Powoli otworzyła oczy czując przy tym straszliwy ból głowy. Podniosła się na łokciach i rozejrzała po pokoju zamglonymi oczyma. Zajęło jej chwilę zanim zorientowała się, że nie jest w swoim pokoju, w swoim łóżku. Poczuła, że jest kompletnie naga. Przełknęła głośno ślinę, a jej serce przyśpieszyło gwałtownie. Nagle przypomniała sobie wydarzenia z ostatniej nocy, wszystko. Niepewnie przekręciła głowę i spojrzała na bruneta. Jeszcze spał.
-O kurwa. -zaklęła szeptem.
Delikatnie wysunęła się z pod pościeli. Musi stąd spadać i to jak najszybciej. Szybko zebrała swoje ubrania leżące gdzieś na podłodze i ulotniła się z sypialni Lewandowskiego. Ubrała się przy wyjściu. Wychodząc z mieszkania miała tylko nadzieje, że jej współlokatorzy nie zorientują się, że nie wróciła na noc. Po cichutku weszła do swojego mieszkania i lekko zamknęła drzwi. Usłyszała grający w salonie telewizor i gwiżdżący czajnik. No pięknie, już nie śpią.
-Cześć Tatiana!- powiedział Alan jeszcze w szlafroku, cały rozczochrany i z kubkiem herbaty w ręku. Dziewczyna podskoczyła. -Gdzie byłaś?- zapytał ale chyba wcale nie zależało mu na jej odpowiedzi, ponieważ nie zważając na nią poszedł dalej.
-Ooo, wreszcie jesteś! -z kuchni wyłoniła się Berenika. -Gdzie ty byłaś całą noc? Albo wiesz co? Nie obchodzi mnie to - wzruszyła ramionami i poszła na górę.
-Tatiana, heej! - nagle nie wiadomo skąd wyrosła przed nią Wiktoria. -Gdzie byłaś? Martwiliśmy się o Ciebie -pogłaskała ją po ramieniu, kiedy nagle zadzwonił jej telefon. - O sorki, muszę odebrać. - blondynka zajęła się rozmową, podczas gdy Tatiana wymyślała wymówkę. - To tata. Kazał pomóc mi spakować Alana na ten wyjazd integracyjny. Pogadamy później, okej? -uśmiechnęła się szeroko. -A no i...zapnij sobie bluzkę - odkręciła się na pięcie i zaśmiała pod nosem.
Bednarczyk odetchnęła ciężko. Jak narazie udało uniknąć się jej wszelkich tłumaczeń, ale na jak długo?
Lewy kiedy tylko się obudził i zauważył, że Tatiany nie ma obok, zadzwonił do niej. Bezskutecznie. Odrzuciła połączenie i kolejne i kolejne. Po 58 nieudanych próbach skontaktowania się z nią odpuścił. Miał do niej pójść, ale stwierdził że skoro nie chce z nim rozmawiać, to odwiedziny w jej mieszkaniu również niczego nie wskórają.
Łukasz i Sara leżeli sobie na kocu w ogrodzie. Mała bawiła się zabawkami a Piszczu cały czas zadręczał się Ritą. Nie przyszła dziś do pracy, co więcej zabrała swoje rzeczy i nie zostawiła żadnej wiadomości. Nie dziwił się, że nie chciała z nim rozmawiać ale chciał przynajmniej ją przeprosić. Z głębokich rozmyślań wyrwał go odgłos samochodu wjeżdżającego na ich podjazd.
-Któż to może być? Chodź Sara, zobaczymy kto przyjechał. - wziął córeczkę na ręce i wyszli przed dom.
-Maama ! - krzyknęła radośnie dziewczynka.
-Heeej kochani. - Ewka podbiegła do nich i przytuliła się mocno.
-Ewcia, już jesteś? - zapytał zdziwiony mąż.
-A co, nie cieszysz się ?- spojrzała na niego podejrzliwie.
-Ciesze się, bardzo się cieszę, ale dlaczego nie zadzwoniłaś? Wyjechalibyśmy po Ciebie.
-Chciałam wam zrobić niespodziankę, dlatego koleżanka z pracy mnie podrzuciła - przytuliła ich jeszcze raz. - Jak dobrze w domu. - spojrzała na ich dwójkę.- A gdzie Rita?
-Rita? Rita...-zastanawiał się chwilę- ...zachorowała. Powiedziała, że nie da rady dziś przyjść i dałem jej kilka dni wolnego.
-Zachorowała w taką pogodę? Biedulka- powiedziała ze współczuciem.
Sara zeskoczyła z rąk rodziców i pobiegła w stronę domu. Łukasz wziął od żony walizki i szedł ze spuszczoną głową, jakby się czymś przejmował. Nie uszło to uwadze Ewki.
-Coś się stało? - zapytała zaniepokojona.
-Nie, po prostu...odkąd nie ma Rity zajmowałem się domem, praniem, gotowaniem, sprzątaniem, Sarą, do tego treningi, upał. Jestem troszeczkę zmęczony. -uśmiechnął sie lekko.
-Ooo, mój biedny mężulek.- złapała go za policzek. -Nie martw się, wróciłam. Odpoczniesz troszkę. - Łukasz spojrzał jej głęboko w oczy.
-Dobrze, że jesteś.- powiedział i pocałował ją namiętnie w usta.- Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. -uśmiechnęła się. -Idę zobaczyć gdzie pobiegła Sara- wypowiedziawszy to ruszyła szybszym krokiem.
Łukasz korzystając z okazji, że został sam wyciągnął telefon i zadzwonił do Roberta.
-Misiu ! Jedziemy na wakacje !
-Cześć Łukasz.
-Cześć, cześć. Zbieram ekipę i wyjedźmy stąd jak najdalej prooooszę.
-Coś się stało?
-Powiedzmy, że zrobiłem coś czego nie powinienem i teraz sumienie nie daje mi spokoju.
-No to witam w klubie...chcesz o tym pogadać?
-Innym razem...jak będę na to gotowy.
-Przerażasz mnie -stwierdził brunet.
-No to jak jedziemy? Pogoda jak z bajki, nie zaczeliśmy jeszcze sezonu mamy wolne. No dawaj stary !
-Okej, nic mnie tu nie trzyma.- spojrzał na drzwi mieszkania na przeciwko przez dziurkę w drzwiach.
-To super. -krzyknął radośnie Piszczu. -Streść się z pakowaniem, wyjeżdżamy o 15.- powiedział, po czym rozłączył się.
Lewemu zrobiło się trochę szkoda, że nie pogada z Bednarczyk przed wyjazdem. Nie wiedział kiedy znowu ją zobaczy. Nie wiedział dokąd jedzie, na jak długo. Postanowił jednak nie myśleć o niej. Skoro ona ma go gdzieś, to dlaczego on ma się nią przejmować ? Przed wyjściem nakleił na drzwiach karteczkę z informacją że wyjechał i jest pod telefonem, w razie gdyby któraś z dziewczyn chciała zostawić u niego pociechę.
Remady & Manu-L - Holidays
-Kuba zcisz tą muzykę, prawie udało mi się uśpić Oliwię!- Agata usiłowała uciszyć męża.
-Okej, okej już.- Kuba grzecznie wykonał polecenie żony.
-Ja chyba też się zdrzemnę.- przeciągnął się Piszczu, zajmujący siedzenie pasażera.- Długa droga przed nami...ale najpierw coś zjem.- odkręcił się i przejrzał siatkę z jedzeniem.
-Nie za dużo bo Cię zemdli.-pouczyła go Ewka.
-Coś się strasznie powoli wleką za nami.- Kuba spojrzał w lusterko. -A Reus dał sobie rękę uciąć, że będą jechać pierwsi.
*Tymczasem w samochodzie z tyłu.
-Moritz? Jesteś pewien, że w tym Vanie wszystko jest w porządku? - zapytał zaniepokojony Lewy.
-Tak, szwagier przegląd robił. Dwa razy nawet, a co?
-Bo on nawet stówki nie wyciska...osiemdziesiąt jedziemy...teraz siedemdziesiąt sześć.
-No bo tam, mocniej trzeba depnąć.
-Jak depnę mocniej to się wyłamie.
-A tam bzdury opowiadasz...daj ja poprowadzę !- Leitner z ostatniego siedzenia przecisnął się przez Katję i Mario, aż na sam początek do Lewego i Marco. Robert stanął na chwilę na poboczu.
-0,7 zgłoś się - do CB radia dorwał się Piszczu.
-Zgłaszam się.- odpowiedział z powagą Marco.
-Co tam się wyrabia agencie Reus?
-Mamy małe problemy techniczne...zmieniamy właśnie kierowcę, może jakoś pójdzie.
-Rozumiem, czekać na was?
-Nie trzeba, dogonimy was.-powiedział blondyn po czym odłączył się.
Moritz zasiadł za kierownicą, Robert zajął miejsce pasażera, a Marco przeszedł na koniec i strzelał sobie słit focie z Katją i Mario. Stali około pięciu minut. Moritz wcisnął pedał gazu tak mocno, że jeszcze trochę i zrobił by dziurę w asfalcie. Ruszyli gwałtownie, obijając się o siebie.
-Widzisz Robercik, tak się z nim postępuje. Szwagier to jednak uczciwy człowiek jest, tyko raz siedział.
-Dobra Mo, zamiast opowiadać o kryminalnej przeszłości swojej rodziny lepiej pilnuj drogi. - powiedział Gotze.
-Właśnie mamy pięć minut opóźnienia.- dodał Marco.
-Spokojna twoja rozczochrana- Leitner uśmiechnął się szeroko. -Jeszcze wygramy ten wyścig.- Zaśmiał się szyderczo i jak wariat wrzucił szybszy bieg.
Starzewska właśnie przed chwilą wróciła do apartamentu, bo odwoziła Alana i Ojca. Berenika rozwalona na kanapie oglądała jakiś film, a Tatiana szyła w fotelu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Dopiero co weszłam do domu. - marudziła blondynka. -O Rita, jak miło cię widzieć. - przytuliła brunetkę.
-Hej, miałam nadzieję, że zastam kogoś w domu.- swobodnie weszła do mieszkania.- Cześć dziewczyny.- przywitała ich.
-Czeeeeść- odpowiedziały chórem.
-Słuchajcie mam dla was pewną propozycję. Jedziemy ze znajomymi nad morze i mamy cztery wolne miejsca, od razu pomyślałam o was. Autokar jest już załatwiony, jeśli pojedziecie z nami, mniej nas to wszystkich wyniesie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. - skrzywiła się Tatiana.
-Proszę was dziewczyny. Pojedziemy, opalimy się, będziemy się świetnie bawić. Tatka ! -szturchnęła ją- Wolisz siedzieć wieczorami w fotelu i szyć?
-To kara!- odpowiedziała jej Lisowska. -Pożyczyłam jej spodenki na imprezę, a ona rano wraca w porwanych i wymiętolonych. - powiedziała oburzona.
-Przecież Ci je zaszywam- warknęła - zobacz, już prawie gotowe-podniosła je do góry i złośliwie pomachała jej przed nosem.
-Wiesz co Rita, ja chętnie pojadę. -Powiedziała Wiktoria. - Alan jest na wyjeździe, a ja chętnie się zabawię. - puściła jej oczko.
-To ja też. Nie mam zamiaru dusić się w domu. Są wakacje, a ja nie zrobiłam jeszcze nic szalonego...- czerwonowłosa wstała z miejsca. Wszystkie trzy spojrzały się na Tatianę.
-Na długo? - zapytała od niechcenia.
-Tydzień.- rzekła rozpromieniona Rita.
-Dobra. -syknęła.
-Aaa, no to ekstra.- zapiszczała Roth. - Okej bądźcie gotowe o 6, na przystanku.
-O 6 ?- zamarudziły chórem.
-Tak.- klasnęła w dłonie. -Długo się tam jedzie, ale mówię wam, będzie super. To narazie. -Uściskała ich i wyszła.
-Jest ! Wreszcie gdzieś pojedziemy, mam dosyć tego miasta- Berenika odtańczyła taniec szczęścia.
-O tak, zaszalejemy sobie- dodała Wiki. -Dobra idę się pakować.- rzuciła i zniknęła na górze.
Studentka fizyki jądrowej wywróciła oczami i odkręciła się na pięcie.
-Ekheem.- sarknęła B.
-Co?
-Czy moje spodenki są już gotowe?
Tatiana podeszła do fotela i rzuciła w nią częścią garderoby, którą niefortunnie rozerwał Lewy.
-Dziękuję.- uśmiechnęła się złośliwie i zeszła z jej pola widzenia, zostawiając brunetkę bijącą się z własnymi myślami.
Nie wiedziała co robić. Robert gdzieś wyjechał, więc tu jak narazie była bezpieczna. Widziała karteczkę pozostawioną na jego drzwiach, a Berenika ponoć jak wychodził z walizką bo trzeszczała o tym cały dzień. Jednak zostawać tu nie chciała, bo oszalała by gdyby codziennie musiała patrzeć na drzwi naprzeciwko. Pomyślała jednak, że wyjazd dobrze jej zrobi. Poszła na górę i wzięła się za pakowanie.
__________________________________________________________________________
Odcinek trochę drętwota, ale jakoś trzeba było przez to przebrnąć ;)
Dziś mamy tylko jedno ogłoszenie, i to w dodatku personalne. Jesteśmy już trochę na blogspocie, więc chyba mamy prawo się wypowiedzieć w tej kwestii. Znalazłyśmy się ostatnio w bardzo żenującej sytuacji i postanowiłyśmy o tym napisać. Otóż siedząc i przeglądając adresy, które nam zostawiacie (staramy się, ale nie zawsze nadążamy :] ) trafiłam na bloga w podobnej konwencji jak nasz, również pisany o wszystkich, myślę sobie, może być fajny. Szkoda tylko, że pewien wątek był całkowicie zerżnięty od nas. Grzecznie zwróciłam dziewczynie uwagę, ale w odpowiedzi usunęła tylko mój komentarz. Jeśli to czytasz koleżanko, to chcę ci powiedzieć, że jeżeli miałaś odwagę skopiować nasze wypociny i jeszcze bezczelnie zaprosić nas żebyśmy przeczytały je jak wyglądają w Twojej wersji (po zmianie imion i kilku wypowiedzi), to powinnaś mieć odwagę "ponieść ewentualne konsekwencje" a nie chować głowę w piasek. Chcesz pisać w takim stylu jak my, pisz, fajnie, ale historie wymyślaj własne.
To tyczy się również kilku innych blogów, które śledzimy, bo szlag nas trafia, kiedy czytamy opko np Tośki czy Karoliny sprzed kilkunastu miesięcy, potem ktoś nas zaprasza do przeczytania opowiadania, które ma miesiąc i figurują tam niemalże te same zdania. Albo wymyślacie własne historie, albo nie piszcie wogóle. Nie dotyczy blogów które już czytamy i komentujemy. Tyle od nas.
PS. Podróba nigdy nie będzie lepsza od oryginału.
-O kurwa. -zaklęła szeptem.
Delikatnie wysunęła się z pod pościeli. Musi stąd spadać i to jak najszybciej. Szybko zebrała swoje ubrania leżące gdzieś na podłodze i ulotniła się z sypialni Lewandowskiego. Ubrała się przy wyjściu. Wychodząc z mieszkania miała tylko nadzieje, że jej współlokatorzy nie zorientują się, że nie wróciła na noc. Po cichutku weszła do swojego mieszkania i lekko zamknęła drzwi. Usłyszała grający w salonie telewizor i gwiżdżący czajnik. No pięknie, już nie śpią.
-Cześć Tatiana!- powiedział Alan jeszcze w szlafroku, cały rozczochrany i z kubkiem herbaty w ręku. Dziewczyna podskoczyła. -Gdzie byłaś?- zapytał ale chyba wcale nie zależało mu na jej odpowiedzi, ponieważ nie zważając na nią poszedł dalej.
-Ooo, wreszcie jesteś! -z kuchni wyłoniła się Berenika. -Gdzie ty byłaś całą noc? Albo wiesz co? Nie obchodzi mnie to - wzruszyła ramionami i poszła na górę.
-Tatiana, heej! - nagle nie wiadomo skąd wyrosła przed nią Wiktoria. -Gdzie byłaś? Martwiliśmy się o Ciebie -pogłaskała ją po ramieniu, kiedy nagle zadzwonił jej telefon. - O sorki, muszę odebrać. - blondynka zajęła się rozmową, podczas gdy Tatiana wymyślała wymówkę. - To tata. Kazał pomóc mi spakować Alana na ten wyjazd integracyjny. Pogadamy później, okej? -uśmiechnęła się szeroko. -A no i...zapnij sobie bluzkę - odkręciła się na pięcie i zaśmiała pod nosem.
Bednarczyk odetchnęła ciężko. Jak narazie udało uniknąć się jej wszelkich tłumaczeń, ale na jak długo?
Lewy kiedy tylko się obudził i zauważył, że Tatiany nie ma obok, zadzwonił do niej. Bezskutecznie. Odrzuciła połączenie i kolejne i kolejne. Po 58 nieudanych próbach skontaktowania się z nią odpuścił. Miał do niej pójść, ale stwierdził że skoro nie chce z nim rozmawiać, to odwiedziny w jej mieszkaniu również niczego nie wskórają.
***
Łukasz i Sara leżeli sobie na kocu w ogrodzie. Mała bawiła się zabawkami a Piszczu cały czas zadręczał się Ritą. Nie przyszła dziś do pracy, co więcej zabrała swoje rzeczy i nie zostawiła żadnej wiadomości. Nie dziwił się, że nie chciała z nim rozmawiać ale chciał przynajmniej ją przeprosić. Z głębokich rozmyślań wyrwał go odgłos samochodu wjeżdżającego na ich podjazd.
-Któż to może być? Chodź Sara, zobaczymy kto przyjechał. - wziął córeczkę na ręce i wyszli przed dom.
-Maama ! - krzyknęła radośnie dziewczynka.
-Heeej kochani. - Ewka podbiegła do nich i przytuliła się mocno.
-Ewcia, już jesteś? - zapytał zdziwiony mąż.
-A co, nie cieszysz się ?- spojrzała na niego podejrzliwie.
-Ciesze się, bardzo się cieszę, ale dlaczego nie zadzwoniłaś? Wyjechalibyśmy po Ciebie.
-Chciałam wam zrobić niespodziankę, dlatego koleżanka z pracy mnie podrzuciła - przytuliła ich jeszcze raz. - Jak dobrze w domu. - spojrzała na ich dwójkę.- A gdzie Rita?
-Rita? Rita...-zastanawiał się chwilę- ...zachorowała. Powiedziała, że nie da rady dziś przyjść i dałem jej kilka dni wolnego.
-Zachorowała w taką pogodę? Biedulka- powiedziała ze współczuciem.
Sara zeskoczyła z rąk rodziców i pobiegła w stronę domu. Łukasz wziął od żony walizki i szedł ze spuszczoną głową, jakby się czymś przejmował. Nie uszło to uwadze Ewki.
-Coś się stało? - zapytała zaniepokojona.
-Nie, po prostu...odkąd nie ma Rity zajmowałem się domem, praniem, gotowaniem, sprzątaniem, Sarą, do tego treningi, upał. Jestem troszeczkę zmęczony. -uśmiechnął sie lekko.
-Ooo, mój biedny mężulek.- złapała go za policzek. -Nie martw się, wróciłam. Odpoczniesz troszkę. - Łukasz spojrzał jej głęboko w oczy.
-Dobrze, że jesteś.- powiedział i pocałował ją namiętnie w usta.- Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. -uśmiechnęła się. -Idę zobaczyć gdzie pobiegła Sara- wypowiedziawszy to ruszyła szybszym krokiem.
Łukasz korzystając z okazji, że został sam wyciągnął telefon i zadzwonił do Roberta.
-Misiu ! Jedziemy na wakacje !
-Cześć Łukasz.
-Cześć, cześć. Zbieram ekipę i wyjedźmy stąd jak najdalej prooooszę.
-Coś się stało?
-Powiedzmy, że zrobiłem coś czego nie powinienem i teraz sumienie nie daje mi spokoju.
-No to witam w klubie...chcesz o tym pogadać?
-Innym razem...jak będę na to gotowy.
-Przerażasz mnie -stwierdził brunet.
-No to jak jedziemy? Pogoda jak z bajki, nie zaczeliśmy jeszcze sezonu mamy wolne. No dawaj stary !
-Okej, nic mnie tu nie trzyma.- spojrzał na drzwi mieszkania na przeciwko przez dziurkę w drzwiach.
-To super. -krzyknął radośnie Piszczu. -Streść się z pakowaniem, wyjeżdżamy o 15.- powiedział, po czym rozłączył się.
Lewemu zrobiło się trochę szkoda, że nie pogada z Bednarczyk przed wyjazdem. Nie wiedział kiedy znowu ją zobaczy. Nie wiedział dokąd jedzie, na jak długo. Postanowił jednak nie myśleć o niej. Skoro ona ma go gdzieś, to dlaczego on ma się nią przejmować ? Przed wyjściem nakleił na drzwiach karteczkę z informacją że wyjechał i jest pod telefonem, w razie gdyby któraś z dziewczyn chciała zostawić u niego pociechę.
***
Remady & Manu-L - Holidays
-Kuba zcisz tą muzykę, prawie udało mi się uśpić Oliwię!- Agata usiłowała uciszyć męża.
-Okej, okej już.- Kuba grzecznie wykonał polecenie żony.
-Ja chyba też się zdrzemnę.- przeciągnął się Piszczu, zajmujący siedzenie pasażera.- Długa droga przed nami...ale najpierw coś zjem.- odkręcił się i przejrzał siatkę z jedzeniem.
-Nie za dużo bo Cię zemdli.-pouczyła go Ewka.
-Coś się strasznie powoli wleką za nami.- Kuba spojrzał w lusterko. -A Reus dał sobie rękę uciąć, że będą jechać pierwsi.
*Tymczasem w samochodzie z tyłu.
-Moritz? Jesteś pewien, że w tym Vanie wszystko jest w porządku? - zapytał zaniepokojony Lewy.
-Tak, szwagier przegląd robił. Dwa razy nawet, a co?
-Bo on nawet stówki nie wyciska...osiemdziesiąt jedziemy...teraz siedemdziesiąt sześć.
-No bo tam, mocniej trzeba depnąć.
-Jak depnę mocniej to się wyłamie.
-A tam bzdury opowiadasz...daj ja poprowadzę !- Leitner z ostatniego siedzenia przecisnął się przez Katję i Mario, aż na sam początek do Lewego i Marco. Robert stanął na chwilę na poboczu.
-0,7 zgłoś się - do CB radia dorwał się Piszczu.
-Zgłaszam się.- odpowiedział z powagą Marco.
-Co tam się wyrabia agencie Reus?
-Mamy małe problemy techniczne...zmieniamy właśnie kierowcę, może jakoś pójdzie.
-Rozumiem, czekać na was?
-Nie trzeba, dogonimy was.-powiedział blondyn po czym odłączył się.
Moritz zasiadł za kierownicą, Robert zajął miejsce pasażera, a Marco przeszedł na koniec i strzelał sobie słit focie z Katją i Mario. Stali około pięciu minut. Moritz wcisnął pedał gazu tak mocno, że jeszcze trochę i zrobił by dziurę w asfalcie. Ruszyli gwałtownie, obijając się o siebie.
-Widzisz Robercik, tak się z nim postępuje. Szwagier to jednak uczciwy człowiek jest, tyko raz siedział.
-Dobra Mo, zamiast opowiadać o kryminalnej przeszłości swojej rodziny lepiej pilnuj drogi. - powiedział Gotze.
-Właśnie mamy pięć minut opóźnienia.- dodał Marco.
-Spokojna twoja rozczochrana- Leitner uśmiechnął się szeroko. -Jeszcze wygramy ten wyścig.- Zaśmiał się szyderczo i jak wariat wrzucił szybszy bieg.
***
Starzewska właśnie przed chwilą wróciła do apartamentu, bo odwoziła Alana i Ojca. Berenika rozwalona na kanapie oglądała jakiś film, a Tatiana szyła w fotelu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Dopiero co weszłam do domu. - marudziła blondynka. -O Rita, jak miło cię widzieć. - przytuliła brunetkę.
-Hej, miałam nadzieję, że zastam kogoś w domu.- swobodnie weszła do mieszkania.- Cześć dziewczyny.- przywitała ich.
-Czeeeeść- odpowiedziały chórem.
-Słuchajcie mam dla was pewną propozycję. Jedziemy ze znajomymi nad morze i mamy cztery wolne miejsca, od razu pomyślałam o was. Autokar jest już załatwiony, jeśli pojedziecie z nami, mniej nas to wszystkich wyniesie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. - skrzywiła się Tatiana.
-Proszę was dziewczyny. Pojedziemy, opalimy się, będziemy się świetnie bawić. Tatka ! -szturchnęła ją- Wolisz siedzieć wieczorami w fotelu i szyć?
-To kara!- odpowiedziała jej Lisowska. -Pożyczyłam jej spodenki na imprezę, a ona rano wraca w porwanych i wymiętolonych. - powiedziała oburzona.
-Przecież Ci je zaszywam- warknęła - zobacz, już prawie gotowe-podniosła je do góry i złośliwie pomachała jej przed nosem.
-Wiesz co Rita, ja chętnie pojadę. -Powiedziała Wiktoria. - Alan jest na wyjeździe, a ja chętnie się zabawię. - puściła jej oczko.
-To ja też. Nie mam zamiaru dusić się w domu. Są wakacje, a ja nie zrobiłam jeszcze nic szalonego...- czerwonowłosa wstała z miejsca. Wszystkie trzy spojrzały się na Tatianę.
-Na długo? - zapytała od niechcenia.
-Tydzień.- rzekła rozpromieniona Rita.
-Dobra. -syknęła.
-Aaa, no to ekstra.- zapiszczała Roth. - Okej bądźcie gotowe o 6, na przystanku.
-O 6 ?- zamarudziły chórem.
-Tak.- klasnęła w dłonie. -Długo się tam jedzie, ale mówię wam, będzie super. To narazie. -Uściskała ich i wyszła.
-Jest ! Wreszcie gdzieś pojedziemy, mam dosyć tego miasta- Berenika odtańczyła taniec szczęścia.
-O tak, zaszalejemy sobie- dodała Wiki. -Dobra idę się pakować.- rzuciła i zniknęła na górze.
Studentka fizyki jądrowej wywróciła oczami i odkręciła się na pięcie.
-Ekheem.- sarknęła B.
-Co?
-Czy moje spodenki są już gotowe?
Tatiana podeszła do fotela i rzuciła w nią częścią garderoby, którą niefortunnie rozerwał Lewy.
-Dziękuję.- uśmiechnęła się złośliwie i zeszła z jej pola widzenia, zostawiając brunetkę bijącą się z własnymi myślami.
Nie wiedziała co robić. Robert gdzieś wyjechał, więc tu jak narazie była bezpieczna. Widziała karteczkę pozostawioną na jego drzwiach, a Berenika ponoć jak wychodził z walizką bo trzeszczała o tym cały dzień. Jednak zostawać tu nie chciała, bo oszalała by gdyby codziennie musiała patrzeć na drzwi naprzeciwko. Pomyślała jednak, że wyjazd dobrze jej zrobi. Poszła na górę i wzięła się za pakowanie.
__________________________________________________________________________
Odcinek trochę drętwota, ale jakoś trzeba było przez to przebrnąć ;)
Dziś mamy tylko jedno ogłoszenie, i to w dodatku personalne. Jesteśmy już trochę na blogspocie, więc chyba mamy prawo się wypowiedzieć w tej kwestii. Znalazłyśmy się ostatnio w bardzo żenującej sytuacji i postanowiłyśmy o tym napisać. Otóż siedząc i przeglądając adresy, które nam zostawiacie (staramy się, ale nie zawsze nadążamy :] ) trafiłam na bloga w podobnej konwencji jak nasz, również pisany o wszystkich, myślę sobie, może być fajny. Szkoda tylko, że pewien wątek był całkowicie zerżnięty od nas. Grzecznie zwróciłam dziewczynie uwagę, ale w odpowiedzi usunęła tylko mój komentarz. Jeśli to czytasz koleżanko, to chcę ci powiedzieć, że jeżeli miałaś odwagę skopiować nasze wypociny i jeszcze bezczelnie zaprosić nas żebyśmy przeczytały je jak wyglądają w Twojej wersji (po zmianie imion i kilku wypowiedzi), to powinnaś mieć odwagę "ponieść ewentualne konsekwencje" a nie chować głowę w piasek. Chcesz pisać w takim stylu jak my, pisz, fajnie, ale historie wymyślaj własne.
To tyczy się również kilku innych blogów, które śledzimy, bo szlag nas trafia, kiedy czytamy opko np Tośki czy Karoliny sprzed kilkunastu miesięcy, potem ktoś nas zaprasza do przeczytania opowiadania, które ma miesiąc i figurują tam niemalże te same zdania. Albo wymyślacie własne historie, albo nie piszcie wogóle. Nie dotyczy blogów które już czytamy i komentujemy. Tyle od nas.
PS. Podróba nigdy nie będzie lepsza od oryginału.
Ja nigdy nie brałam nic od was, a jeśli miałabym zamiar wziąć to na pewno bym spytała o pozwolenie ;] Rozdział bardzo mi się podoba i czekam na następny. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy: http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMile widziana opinia w kom ;D
nie no spokojnie, to nie jest tak, że my Was wszystkie o coś posądzamy i mamy pretensje ;) chodzi o konkretny przypadek,żenujący z resztą.
UsuńCałkowita racja. Jak ktoś chce pisać, niech wymyśla własne historie a nie ściąga od innych. :>
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, bardzo mi się podoba :) Czekam na nn.
Pozdrawiam i zapraszam
http://bvbstory.blogspot.com/
http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/
Widocznie komuś brakuje na tyle wyobraźni i rozumu, że po prostu nie potrafi wymyśleć swojej historii. Przykre jest też to, że taki człowiek zwyczajnie nie potrafi przyznać się do błędu, lecz niestety Bozia i takich ludzi stworzyła i nie da się ich uniknąć. Macie rację podróba nigdy nie będzie lepsza, a każdy czytający blog tych pseudo pisarek na pewno skuma się, że coś jest nie tak. Więc nie przejmujcie się, wasz blog jest wspaniały i każdy z pewnością to docenia. :)
OdpowiedzUsuńhej, w końcu udąło mi się nadrobić zaległości. No no, nie spodziewałam się, że Piszczu jest taki niegrzeczny, dużo nie brakowała i naprawdę narobił by głupot, na szczęście dzieci maja to do siebie, że potrafią zjawiać się w odpowiedznim miejscu i czasie. Kurczę, a juz liczyłam, że Lewy chociaz raz zachowa się jak facet i że nie wykorzytsa pijanej kobiety :( a tu zonk. fajnie, że pozbyli sie tego całego Ksawerego, bo mnie koleś zaczął wkurzać. czemu mam wrażenie, że Rita i Łukasz spotkają się nad morzem??? pozdrówka i zapraszam do siebie. A co do moich duplikatów, podrzuccie adres, chętnie poczytam i skomentuję, smiesznie będzie :P a co??? A swoją drogą, ciekawe czy autorki wiedzą co to plagiat i prawa autorskie ??
OdpowiedzUsuńokej okej,tylko proszę o cierpliwość ;) z reguły jak widzę jakiś plagiat to od razu go wyłączam, bo wiem co dalej się stanie i nie zapisuję tego nigdzie, ale któregoś dnia w wolnej chwili usiądę i poszukam tego opowiadania ;)
Usuńzaczynają się czasy, kiedy trzeba będzie zacząć wklejać pod każdą notką formułkę w stylu "wszystkie prawa autorskie zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie powyższych treści bez zgody autora zabronione". to takie... smutne.
spoko, każda przegądarka ma historie przeglądania, może tam uda się znaleźć. :) a u was kiedy nowy???
UsuńJeszcze w tym tygodniu (:
UsuńWakacje, wakacje... <3 Jak ja kocham wakacje :) Samo czytanie o wakacjach wprawia mnie w dobry nastrój, a co dopiero, gdy pomyślę, że jeszcze 3 tygodnie laby :D
OdpowiedzUsuńJakoś tak mam dziwne wrażenie, że oni wszyscy jadą w te same miejsce. Piszczek pojechał aby zapomnieć o Ricie, a tu proszę :D
Pozdrawiam i czekam na następny odcinek, mam nadzieję, równie ciekawy jak ten :)
Drogie Vanilla Ninjas!
OdpowiedzUsuńZapraszam na 1 rozdział na moim blogu!
http://with-benefits.blogspot.com/
pozdrawiam,
Ruda!
zapraszam na 2. rozdział do siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ruda! :)
Jeszcze, jeszcze !!!!!!!! od zawieszenia bloga tu nie była, a jak zobaczyłam że go odwiesiłyście to musiałam czytać wszystko od nowa bo już treści poprzednich rozdziałów nie pamiętałam. Ubawiłam się setnie ! Dziękuje Wam :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :) Nie wiem czemu ale ostatnią mi się żal Ritki zrobiło... :(
OdpowiedzUsuńObiecuję że będę wymyślać tak żeby nigdy nic od was nie zerżnąć !! :) :D
Pozdrawiam :)