And, darling, I will
be loving you 'til we're 70
baby my heart could
still fall as hard at 23
Ed Sheeran - Thinking Out Loud
Następnego dnia koło południa.
Stała przed drzwiami Roberta i dobijała się do niego. Waliła małą delikatną pięścią i kopała nogą w solidne dębowe drewno.
-Otwieraj ! Wiem, że tam jesteś ! -wrzeszczała.
Drzwi otworzyły się a on a mało co nie wpadła do środka. Jej oczom ukazał się zdziwiony Lewandowski.
-Cześć ?- powiedział jakby ze znakiem zapytania.
-Cześć- trzęsła się ze złości. -Chciałbyś mi coś powiedzieć? -tupała nogą i podpierała biodra.
-Eee...Ślicznie wyglądasz?
-Nie zgrywaj idioty !- wrzasnęła a Robert podskoczył. Po chwili starała się opanować emocje. -Wyobraź sobie, że wczoraj dzwonili do mnie z uczelni i oznajmili, że wracam na studia. Pojechałam tam, chcą wyjaśnić nieporozumienie. Okazało się, że to nie jest żadne nieporozumienie, a warunek mam już opłacony.
-Mieli Ci o niczym nie mówić..
-Oh nie powiedzieli..-odgarnęła włosy za ucho. -Czy Ty myślisz, że jestem aż taką kretynką ? Że nie domyśle się, że to Twoja sprawka ?- mówiła niższym tonem. -Anonimowy darczyńca, psia krew !!!
-Przestań się unosić jesteś w moim mieszkaniu !- tym razem i on wrzasnął. - Tak to ja załatwiłem Ci powrót na studia, bo chciałem Ci to jakoś zrekompensować. Miałaś rację, to przeze mnie zawaliłaś. Chcę żebyś została w Dortmundzie mogła dalej się kształcić.
-Jak zwykle myślisz tylko o sobie- parsknęła. -Chciałeś żebym została...to fantastycznie, a nie pomyślałeś może, że jednak wolałabym wrócić do Polski? Może to by było lepsze rozwiązanie ?
-Akurat..-chrypnął. - Tatiana, wracasz na studia, ciesz się i przestań robić sceny.. A teraz wybacz, bo śpieszę się na trening.
-Jasne, już Ci nie zawracam głowy- powiedziała ironicznie. - Idę poszukać jakiejś pracy..
-Pracy? -zmarszczył brwi.
-Tak, muszę Ci jakoś oddać pieniądze...
-Nie bądź śmieszna - przechylił głowę i popatrzył na nią z rozczuleniem. - Nie chcę Twoich pieniędzy, lepiej otwórz zeszyty i zacznij się uczyć. Masz semestr do zaliczenia -obrócił się na pięcie.
-Robert..-spojrzał na nią. -Dziękuje - uśmiechnęła się słodko.
Piłkarz kiwnął głową i zniknął za ścianą. Tatiana zamykając za sobą drzwi, oparła się o nie. Miała ochotę rzucić się mu na szyję, wyściskać i wycałować. Była taka szczęśliwa. Cieszyła się, że nie musiała wracać do ojczyzny. W Polsce dużo trudniej dostać się na ten kierunek, ze względu na liczbę chętnych. Otrząsnęła się. Musi wziąć się w garść i skończyć te studia.
Aromat świeżo parzonej kawy niekontrolowanie zaprowadził ją do kuchni. Stanęła w progu, złożyła ręce na piersi i przyglądała się małżonkowi. Łukasz zauważył, że nie jest w kuchni sam.
-Kawy? -zapytał, stawiając dzbanek na blacie.
-Poproszę - powiedziała cicho Ewa i przysiadła na wysokim barowym krześle.
Starannie wlał napój do obu kubków, choć ręce mu się lekko telepały. Spojrzał na żonę i oboje upili łyk, delektując się przy tym.
-Nie ma nic lepszego niż napić się ciepłego napoju, po przyjściu do domu -skwitował Piszczu. -Bardzo zmarzłaś ?
-Trochę -odpowiedziała. -Łukasz...-zaczęła. -...To co mówiłeś dziś na terapii....wierzę Ci. -Po tych słowach piłkarz jakby oprzytomniał. -Wiem, że nie mógłbyś mnie zdradzić, jestem pewna że tego nie zrobiłeś - Łukasz ujął jej dłoń i uśmiechnął się ciepło. - Aczkolwiek, boli mnie ten pocałunek..i potrzebujemy tej terapii. Chcę Ci znów zaufać..
-Ewciu, skarbie..-wstała i usiadła Łukaszowi na kolanach. -Kocham Cię najbardziej na świecie ! Ciebie i Sarę ! Jesteście dla mnie najważniejsze -ucałował ją w dłoń. -Obiecałem sobie, że będę walczył do końca, o was, o nas, o to żeby było jak kiedyś.
Ewa złożyła na ustach męża pocałunek tak namiętny, jak wtedy kiedy ślubowali sobie przed ołtarzem. Łukasz objął ją mocno i przyciągnął do siebie. Brunetka zaczęła ściągać z niego zbędne ubrania.
-A Sara ? Trzeba ją odebrać ze żłobka? -zapytał Piszczu między wymianą pocałunków.
-Mamy jeszcze trochę czasu. W razie czego opiekunki zostaną troszkę dłużej, albo Sarą zajmie się wujek Robert -uśmiechnęła się. -Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko - poruszyła zalotnie brwiami.
-Też tak myślę - zaśmiał się Piszczek.
Wziął żonę na ręce i zaniósł do sypialni. Oby Lewy nie zdziwił się, że ma dziś w pakiecie nową podopieczną.
be loving you 'til we're 70
baby my heart could
still fall as hard at 23
Ed Sheeran - Thinking Out Loud
Następnego dnia koło południa.
Stała przed drzwiami Roberta i dobijała się do niego. Waliła małą delikatną pięścią i kopała nogą w solidne dębowe drewno.
-Otwieraj ! Wiem, że tam jesteś ! -wrzeszczała.
Drzwi otworzyły się a on a mało co nie wpadła do środka. Jej oczom ukazał się zdziwiony Lewandowski.
-Cześć ?- powiedział jakby ze znakiem zapytania.
-Cześć- trzęsła się ze złości. -Chciałbyś mi coś powiedzieć? -tupała nogą i podpierała biodra.
-Eee...Ślicznie wyglądasz?
-Nie zgrywaj idioty !- wrzasnęła a Robert podskoczył. Po chwili starała się opanować emocje. -Wyobraź sobie, że wczoraj dzwonili do mnie z uczelni i oznajmili, że wracam na studia. Pojechałam tam, chcą wyjaśnić nieporozumienie. Okazało się, że to nie jest żadne nieporozumienie, a warunek mam już opłacony.
-Mieli Ci o niczym nie mówić..
-Oh nie powiedzieli..-odgarnęła włosy za ucho. -Czy Ty myślisz, że jestem aż taką kretynką ? Że nie domyśle się, że to Twoja sprawka ?- mówiła niższym tonem. -Anonimowy darczyńca, psia krew !!!
-Przestań się unosić jesteś w moim mieszkaniu !- tym razem i on wrzasnął. - Tak to ja załatwiłem Ci powrót na studia, bo chciałem Ci to jakoś zrekompensować. Miałaś rację, to przeze mnie zawaliłaś. Chcę żebyś została w Dortmundzie mogła dalej się kształcić.
-Jak zwykle myślisz tylko o sobie- parsknęła. -Chciałeś żebym została...to fantastycznie, a nie pomyślałeś może, że jednak wolałabym wrócić do Polski? Może to by było lepsze rozwiązanie ?
-Akurat..-chrypnął. - Tatiana, wracasz na studia, ciesz się i przestań robić sceny.. A teraz wybacz, bo śpieszę się na trening.
-Jasne, już Ci nie zawracam głowy- powiedziała ironicznie. - Idę poszukać jakiejś pracy..
-Pracy? -zmarszczył brwi.
-Tak, muszę Ci jakoś oddać pieniądze...
-Nie bądź śmieszna - przechylił głowę i popatrzył na nią z rozczuleniem. - Nie chcę Twoich pieniędzy, lepiej otwórz zeszyty i zacznij się uczyć. Masz semestr do zaliczenia -obrócił się na pięcie.
-Robert..-spojrzał na nią. -Dziękuje - uśmiechnęła się słodko.
Piłkarz kiwnął głową i zniknął za ścianą. Tatiana zamykając za sobą drzwi, oparła się o nie. Miała ochotę rzucić się mu na szyję, wyściskać i wycałować. Była taka szczęśliwa. Cieszyła się, że nie musiała wracać do ojczyzny. W Polsce dużo trudniej dostać się na ten kierunek, ze względu na liczbę chętnych. Otrząsnęła się. Musi wziąć się w garść i skończyć te studia.
***
Aromat świeżo parzonej kawy niekontrolowanie zaprowadził ją do kuchni. Stanęła w progu, złożyła ręce na piersi i przyglądała się małżonkowi. Łukasz zauważył, że nie jest w kuchni sam.
-Kawy? -zapytał, stawiając dzbanek na blacie.
-Poproszę - powiedziała cicho Ewa i przysiadła na wysokim barowym krześle.
Starannie wlał napój do obu kubków, choć ręce mu się lekko telepały. Spojrzał na żonę i oboje upili łyk, delektując się przy tym.
-Nie ma nic lepszego niż napić się ciepłego napoju, po przyjściu do domu -skwitował Piszczu. -Bardzo zmarzłaś ?
-Trochę -odpowiedziała. -Łukasz...-zaczęła. -...To co mówiłeś dziś na terapii....wierzę Ci. -Po tych słowach piłkarz jakby oprzytomniał. -Wiem, że nie mógłbyś mnie zdradzić, jestem pewna że tego nie zrobiłeś - Łukasz ujął jej dłoń i uśmiechnął się ciepło. - Aczkolwiek, boli mnie ten pocałunek..i potrzebujemy tej terapii. Chcę Ci znów zaufać..
-Ewciu, skarbie..-wstała i usiadła Łukaszowi na kolanach. -Kocham Cię najbardziej na świecie ! Ciebie i Sarę ! Jesteście dla mnie najważniejsze -ucałował ją w dłoń. -Obiecałem sobie, że będę walczył do końca, o was, o nas, o to żeby było jak kiedyś.
Ewa złożyła na ustach męża pocałunek tak namiętny, jak wtedy kiedy ślubowali sobie przed ołtarzem. Łukasz objął ją mocno i przyciągnął do siebie. Brunetka zaczęła ściągać z niego zbędne ubrania.
-A Sara ? Trzeba ją odebrać ze żłobka? -zapytał Piszczu między wymianą pocałunków.
-Mamy jeszcze trochę czasu. W razie czego opiekunki zostaną troszkę dłużej, albo Sarą zajmie się wujek Robert -uśmiechnęła się. -Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko - poruszyła zalotnie brwiami.
-Też tak myślę - zaśmiał się Piszczek.
Wziął żonę na ręce i zaniósł do sypialni. Oby Lewy nie zdziwił się, że ma dziś w pakiecie nową podopieczną.
***
Dźwiękowcy, filmowcy i ludzie od światła, zwijali cały sprzęt, który rozstawili dwie godziny temu. Tylko najpotrzebniejsze i najbardziej niewygodne do przenoszenia elementy zostały w domu Błaszczykowskich. Podczas gdy ekipa zbierała się do wyjścia, Andrea zamieniła jeszcze słówko z Kubą.
-Jak się Panu to widzi? -uśmiechnęła się. -Trochę bałaganu narobiliśmy.
-Drobnostka, trzeba się przyzwyczaić -machnął ręką piłkarz.
-Racja, tak będzie przez najbliższy miesiąc - oparła teczkę na kolanie i zaczęła pakować wszystkie potrzebne materiały. -To co ? Jutro po treningu wracamy do pracy ? - spojrzała na niego.
-Tak, o 12 będę w domu.
-Świetnie. Im wcześniej tym lepiej. Niech pan wspomni o tym swojemu trenerowi i działaczom. Może jeszcze nie jutro, ale chciałabym zrobić trochę zdjęć z treningu.
-Oczywiście, jutro porozmawiam ze wszystkimi i wyjaśnię co i jak -uśmiechnął się uroczo.
W takim razie -wyciągnęła dłoń. -Do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia -uścisnął jej dłoń.
Kiedy został sam wstawił wodę na herbatę. Kierując się do salonu potknął się o jakiś statyw, zaklął, na szczęście nic mu się nie stało. Po chwili zjawiła się Agata z Oliwką.
-Kuba ! Zapisujemy naszą córkę na lekcję dobrego zachowania ! -powiedziała stanowczo.
-Dobrego zachowania? - zdziwił się. Podszedł do żony, ponownie potykając się o ten sam statyw. -Cholera ! Już zawsze tak będzie? -zwątpił ale po chwili wrócił do tematu. - Nasz 3 letnia córka na lekcji dobrego zachowania hmmm...3 letnia...
-Mijałyśmy ekipę w bramie i ta miła dziennikarka zaczęła zagadywać Oliwkę, no co ona pokazała jej figę..-wytłumaczyła blondynka, rozbierając małą z kurtki.
-Dobrze, że nie palec- zaśmiał się Kuba, a Agata zabiła go spojrzeniem.
-Kochanie to nie jest śmieszne..Myślałam, że już się uspokoiła a znów zaczyna psocić w żłobku. Żadna dziewczynka nie chce się z nią bawić, bo się jej boją. Jedynie z Sarą potrafi się dogadać, bo się znają i z chłopakami Roberta. Jeszcze te gesty kierowane do starszych osób, pokazuje język, figę..-załamała ręce. -Kto ją tego nauczył ?!
-Yyy...nie mam pojęcia..-pomocnik podrapał się po głowie.
-Wiesz, czasami wydaje mi się że jestem złą matką - Błaszczykowska posmutniała.
-Przestań Aga- objął ją. -Jesteś wspaniałą mamą. Oliwka zawsze była...inna...niż wszystkie dzieci. Jest jeszcze mała, wyrośnie z tego. Najważniejsze to, abyśmy tłumaczyli jej pewne zachowania. I żadne lekcje nie są potrzebne, bo nikt nie nauczy jej tego lepiej od nas -pocałował ją w czoło.
-Masz rację - uśmiechnęła się. - Po Tobie jest chyba takim łobuzem.
-Jesteś pewna? -uśmiechnął się zadziornie, a Agata rzuciła w niego małym niebieskim kombinezonem.
-A jak reportaż ? - zaczęła zdejmować płaszcz.
-Jutro o 12 zaczynamy.
-No..to chociaż zdążę ogarnąć w domu - weszła do salonu i spojrzała na różne dziwne przedmioty, których wcześniej w ich mieszkaniu nie było. -To tak ma być? -wskazała palcem i posłała Kubie pytające spojrzenie.
-Tylko przez jakiś czas- westchnął.
Zafascynowana Oliwka biegała i dotykała wszystkie nieznane jej dotychczas konstrukcje. To chyba najciekawsza rzecz z jaką miała dziś do czynienia. Kuba zrobił sobie i żonie ciepłą herbatę, a Oliwce kaszkę. Mimo starszego wieku mała uwielbiała jeść jeszcze kaszkę i ssać smoczek, jak za czasów niemowlęcia. Nie chciała dorastać- mądra dziewczynka.
***
Była jakaś 1 w nocy, kiedy Rita zadzwoniła do drzwi swoich przyjaciółek z Polski. Otworzyła jej zaspana Wiktoria.
-Rita? -przetarła oczy. -Co Ty to robisz o tej porze?- ziewnęła.
-Przepraszam, że tak późno, ale nie mogłam spać. Nie zajmę Ci dużo czasu-wydała się być zestresowana.
-Okej, wejdź proszę..
-Nie, nie - zatrzymała ją. -Chciała Ci tylko to dać- wręczyła jej biały arkusz.
-CV? - zdziwiła się.
-Tak. Praca dla Twojego Taty to chyba szczyt marzeń. Usiadłam, zastanowiłam się, i bardzo by mi na tym zależało.
-Dobrze, pojadę jutro z Alanem do firmy i porozmawiam z Tatą- uśmiechnęła się. O 1 w nocy nie wyglądała tak pięknie jak na codzień.
-Jesteś wspaniała -rzuciła jej się na szyję i cmoknęła w policzek.
-A Ty szalona - parsknęła blondi.
-To ja uciekam, przepraszam że Cię obudziłam, ale nie wytrzymałabym do rana - zrobiła uroczą minkę. -Dobranoc -pomachała jej.
-Dobranoc. Wracaj ostrożnie wariatko !-odmachała jej i zamknęła drzwi, by wrócić do krainy Morfeusza.
____________________________________________________________________
Wszystkim naszym Czytelniczkom życzymy Szczęśliwego Nowego Roku, oby omijały Was wszystkie smutki, zdrowie dopisywało a marzenia się spełniły ! Buziaki :*