środa, 21 sierpnia 2013

Odcinek 28: Między kobietą a kowadłem.

Na miejsce dotarli drugiego dnia rano. Hotel, w którym mieli mieszkać przez najbliższy czas, prezentował się jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Pięknie oświetlony hall  z kryształowymi żyrandolami i ścianami w kolorze ecru. Od drzwi ciągnął się ciemnobrązowy dywan. Sprawnie załatwili sprawy w recepcji i poszli zobaczyć swoje pokoje. Do dyspozycji wynajęli sobie całe piętro, dla komfortu. Chcieli wypocząć, wyłączyć się trochę z burzliwego życia gwiazd footballu. Ciągle byli w Niemczech, ciągle rozpoznawalni. Wiedzieli, że prywatności za wiele nie zaznają. Media za chwilę dowiedzą się gdzie i z kim spędzają wakacje, czyli czegoś, o czym kochają mówić.
-Wooow, ale mam wygodne łóżko !- Moritz rzucił się na mebel -Po co nam oddzielne pokoje, spokojnie zmieścilibyśmy się w tym jednym.- zwrócił się do Marco i Roberta.
-Rozważaliśmy taką opcję, ale po dłuższych zastanowieniach doszliśmy do wniosku, że jednak może, a raczej na pewno kogoś poznamy,i tak głupio będzie we trzech. -odpowiedział Lewy. Moritz posłał mu pytające spojrzenie. - Mam na myśli dziewczyny!
-A, no racja - puknął się w czoło. - Z kim ty tak zawzięcie sms-ujesz Reus'y?
-Z Caro, pyta się kiedy wracam.
-Dopiero wyjechałeś, a już tęskni? Zeszliście się czy coś?-dopytywał się brunet.
-Nie, po prostu...grają fajne filmy w kinie...-tłumaczył się.
-Yhyyyym - odpowiedzieli chórem Lewy i Mo z głupimi uśmieszkami na twarzach.
-To czysty skandal ! Na zdjęciu były większe ! - do pokoju wparował oburzony Piszczu i od razu pokierował się do łazienki Leitnera. Wściekły pchnął drzwi.
-O co się rozchodzi?
-Czy wy też macie takie małe wanny? - zlustrował pomieszczenie - No, najwidoczniej. Co to w ogóle jest ja się pytam? Jak się w tym kąpać?
-Piszczuś, wyluzuj. Wanna jak wanna, nie wiem jakie są twoje standardy ale jak na moje oko jest w porządku. Poza tym, dwa kroki i jesteś na plaży. Do tego na dole masz hotelowy basen, ten na zewnątrz i ten w środku.- do pokoju wszedł Kuba i próbował opanować przyjaciela.
-Dobra, może trochę dramatyzuję...sorki. - powiedział cicho i wyszedł z pokoju.
-To co robimy na początek? Plaża ? Basen? Diabelski młyn? -Moritza wręcz roznosiła energia.
-Na początek, to ja muszę odespać. -ziewną ociężale tleniony.- Wieczorem idziemy na balety, na dziki podryw. - zarządził po czym wyszedł z Robertem z pokoju.
-Lubię Cię takiego. -przyznał napastnik, kiedy byli już na osobności.
-To znaczy jakiego?
-Szalonego, niezrównoważonego, pewnego siebie. -szturchnął go lekko.- Wrócił stary Reus.
-Zawsze taki byłem.- odpowiedział rozbawiony.
-Od pewnego czasu tak...ale,pamiętasz jak piłeś? Sięgnąłeś wtedy dna...a najgorsze było to, że traciłeś na tym nie tylko ty, ale cały  drużyna.
-Ale wy się o mnie troszczycie -parsknął.
-No oczywiście. Gdyby nie my, to dalej byś rozpaczał...
-Dziękuje- uśmiechnął się. -Za wszystko, ale nie rozpamiętujmy już tego, dobrze? Stare dzieje, wyszedłem na prostą i zaczynam od nowa. - powiedział stanowczo.
-Uważaj tylko na nią, okej? Carolin nie jednego z nas próbowała już przekabacić.
-Ludzie się zmieniają.
-Możliwe, ale nie takie intrygantki jak ona.
-Wcale jej nie znasz.- posłał mu chłodne spojrzenie.
-Wystarczająco...nie chcę, żebyś znowu cierpiał.- spojrzał na niego z troską. Nastała chwila ciszy. Lewy westchnął i odszedł do swojego pokoju.  Miał trochę racji. Po zerwaniu z Caro, Marco sięgnął dna. Rozważał, czy przyczyną tego był jej brak, czy może to ona doprowadziła go do takiego stanu?  Miał mieszane uczucia. Rozstali się  w dosyć smutnych okolicznościach, a teraz od nowa pełni ważną rolę w jego życiu. Dlaczego ma nie spróbować z nią jeszcze raz ? Przecież każdy zasługuje na drugą szansę..

***

Na drugi dzień Piszczu, Lewy, Marco, Moritz, Mario i Katja wygrzewali się na piaszczystej plaży. Natomiast Błaszczykowscy i Ewka z Sarą poszli na miasto, do wesołego miasteczka, potem na plac zabaw i te inne "frajdy" dla dzieciaków. Później mieli dojść do tych leniwszych wczasowiczów.
-Eeee, ja tu mam całkiem niezłe widoki-mruknął zadowolony Piszczu, który rozglądał się dookoła i mierzył wzrokiem dosłownie każdą osobniczkę płci przeciwnej.- Ta po mojej prawicy, z burzą loków i zadziornym uśmiechem.
-Łukasz! Masz żonę - Mario rzucił w niego zwiniętym ręcznikiem.- Chyba cię jeszcze trochę po wczoraju trzyma, co?
-Wiem, że mam ale zawsze można poobserwować. A jeśli chodzi o wczoraj to tak, więcej z wami nie piję, o nie! A teraz podaj mi wodę.
-Ty, obserwator! Lepiej obczaj tą bardziej na wschód - szturchnął go Reus.
-Tą ze szpagatem? Ouu, muszę przyznać, że całkiem niezły rozchył ma.- skwitował Leitner.
-No...taką to bym...- zaczął Lewy.
-Wiecie co? Jesteście obleśni !- powiedziała zażenowana Katja. - Te wasze dyskryminujące rozmowy napalonych samców- wywróciła oczami, a wszyscy zwrócili głowy w jej stronę i słuchali jej uważnie. -Podoba Ci się? To podejdź i zagadaj...aghrrr...A mogłam iść na miasto...
-Jeszcze się nie przyzwyczaiłaś kochanie? - Mario pocałował ją w policzek.
-Zamknij się i posmaruj mi plecy.-odwróciła się i podała mu krem.
-Wiecie co? Kocham Kühlungsborn, choćby za takie cuda jak tamta w niebieskim!-Leitner wskazał na dziewczynę pochyloną tyłem do nich.
-Nie wytrzymam! Wychodzę stąd !- warknęła Katja. Podniosła się z koca i poszła w kierunku baru.
-Dzięki wielkie- Mario uśmiechnął się krzywo.
-Ej ! Poznaje te nogi. -Lewy wytężył wzrok.
-Co? Niemożliwe, chyba, że mieliśmy zgrupowanie tu, w Kühlungsborn.- Łukasz chwycił za butelkę wody i pociągnął kilka głębokich łyków.
-A może nie jest miejscowa ?
Brunetka wyprostowała się i odkręciła w ich stronę. W tym momencie Piszczu wypluł całą zawartość ust prosto na plecy Roberta.
-Kurna Piszczu! Pojebawszy?- zaklął tym razem w ojczystym języku. Łukasz zrobił przerażoną minę, ale nie z powodu Lewego. Napastnik, odkręcił się i spojrzał tam, gdzie obrońca wlepiał swoje niebieskie tęczówki.
-To Rita? - dopytywał się Marco.
-Wiedziałem, że znam te nogi - szepnął triumfalnie Lewandowski.
Łukasz nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Rita nie wiedząc, że jest obserwowana, uśmiechnęła się szeroko i pomachała komuś. Następnie szybkim krokiem ruszyła w stronę baru. Wakacje zapowiadają się ciekawie...dla niektórych, nawet bardzo.

***

-W życiu nie zgadniecie kogo przed chwilą spotkałam. -Katja radośnie i w podskokach podeszła do chłopaków.
-Ritę?- zapytali chórem.
-Ouu, czyli jednak...no nie ważne. Mario dasz wiarę? Rita, tutaj, gdzie ja. Zapowiada się super melanż.- obróciła się wokół własnej osi. - Nie chwaliła się, że gdzieś wyjeżdża. To pewnie sprawka Łukasza.
-Co? - Piszczu wyrwał się ze swoich myśli.
-No tak, nie ma was w domu, a ona ma wolne. Dzięki Piszczu. -puściła mu oczko.
-Aaa, ta, nie ma za co...
-Umówiłyśmy się dziś w klubie, Rita jest ze znajomymi także będzie nam weselej, to jak idziemy?
-Kochanie bardzo chętnie bym poszedł, ale trochę padam po wczoraju...
-Okej, do niczego Cię nie zmuszam...ja w każdym razie idę zaszaleć, a wy...-spojrzała na wszystkich-...róbcie co chcecie. -machnęła ręką i uradowana popędziła do pokoju hotelowego.
-Idziesz?- Łukasz zapytał Roberta kiedy szli dwa kroki dalej od pozostałych.
-Może, a co?
-Nie wiem czy to dobry pomysł...-Łukasz mówił przez zaciśnięte zęby.
-Dlaczego?- Piszczek zrobił głupią minę. -Chcesz pogadać? - spojrzał na niego przeszywającym wzrokiem.
-Nie jestem jeszcze gotowy...-wyglądał jakby się zawstydził.
-Dobrze- wzruszył ramionami.- Daj znać jak będziesz.- klepnął go w ramię, wyminął i zahaczył o Reusa.
Zachowaj trochę wstydu Piszczu. Później może Ci się bardziej przydać...

***

Trzech singli i para zmierzało właśnie do klubu, popijając po drodze Clos d'Ambonnay. Piszczek był nieugięty i powiedział, że absolutnie nigdzie się dziś nie wybiera. Wolał ten wieczór spędzić z rodziną na basenie. Od jego incydentu z Ritą minęły 3 dni. Chciał zapomnieć, ale to nie było takie proste jak mogło by się wydawać. Nawet nie chciał myśleć co stanie się gdy wrócą do Dortmundu. Czy niania zrezygnuje z pracy, czy też nie? Bał się spojrzeć jej w oczy, nie wspominając już o jakiejkolwiek wymianie zdań. 
Weszli do klubu. Było tłoczno i duszno. Nie tracąc czasu, podeszli do baru i zamówili sobie drinki i inne napoje procentowe. Katja odnalazła Ritę gdzieś w tłumie, złapała Gotze za rękę i pociągnęła za sobą na parkiet.
-Ty, a gdzie Marco?- Leitner rozłożony na czerwonej niskiej kanapie, szukał kolegi.
-Bajeruje. - Lewy kiwnął głową.
-Niezłą sztukę wyrwał-przyznał Mo.- Widzisz tu jakiś dobry towar?
Lewandowski przejechał wzrokiem po całym klubie.
-Tak, siedzi przy barze, samotna, szuka przygody.
-Fajnie, biorę ją !- energicznie podniósł się z kanapy.
-Zapomnij, jest moja !- brunet zatrzymał go dłonią.
Zmierzając ku niewieście, rozprostował kości, przeczesał włosy i psiuknął sobie odświeżaczem oddechu do ust.
-Hej, laleczko. Powiedz mi, co taka cudowna niunia jak ty, robi w tak brudnym umyśle jak mój? - oparł się o blat i uśmiechnął szarmancko.
Dziewczyna odkręciła się na krześle i spojrzała na gościa, który właśnie próbuje ją poderwać. Spowolnione tępo, zagłuszona muzyka, głośne bicie serc i blade, jakby umarłe twarze. Tyle czuło jedno i drugie. Jakby byli sami na sali i to co dzieje się w okół nich nie miało żadnego znaczenia. Po chwili oboje otrząsnęli się.
-Co Ty tu robisz?!
-Ja?!
-Tak ty!
-Przestań! - mówili jednogłośnie.
-Dobra mów pierwsza...
-Ale co?! - wydarła się.
-No nie wiem...choćby... "Przepraszam, że odrzuciłam cię 58 razy !"-teraz to i on lekko podniósł głos.
-Bateria mi padła... -skłamała - Zresztą, co za różnica?- odkręciła się w drugą stronę.
-Co za różnica? - zatkało go. -Ty...ty wiesz jak ja się czułem? - dziewczyna spojrzała na niego spode łba i wzruszyła ramionami. Brunet parsknął. -Pewnie, że nie wiesz...Co Cię to obchodzi, no nie? Czułem się jak jakaś...wyrzuta guma, jak wygasła latarnia, jak jakaś wykorzystana i wyrzucona ścierka...-mógłby wymieniać dalej, ale zauważył zupełną obojętność na twarzy Bednarczyk. Pokręcił z niedowierzaniem głową i odszedł bez słowa.
Brunetka odprowadziła go wzrokiem. Myślała, że Lewy wyjdzie z klubu, ale nie. Przysiadł się do dwóch dziewczyn. Jedna miała włoską urodę, ciemne długie włosy, ciemne oczy, pięknie i równo opalone ciało. Druga zaś, cery raczej śniadej, blondynka, o lagunowych oczach. Spojrzał na nią jeszcze raz, z żalem w oczach, potem zajął się nieznajomymi. Tatiana nie miała zamiaru na to wszystko patrzeć dlatego wstała z miejsca i poszła na parkiet bawić się razem z przyjaciółmi.
Robert po raz pierwszy poczuł się wykorzystany. Poczuł dokładnie to, co czuły wszystkie jego partnerki. Fajnie, Panie Lewandowski ?

__________________________________________________________________________

Robertowi, z okazji 25 urodzin, życzymy zdrowia i spełnienia marzeń. Obyś strzelał wiele bramek dla reprezentacji i klubu, a jeśli masz trafić do Bayernu, to tylko do ich bramki ! 


Czekamy na Wasze komentarze !

Jest Rojsu, jest impreza !

8 komentarzy:

  1. Hahahaha gif - padłam xD A co do rozdziału, to jest świetny. Bardzo podoba mi się że tak to nazwę "podsumowanie" każdej części rozdziału (Zachowaj trochę wstydu Piszczu. Później może Ci się bardziej przydać...) itp. Uwielbiam to opowiadanie. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam. Zapraszam do siebie, będzie mi bardzo miło ;) http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział. ;) Może Robert się czegoś w końcu nauczy, coś zrozumie...
    http://limit-szczesliwych-dni-wyczerpany.blogspot.com/
    zapraszam też do siebie. Pozdrawiam :*
    +proszę informuj mnie o nowych rozdziałach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś miesiąca zaglądam tutaj codziennie i czytam z uwagą opowiadanie, które bardzo mi się podoba, wystarczająca ilość dialogów i opisów i dialogów przez to czytelnik się nie nudzi, bo wszystko jest na swoim miejscu, opowiadanie nie skupia się tylko na jednej postaci więc to kolejny „+” :) bardzo mi się podoba, sam pomysł + wątek „romansu” Łukasza z Ritą Boże wszystko mi się tutaj podoba i na pewno będę czekała na kolejne rozdziały, mam tylko nadzieje, że to tak szybko się nie skończy, że wasza wena nie minie i nie usuniecie opowiadania, trzymam kciuki i postaram się komentować każdy nadchodzący rozdział :)
    A co do tego poniżej to chłopaki zagalopowali się przy Kasji, która miała dość ich gadania :D Robert może zrozumie, że takie traktowanie kobiet potrafi być krzywdzące… Marco powinien sobie przemyśleć czy naprawdę chce wrócić do Caroline.. Jejku już czekam na kolejny rozdział, mam nadzieje, że już niedługo się pojawi ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział :)
    Mam nadzieję, że Lewus czegoś się w końcu nauczy! Co do Marco, może lepiej, żeby nie wracał do Caroline... ale to tylko moje zdanie.
    Ciekawe, jak to się dalej potoczy. Czekam na kolejny i zapraszam na mojego drugiego bloga
    http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/2013/08/rozdzia-6.html
    Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ha!!! wiedziałam, wiedziałam że łukasz i rita spotkają się na tych wakacjach. oo, czyzby Robert dostał za swoje??? i dobrze mu tak. Zapraszam do siebie, na nowe rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny odcinek! ;) Trochę mało w nim Kuby, ale i tak jest super :) Nie wiedziałam, że Piszczu ma tak wysokie wymagania :D Ciekawe czy oprócz wanny coś jeszcze mu nie pasuje, np. kibel :D Nie mogę się doczekać, aż Rita stanie twarzą w twarz z Łukaszem, bo interesuje mnie, co wtedy sobie powiedzą. Albo zrobią. Lepiej, żeby 'zrobili', bo ja ciągle czekam na ich gorący romans :D
    Wrócił stary Reus! :) Imprezy, panienki, czego mu więcej trzeba? ;D Takiego go lubię :D
    Robert wreszcie się doigrał. Trochę mi go szkoda, ale zasłużył sobie na to. Nareszcie poczuł to, co jego byłe dziewczyny. Jednak nie ukrywam, że liczę na jakiś happy end w związku z Tatianą i Lewym :) Ale nie tak od razu - niech się chłopak postara ;]
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń