wiesz...Co Cię to obchodzi, no nie? Czułem się jak jakaś...wyrzuta guma, jak wygasła latarnia, jak jakaś wykorzystana i wyrzucona ścierka...-mógłby wymieniać dalej, ale zauważył zupełną obojętność na twarzy Bednarczyk. Pokręcił z niedowierzaniem głową i odszedł bez słowa.
Brunetka odprowadziła go wzrokiem. Myślała, że Lewy wyjdzie z klubu, ale nie. Przysiadł się do dwóch dziewczyn. Jedna miała włoską urodę, ciemne długie włosy, ciemne oczy, pięknie i równo opalone ciało. Druga zaś, cery raczej śniadej, blondynka, o lagunowych oczach. Spojrzał na nią jeszcze raz, z żalem w oczach, potem zajął się nieznajomymi. Tatiana nie miała zamiaru na to wszystko patrzeć dlatego wstała z miejsca i poszła na parkiet bawić się razem z przyjaciółmi.
Robert po raz pierwszy poczuł się wykorzystany. Poczuł dokładnie to, co czuły wszystkie jego partnerki. Fajnie, Panie Lewandowski ?

__________________________________________________________________________

Robertowi, z okazji 25 urodzin, życzymy zdrowia i spełnienia marzeń. Obyś strzelał wiele bramek dla reprezentacji i klubu, a jeśli masz trafić do Bayernu, to tylko do ich bramki ! 


Czekamy na Wasze komentarze !

Jest Rojsu, jest impreza !

sobota, 10 sierpnia 2013

Odcinek 27: Holidays !

Powoli otworzyła oczy czując przy tym straszliwy ból głowy. Podniosła się na łokciach i rozejrzała po pokoju zamglonymi oczyma. Zajęło jej chwilę zanim zorientowała się, że nie jest w swoim pokoju, w swoim łóżku. Poczuła, że jest kompletnie naga. Przełknęła głośno ślinę, a jej serce przyśpieszyło gwałtownie. Nagle przypomniała sobie wydarzenia z ostatniej nocy, wszystko. Niepewnie przekręciła głowę i spojrzała na bruneta. Jeszcze spał.
-O kurwa. -zaklęła szeptem.
Delikatnie wysunęła się z pod pościeli. Musi stąd spadać i to jak najszybciej.  Szybko zebrała swoje ubrania leżące gdzieś na podłodze i ulotniła się z sypialni Lewandowskiego. Ubrała się przy wyjściu. Wychodząc z mieszkania miała tylko nadzieje, że jej współlokatorzy nie zorientują się, że nie wróciła na noc. Po cichutku weszła do swojego mieszkania i lekko zamknęła drzwi. Usłyszała grający w salonie telewizor i gwiżdżący czajnik. No pięknie, już nie śpią.
-Cześć Tatiana!- powiedział Alan jeszcze w szlafroku, cały rozczochrany i z kubkiem herbaty w ręku. Dziewczyna podskoczyła. -Gdzie byłaś?- zapytał ale chyba wcale nie zależało mu na jej odpowiedzi, ponieważ nie zważając na nią poszedł dalej.
-Ooo, wreszcie jesteś! -z kuchni wyłoniła się Berenika. -Gdzie ty byłaś całą noc? Albo wiesz co? Nie obchodzi mnie to - wzruszyła ramionami i poszła na górę.
-Tatiana, heej! - nagle nie wiadomo skąd wyrosła przed nią Wiktoria. -Gdzie byłaś? Martwiliśmy się o Ciebie -pogłaskała ją po ramieniu, kiedy nagle zadzwonił jej telefon. - O sorki, muszę odebrać. - blondynka zajęła się rozmową, podczas gdy Tatiana wymyślała wymówkę. - To tata. Kazał pomóc mi spakować Alana na ten wyjazd integracyjny. Pogadamy później, okej? -uśmiechnęła się szeroko. -A no i...zapnij sobie bluzkę - odkręciła się na pięcie i zaśmiała pod nosem.
Bednarczyk odetchnęła ciężko. Jak narazie udało uniknąć się jej wszelkich tłumaczeń, ale na jak długo?

Lewy kiedy tylko się obudził i zauważył, że Tatiany nie ma obok, zadzwonił do niej. Bezskutecznie. Odrzuciła połączenie i kolejne i kolejne. Po 58 nieudanych próbach skontaktowania się z nią odpuścił. Miał do niej pójść, ale stwierdził że skoro nie chce z nim rozmawiać, to odwiedziny w jej mieszkaniu również niczego nie wskórają.

***

Łukasz i Sara leżeli sobie na kocu w ogrodzie. Mała bawiła się zabawkami a Piszczu cały czas zadręczał się Ritą. Nie przyszła dziś do pracy, co więcej zabrała swoje rzeczy i nie zostawiła żadnej wiadomości. Nie dziwił się, że nie chciała z nim rozmawiać ale chciał przynajmniej ją przeprosić. Z głębokich rozmyślań wyrwał go odgłos samochodu wjeżdżającego na ich podjazd.
-Któż to może być? Chodź Sara, zobaczymy kto przyjechał. - wziął córeczkę na ręce i wyszli przed dom.
-Maama ! - krzyknęła radośnie dziewczynka.
-Heeej kochani. - Ewka podbiegła do nich i przytuliła się mocno.
-Ewcia, już jesteś? - zapytał zdziwiony mąż.
-A co, nie cieszysz się ?- spojrzała na niego podejrzliwie.
-Ciesze się, bardzo się cieszę, ale dlaczego nie zadzwoniłaś? Wyjechalibyśmy po Ciebie.
-Chciałam wam zrobić niespodziankę, dlatego koleżanka z pracy mnie podrzuciła - przytuliła ich jeszcze raz. - Jak dobrze w domu. - spojrzała na ich dwójkę.- A gdzie Rita?
-Rita? Rita...-zastanawiał się chwilę- ...zachorowała. Powiedziała, że nie da rady dziś przyjść i dałem jej kilka dni wolnego.
-Zachorowała w taką pogodę? Biedulka- powiedziała ze współczuciem.
Sara zeskoczyła z rąk rodziców i pobiegła w stronę domu. Łukasz wziął od żony walizki i szedł ze spuszczoną głową, jakby się czymś przejmował. Nie uszło to uwadze Ewki.
-Coś się stało? - zapytała zaniepokojona.
-Nie, po prostu...odkąd nie ma Rity zajmowałem się domem, praniem, gotowaniem, sprzątaniem, Sarą, do tego treningi, upał. Jestem troszeczkę zmęczony. -uśmiechnął sie lekko.
-Ooo, mój biedny mężulek.- złapała go za policzek. -Nie martw się, wróciłam. Odpoczniesz troszkę. - Łukasz spojrzał jej głęboko w oczy.
-Dobrze, że jesteś.- powiedział i pocałował ją namiętnie w usta.- Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. -uśmiechnęła się. -Idę zobaczyć gdzie pobiegła Sara- wypowiedziawszy to ruszyła szybszym krokiem.
Łukasz korzystając z okazji, że został sam wyciągnął telefon i zadzwonił do Roberta.
-Misiu ! Jedziemy na wakacje !
-Cześć Łukasz.
-Cześć, cześć. Zbieram ekipę i wyjedźmy stąd jak najdalej prooooszę.
-Coś się stało?
-Powiedzmy, że zrobiłem coś czego nie powinienem i teraz sumienie nie daje mi spokoju.
-No to witam w klubie...chcesz o tym pogadać?
-Innym razem...jak będę na to gotowy.
-Przerażasz mnie -stwierdził brunet.
-No to jak jedziemy? Pogoda jak z bajki, nie zaczeliśmy jeszcze sezonu mamy wolne. No dawaj stary !
-Okej, nic mnie tu nie trzyma.- spojrzał na drzwi mieszkania na przeciwko przez dziurkę w drzwiach.
-To super. -krzyknął radośnie Piszczu. -Streść się z pakowaniem, wyjeżdżamy o 15.- powiedział, po czym rozłączył się.
Lewemu zrobiło się trochę szkoda, że nie pogada z Bednarczyk przed wyjazdem. Nie wiedział kiedy znowu ją zobaczy. Nie wiedział dokąd jedzie, na jak długo. Postanowił jednak nie myśleć o niej. Skoro ona ma go gdzieś, to dlaczego on ma się nią przejmować ? Przed wyjściem nakleił na drzwiach karteczkę z informacją że wyjechał i jest pod telefonem, w razie gdyby któraś z dziewczyn chciała zostawić u niego pociechę.

***

Remady & Manu-L - Holidays
-Kuba zcisz tą muzykę, prawie udało mi się uśpić Oliwię!- Agata usiłowała uciszyć męża.
-Okej, okej już.- Kuba grzecznie wykonał polecenie żony.
-Ja chyba też się zdrzemnę.- przeciągnął się Piszczu, zajmujący siedzenie pasażera.- Długa droga przed nami...ale najpierw coś zjem.- odkręcił się i przejrzał siatkę z jedzeniem.
-Nie za dużo bo Cię zemdli.-pouczyła go Ewka.
-Coś się strasznie powoli wleką za nami.- Kuba spojrzał w lusterko. -A Reus dał sobie rękę uciąć, że będą jechać pierwsi.
*Tymczasem w samochodzie z tyłu.
-Moritz? Jesteś pewien, że w tym Vanie wszystko jest w porządku? - zapytał zaniepokojony Lewy.
-Tak, szwagier przegląd robił. Dwa razy nawet, a co?
-Bo on nawet stówki nie wyciska...osiemdziesiąt jedziemy...teraz siedemdziesiąt sześć.
-No bo tam, mocniej trzeba depnąć.
-Jak depnę mocniej to się wyłamie.
-A tam bzdury opowiadasz...daj ja poprowadzę !- Leitner z ostatniego siedzenia przecisnął się przez Katję i Mario, aż na sam początek do Lewego i Marco. Robert stanął na chwilę na poboczu.
-0,7 zgłoś się - do CB radia dorwał się Piszczu.
-Zgłaszam się.- odpowiedział z powagą Marco.
-Co tam się wyrabia agencie Reus?
-Mamy małe problemy techniczne...zmieniamy właśnie kierowcę, może jakoś pójdzie.
-Rozumiem, czekać na was?
-Nie trzeba, dogonimy was.-powiedział blondyn po czym odłączył się.
Moritz zasiadł za kierownicą, Robert zajął miejsce pasażera, a Marco przeszedł na koniec i strzelał sobie słit focie z Katją i Mario. Stali około pięciu minut. Moritz wcisnął pedał gazu tak mocno, że jeszcze trochę i zrobił by dziurę w asfalcie. Ruszyli gwałtownie, obijając się o siebie.
-Widzisz Robercik, tak się z nim postępuje. Szwagier to jednak uczciwy człowiek jest, tyko raz siedział.
-Dobra Mo, zamiast opowiadać o kryminalnej przeszłości swojej rodziny lepiej pilnuj drogi. - powiedział Gotze.
-Właśnie mamy pięć minut opóźnienia.- dodał Marco.
-Spokojna twoja rozczochrana- Leitner uśmiechnął się szeroko. -Jeszcze wygramy ten wyścig.- Zaśmiał się szyderczo i jak wariat wrzucił szybszy bieg.

***

Starzewska właśnie przed chwilą wróciła do apartamentu, bo odwoziła Alana i Ojca. Berenika rozwalona na kanapie oglądała jakiś film, a Tatiana szyła w fotelu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Dopiero co weszłam do domu. - marudziła blondynka. -O Rita, jak miło cię widzieć. - przytuliła brunetkę.
-Hej, miałam nadzieję, że zastam kogoś w domu.- swobodnie weszła do mieszkania.- Cześć dziewczyny.- przywitała ich.
-Czeeeeść- odpowiedziały chórem.
-Słuchajcie mam dla was pewną propozycję. Jedziemy ze znajomymi nad morze i mamy cztery wolne miejsca, od razu pomyślałam o was. Autokar jest już załatwiony, jeśli pojedziecie z nami, mniej nas to wszystkich wyniesie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. - skrzywiła się Tatiana.
-Proszę was dziewczyny. Pojedziemy, opalimy się, będziemy się świetnie bawić. Tatka ! -szturchnęła ją- Wolisz siedzieć wieczorami w fotelu i szyć?
-To kara!- odpowiedziała jej Lisowska. -Pożyczyłam jej spodenki na imprezę, a ona rano wraca w porwanych i wymiętolonych. - powiedziała oburzona.
-Przecież Ci je zaszywam- warknęła - zobacz, już prawie gotowe-podniosła je do góry i złośliwie pomachała jej przed nosem.
-Wiesz co Rita, ja chętnie pojadę. -Powiedziała Wiktoria. - Alan jest na wyjeździe, a ja chętnie się zabawię. - puściła jej oczko.
-To ja też. Nie mam zamiaru dusić się w domu. Są wakacje, a ja nie zrobiłam jeszcze nic szalonego...- czerwonowłosa wstała z miejsca. Wszystkie trzy spojrzały się na Tatianę.
-Na długo? - zapytała od niechcenia.
-Tydzień.- rzekła rozpromieniona Rita.
-Dobra. -syknęła.
-Aaa, no to ekstra.- zapiszczała Roth. - Okej bądźcie gotowe o 6, na przystanku.
-O 6 ?- zamarudziły chórem.
-Tak.- klasnęła w dłonie. -Długo się tam jedzie, ale mówię wam, będzie super. To narazie. -Uściskała ich i wyszła.
-Jest ! Wreszcie gdzieś pojedziemy, mam dosyć tego miasta- Berenika odtańczyła taniec szczęścia.
-O tak, zaszalejemy sobie- dodała Wiki. -Dobra idę się pakować.- rzuciła i zniknęła na górze.
Studentka fizyki jądrowej wywróciła oczami i odkręciła się na pięcie.
-Ekheem.- sarknęła B.
-Co?
-Czy moje spodenki są już gotowe?
Tatiana  podeszła do fotela i rzuciła w nią częścią garderoby, którą niefortunnie rozerwał Lewy.
-Dziękuję.- uśmiechnęła się złośliwie i zeszła z jej pola widzenia, zostawiając brunetkę bijącą się z własnymi myślami.
Nie wiedziała co robić. Robert gdzieś wyjechał, więc tu jak narazie była bezpieczna. Widziała karteczkę pozostawioną na jego drzwiach, a Berenika ponoć jak wychodził z walizką bo trzeszczała o tym cały dzień. Jednak zostawać tu nie chciała, bo oszalała by gdyby codziennie musiała patrzeć na drzwi naprzeciwko. Pomyślała jednak, że wyjazd dobrze jej zrobi. Poszła na górę i wzięła się za pakowanie.

__________________________________________________________________________

Odcinek trochę drętwota, ale jakoś trzeba było przez to przebrnąć ;)
Dziś mamy tylko jedno ogłoszenie, i to w dodatku personalne. Jesteśmy już trochę na blogspocie, więc chyba mamy prawo się wypowiedzieć w tej kwestii. Znalazłyśmy się ostatnio w bardzo żenującej sytuacji i postanowiłyśmy o tym napisać. Otóż siedząc i przeglądając adresy, które nam zostawiacie (staramy się, ale nie zawsze nadążamy :] ) trafiłam na bloga w podobnej konwencji jak nasz, również pisany o wszystkich, myślę sobie, może być fajny. Szkoda tylko, że pewien wątek był całkowicie zerżnięty od nas. Grzecznie zwróciłam dziewczynie uwagę, ale w odpowiedzi usunęła tylko mój komentarz. Jeśli to czytasz koleżanko, to chcę ci powiedzieć, że jeżeli miałaś odwagę skopiować nasze wypociny i jeszcze bezczelnie zaprosić nas żebyśmy przeczytały je jak wyglądają w Twojej wersji (po zmianie imion i kilku wypowiedzi), to powinnaś mieć odwagę "ponieść ewentualne konsekwencje" a nie chować głowę w piasek. Chcesz pisać w takim stylu jak my, pisz, fajnie, ale historie wymyślaj własne.
To tyczy się również kilku innych blogów, które śledzimy, bo szlag nas trafia, kiedy czytamy opko np Tośki czy Karoliny sprzed kilkunastu miesięcy, potem ktoś nas zaprasza do przeczytania opowiadania, które ma miesiąc i figurują tam niemalże te same zdania. Albo wymyślacie własne historie, albo nie piszcie wogóle. Nie dotyczy blogów które już czytamy i komentujemy. Tyle od nas.

PS. Podróba nigdy nie będzie lepsza od oryginału.