czwartek, 20 czerwca 2013

Odcinek 23: Przekażcie sobie Znak Pokoju

Dziś odbyć się miał Familien Tag. Coś w stylu rodzinnego festynu pokojowego, którego współorganizatorami byli zarządcy klubu piłkarskiego i koszykarskiego Borussii Dortmund. Wszyscy piłkarze musieli pojawić się na nim obowiązkowo. Koszykarze BVB rozegrać mieli mecz, a potem razem z piłkarzami podpisać "parę" autografów. Ojciec Wiktorii  (współlokatorki Tatiany i Bereniki) poprosił ją, aby zjawiła się z przyjaciółkami i chłopakiem  na tej imprezie. Tatiana podchodziła to całej sytuacji bardzo sceptycznie, ponieważ według tego, co opowiadał Pan Starzewski, miał tam być człowiek, którego nie cierpi i unika jak tylko się da. Berenika zaś skakała z radości. Zawsze była wielką fanką, może nie tyle piłki nożnej, co piłkarzy...przystojnych piłkarzy. Wszystko było już zapięte na ostatni guzik. Na halę zaczeli schodzić się zaproszeni goście, osobistości i oczywiście zainteresowani mieszkańcy Dortmundu. Wojtas i Sandra, Kuba z Oliwią, Piszczu,Ewka z Sarą, Katja, Mario, Marco, Moritz i Lewy usadowili się już wygodnie na swoich miejscach. Brakowało tylko Agaty. Mats, Marcel, Ilkay i inni siedzieli rząd niżej, na tej samej trybunie. Z racji tego, że na początku nic się nie działo Oliwka rzucała popcornem w ludzi siedzących niżej a znudzony Łukasz zaczął podśpiewywać sobie pod nosem.
-Co kropelka sklei sklei, żadna siła nie rozklei...
-Piszczu, co ty śpiewasz?- zapytał rozrechotany Kuba, który walczył z córką o narzędzie zbrodni. Kiedy ktoś z dołu odkręcał się, żeby zobaczyć kto rzuca oboje uśmiechali się sztucznie albo udawali, że ich tam nie ma.
-Nie znasz reklamy kropelki? Skubana dobra jest. Ostatnio sklejaliśmy z Ritą wazon, ten który niechcący zbiła i Ewka taka zła chodziła. Efekt końcowy był taki, że teraz wazon wygląda prawie tak samo jak wcześniej.
-Skejaliście razem wazon? Z Ritą? hmmmm...-Mario zaczął drapać sie po brodzie.
-Tak, musiałem ją jakoś przekonać...no, żeby została.
-Dobra Piszczu, nie tłumacz się-roześmiał się Mario -Tylko winny się tłumaczy...chyba, że o czymś nie wiemy?
-Właśnie, właśnie....to jak to jest Piszczu, Co?- Marco świdrował go wzrokiem.
-No bo ona chciała odejść, z powodu Ewki, ale ja powiedziałem żeby została,bo wtedy nie miałby kto z Sarą siedzieć, no to ona chciała żebym ja przekonał i tak jakoś wyszło że...sklejaliśmy razem ten wazon- mówił szybko i chaotycznie- Mam nadzieję, że przestaniecie drążyć temat i nie będziecie tego nikomu niepotrzebnie rozgadywać, prawda Misiu?- Wychylił się do Roberta, który w odpowiedzi przytaknął.
Obok Lewego były wolne cztery miejsca. Miał nadzieję, że nikt koło niego nie usiądzie, bo przegrał już walkę o boczne oparcie z Leitnerem. Tatiana szła jakby się ociągając. Pierwsza weszła w rząd, bo chciała jak najszybciej zająć miejsce, przeżyć i wrócić do domu. Kiedy podeszła do wyzaczonego jej miejsca, spojrzała wymownie na sąsiada.
-Cóż za spotkanie - rzuciła od niechcenia i opadła na krzesło.
-A ty co tu robisz?
-Ojciec Wiki to organizuje, więc jesteśmy.
-Ekstra.
-A gdzie twoja nowa dziewczyna?
-Co?
-Twoja nowa dziewczyna. Ty chyba jednak masz jakieś problemy ze słuchem.
-Która dziewczyna?
-Ta dla której jak podejrzewam rzuciłeś Krupińską. Wypindrzona dziunia, którą obmacywałeś na parkingu.
-To tylko znajoma.
-Jasne...
-Serio, jest tutaj z Wojtasem- wskazał palcem w ich stronę- Ooo, widzę że twój przyjaciel z przystanku też się tu zjawił.
-O kim mówisz?
-O kolesiu, dla którego mnie wystawiłaś. Siedzi i bajeruje twoją koleżankę.
-Mówisz o Alanie?
-Nie wiem jak tam mu na imię...
-Bajeruje bo z nią chodzi, od jakiegoś...hmmm.. szóstego roku życia. Są parą od przedszkola.
-Są razem? Jak to?
-Ludzie zazwyczaj są razem, bo się kochają. To takie uczucie raczej ci nie znane.
-Więc...to nie jest żaden twój "kolega"?-zakreśli cudzysłów, akcentując przy tym ostatnie słowo.
-Nie, to by było nie fair w stosunku do Wiki....czekaj, czekaj- zmrużyła oczy- Koleś z przystanku, wystawiałam Cię? Co?
-W dniu kiedy miała odbyć się ta cała nasza randka widziałem cię z nim na przystanku.
-Śledzisz mnie czy co?
-Przejeżdżałem akurat...a wy się tak ściskaliście jakbyście byli parą.
-Musiałam po niego wyjść, bo Wiktoria nie mogła a on nie zna tych okolic-tłumaczyła. Nagle doznała olśnienia i pstryknęła palcami-To dlatego odwołałeś randkę - uśmiechnęła się triumfalnie.
-Nie-e? Brzuch mnie rozbolał?
-Brzuch Cię rozbolał? Ojejku - zrobiła minę szczeniaczka i pogładziła jego włosy- Więc to jednak nie przeziębienie?
-Wszystko jedno, nie mogłem się spotkać. I zostaw moje włosy, zniszczysz fryzurę.
-Przystopuj z żelem- wytarła dłoń o jego spodnie. Nagle poczuła, że ktoś ją ciągnie za rękaw, a konkretniej to Berenika, najmłodsza z nich.
-Ja nie mogę, ty znasz Roberta Lewandowskiego?- powiedziała zciszonym głosem.
-Ta, wpadłam na niego, raz czy dwa.
-I nic mi nie powiedziałaś?
-Mieszka naprzeciwko nas...
-Wiem, ale ani razu go nie widziałam!
-No popatrz...
-Zapoznaj mnie z nim- poderwała się lekko i poprawiła włosy.
-Zapomnij !
-Chcesz mieć go tylko dla siebie?
-Weź przestań- skrzywiła się.
-No to w czym problem? Tatka weeeeeż, pliss! Przez tydzień robię Ci śniadanie, sprzątam i piorę ci ubrania- trzepotała dokładnie wyszczotkowanymi rzęsami.
-Przez dwa.
-Okej- Przytaknęła i gestem ręki ponaglała starszą koleżankę.
Tatiana szturchnęła Roberta jednym palcem.
-Hej Robert, ktoś chciałby Cię poznać. To jest Berenika moja współlokatorka, a to jest wiadomo kto.
-Cześć Berenika- podał jej ręke uśmiechając się przy tym szelmowsko.
-O mój Boże, czy ty wiesz kim ty jesteś?!-Robert popatrzył na nią nieco zdezorientowany-Heeeeej- wyszczerzyła sie młoda i szybko odkręciła - Jezus Maria, Robert Lewandowski dotknął mojej dłoni...już nigdy jej nie umyję- wierzchem dłoni gładziła swój policzek i wzdychała. Wyglądała jakby była w innym świecie. Lewego rozbawiła ta sytuacja,a Tatiana patrzyła na nią jak na idiotkę. Po chwili dziewczyna zeszła na ziemię i kontynuowała - Jestem twoją wielką fanką, tak jak i twoich kolegów i całego klubu. Mogę sobie zrobić potem z wami zdjęcie?
-Jasne- puścił jej oczko, na co to mało nie zemdlała -Ile masz lat Bereniko?
-Dwadzieścia...-przerzuciła włosy przez ramię i zmieniła ton na bardziej dojrzały.
-..będzie miała za trzy lata- dokończyła zażenowana Tatiana- Jest niepełnoletnia i stanowczo za młoda dla Ciebie.
-Dzięki- odgryzła się obrażona małolata.
-Ależ nie ma za co kochana- posłała jej buziaczka.
Mecz się zaczął. Koszykarze Borussii prowadzili z Schalke 18:16 już po 10 minutach gry. Mecz był zacięty, a przeciwnicy wyrównali wynik na 40:40 do pierwszej przerwy. Drużyny zeszły za bok boiska aby wysłuchać reprymendy trenerów. Była to taka dłuższa przerwa, na siusiu. Na górnym telebimie wyświetliła sie tzw. "Kisscam". Kamera złapała Leitnera i Reusa, który na początku opierali się pocałunkowi, ale ostatecznie ulegli. "A co mi tam", pomyśleli obaj i zrobili to co trzeba było zrobić. Cała hala miała z nich niezły ubaw a najbardziej koledzy, którzy zaczeli bić brawo i gwizdać. Lewandowskiemu było bardzo wesoło...do czasu. Nie przewidział, że to cholerstwo złapie także jego...i to z kim. Mina jego i uroczej długowłosej brunetki bezcenna. Kiedy  wszyscy tam zgromadzeni, zaczeli radośnie wykrzykiwać "küssen, küssen" ,napastnik wyszczerzył  zęby, a dziewczyna zaczęła nerwowo rozglądać się po hali i udawać że nie wie o co chodzi.
-Chyba nie mamy wyjścia- zwrócił się do niej z powalającym uśmiechem na twarzy.
-Nawet o tym nie myśl !- wyrwała szybko. Lewy wzruszył ramionami i pozwolił jej przysłuchać się reakcji trybun. -Może zaraz przełączą...-dodała z nadzieją.
Lewy uniósł brwi. Tak zakłopotanej sąsiadeczki jeszcze w życiu nie widział. Odkręcił się w drugą stronę. Siedziała spokojnie przez ułamek sekundy, ale nie mogła znieść tego całego zamieszania.
-Dobra- syknęła. Złapała Lewego za fraki i przyciągnęła do siebie. Zmiażdżyła mu usta zachłannym i baaardzo namiętnym pocałunkiem. Gdyby jej wargi rozchylone były nieco szerzej, pewnie by go połknęła. Wybuchły brawa. Miał być to tylko niewinny buziak choćby w policzek, ale wyszło trochę inaczej.Tatiana opamiętała się i chciała oderwać się od chłopaka, lecz ten jej na to nie pozwolił. Po chwili odskoczyli od siebie, spojrzeli sobie w oczy.
-Nienawidzę Cie - warknęła wściekle i odkręciła się w drugą stronę. Tam Berenika już szczebiotała jak wariatka.
-O Mój Boże ! całowałaś się z Robertem Lewandowskim ! - piszczała jak głupia.
-oooo, zamknij się!- jęknęła zażenowana i ukryła twarz w dłoniach. Nie mogła znieść tego, że cała trybuna C patrzy właśnie na nią...

***

Tak naprawdę nikt nie wiedział jaką zemstę planuje Jenifer. Z resztą.. ona też nie wiedziała. Z natury była nerwowa, a jak jej ktoś zalazł za skórę...o zgrozo. Marco w porównaniu do Roberta, troche bardziej przejął się słowami blondynki. Poznał jej dobre oblicze, ale z tym podłym było trochę gorzej. Ten drugi zaś nie bał się żadnej zemsty jaką zdołałaby uknuć. Najgorsze co mogłaby zrobić to zakaz widywania się z córką. Tego by nie zniósł. Nie wierzył w to, że Jenifer posunęła by się do tego. Sama wielokrotnie mu powtarzała, że dziecko musi mieć ojca. Miał nadzieję, że po sądach włóczyć się już nie będzie, że pod tą burzą długich tlenionych włosów i kilogramem tapety siedzi rozsądna dziewczyna. Obydwaj postanowili, że pójdą jeszcze raz z nią pogadać i namówić na rozejm. Szli uliczką prowadzącą do bloku mściwej piękności, kiedy nagle natknęli się na nią. Była na popołudniowym spacerku ze Steffi.
-No nie! -parsknęła - A już zapowiadał się taki udany dzień- uśmiechnęła się pogardliwie.
-Jenifer...-zaczął niepewnie Reus.
-Czego?-warknęła.
-Porozmawiajmy grzecznie.
-Nie mamy o czym. Już mówiłam, zemszczę się. Wam obu się należy...
-A co ja zrobiłem?- wtrącił brunet.
-Wystarczająco dużo. Przeklinam dzień, w którym się urodziłeś -syknęła - Zniszczę was obu, jeszcze nie wiem jak, ale to będzie wasz koniec, jasne?
-Zanim cokolwiek zrobisz, przemyśl to dziesięć razy i nie rób tego-mruknął Lewandowski.
-Zrobie co będę chciała, a teraz zejdźcie mi z oczu.
-Jenifer, zrozum, że zemsta nie jest potrzebna. Co Ci to da?-zapytał Reus.
-Satysfakcję...że spieprzyłam wam życie tak samo jak wy mi.
-Jenifer, proszę...-ciągnął dalej Marco.
-Chodź Reus'y, nie ma sensu z nią dalej gadać- pociągnął go za sobą i odeszli kilka kroków. Po chwili przystanął i odkręcił się w stronę blondynki -Nie wiem co planujesz, ale mam nadzieję, że to nie odbije się na naszej córce.
-Naszej- powtórzyła ironicznie- Jak to pięknie brzmi...
-Mówię poważnie, pomyśl o jej przyszłości.
-Boisz się że wygadam się o niej mediom?
-Nie jesteś taka.
-Ach tak? Skąd wiesz? Przecież ty mnie nawet nie znasz.
-Znam wystarczająco.
-Fizycznie?
-Mentalnie Jenifer, mentalnie.
-Naprawdę?- zaśmiała się histerycznie- To powiedz mi ile razy przez cały nasz "związek" ze mną rozmawiałeś, nie mówiąc już o jakimś wyjściu na miasto? Ile? Cały czas tylko trening, trening, ale wieczór to mam wolny. Albo u mnie, albo u ciebie...
-Dobra czuję się trochę niezręcznie...-wtrącił drapiący się po głowie Reus.
-Po prostu pomyśl,co jest ważniejsze. Wasz spokój,twój i Steffi czy zemsta?
Jenifer zastanawiała się nad tym przez moment, a przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Chłopcy stali z nią jeszcze chwilę w ciszy, ale zaraz odeszli.  Żadne z ich trójki nie miało pojęcia, że tej całej sytuacji przyglądali się dziennikarze ukryci gdzieś za krzakami. Dokładnej rozmowy nie słyszeli, tylko podniesione tony rozmówców. W oka mgnieniu znaleźli się obok dziewczyny.
Dziennikarka odwróciła się do kamery za jej plecami.
-Dwóch piłkarzy, jedna kobieta i niewinne dziecko. Cóż takiego się wydarzyło na ulicach tego spokojnego miasta w zachodnich Niemczech ?
Po chwili zwróciła się do blondynki.
-Sandra Schneider "Das Erste". Mogłaby pani opowiedzieć nam o tym co się przed chwilą wydarzyło?- zapytała atrakcyjna reporterka.
-Zostałam zraniona- powiedziała smutno i wycisnęła na siłę jedną łzę, która odmawiała posłuszeństwa i za żadne skarby świata nie chciała wypłynąć z oka dziewczyny.
-Jak to? O kogo chodzi?- dopytywała się wścibska dziennikarka.
-Marco Reus...zresztą nie ważne, to i tak koniec...-cudem uroniła jeszcze jedną łzę.
-Dlaczego?
-Bo wybrał jego- chlipnęła po czym zasłoniła twarz włosami i odeszła od grona dziennikarzy, aby nie złapali w kadrze jej złośliwego uśmieszku, który tak aktorsko zasłoniła smutkiem.
-Marco Reus i Robert Lewandowski oficjalnie razem. Co na to koledzy z szatni? Jak zareagują kibice? Kiedy zamierzali powiedzieć o tym światu? To się okaże. Brniemy dalej w ten temat. Informujemy państwa na bieżąco.  Dla "Das Erste" Sandra Schneider- dziennikarka odwróciła się w stronę kamery i wypowiedziała powyższe słowa. Jako, że to międzynarodowa stacja, relacja miała pójść do wszystkich krajów na świecie. Kto spodziewałby się takiego obrotu sprawy?

***

Ksawery był nie do zniesienia. Nie dość,  że pozwał  kibiców i wystąpił o zamknięcie trybun, to jeszcze złożył donos o pobicie, o którym jeszcze nikt nie wiedział. Nie było osoby z jego "znajomych z Niemiec" która nie byłaby na niego wściekła. Adwokacina postanowił jednak podlizać się Agacie i wynajął jej całodobowego gitarzystę. Był to pan z gęstym wąsem, sombrero na głowie i bufiastą koszulą. Jego praca polegała na tym, że miał chodzić za blondynką, grać jej i śpiewać. Pewnego pięknego dnia otworzyła drzwi, i kiedy zobaczyła owego mężczyznę myślała ze to żebrak zbierający na chleb. Bez wahania rzuciła mu kilka groszy. Pan zrobił lekko urażoną minę, co zauważyła Błaszczykowska. Zapytała się kim jest i co tutaj robi na co ten nic nie odpowiedział, bo i miał nic nie mówić. Agata dostrzegła karteczkę na prawym przed ramieniu grajka. Spojrzała na niego niepewnie i szybkim zwinnym ruchem  zerwała ją.  "Mam nadzieję że ci sie spodoba. Już nie wiem jak cię przepraszać Pączuszku. Twój K". Ooo, słodki Kubuś, pomyślała w pierwszym momencie. Ale zaraz, zaraz...z Kubą się nie pokłóciła, a  na taki durny pomysł stać chyba tylko Ksawerego. Spojrzała jeszcze raz na gościa z gitarą, tym razem wzrokiem bazyliszka. Aby rozładować atmosferę zaczął grać jakąś tanią melodie. Do końca dnia "uroczy meksykanin" nie odstępował Błaszczykowskiej na krok. Co gorsza nie przestawał brzdękolić. Kuba i Oliwia wrócili z festynu.
-Kuba zrób coś !- wydarła się blondynka- przyczepił się do mnie i nie przestaje grać !  Śpiewa tu już 18 piosenkę !
-Spokojnie rybciu, zaraz coś z tym zrobimy... Fajny ten kapelusz, zobacz córcia - założył małej na głowę sombrero i poszli do ogrodu. Dźwięk gitary rozbrzmiewał niezakłócenie.
-Dobra, starczy tego- meksykanin nadal grał-proszę opuścić moje mieszkanie i przekazać temu co pana wynajął, że nie będę z nim gadać.- wypchnęła go za drzwi i z  hukiem je zatrzasnęła. Odetchnęła łapiąc sie za głowę. Po chwili drzwi uchyliły się. Zza nich ukazała się tylko głowa grajka.
-Odda mi Pani ten kapelusz ?
-Ooo, to jednak umie pan mówić ? - gitarzysta wzruszył ramionami - Wynocha !
Agata wykończona po całym dniu użerania się z idiotami stanęła przed lustrem w korytarzu i zaczęła się oglądać.
-Czy oni sugerują mi, że jestem gruba ? - myślała obracając się wokół własnej osi. Wtem rozległ się dźwięk dzwonka.
-Dlaczego wyrzuciłaś mojego grajka za drzwi ? - zapytał rozgoryczony adwokat.
-Ciebie też wyrzucam ! - już miała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale ten przytrzymał je ręką.
-Pewnie zainteresuje cię fakt, że to limo pod okiem to dzieło twojego koleżki- blondynka przestała popychać z całej siły drzwi.
-Czyje ?
-Moritza Leitnera. Kojarzysz ?
Agacie szczęka opadła. Stała jak wmurowana w podłogę i nie mogła uwierzyć własnym uszom.
-Pozew już czeka na biurku prokuratora- powiedział Ksawery, odwrócił się na pięcie i poszedł do domu.
-Cholera jasna ! - Agata złapała telefon i wysłała Moritzowi krótką wiadomość. Raport dostarczenia. Doszło. W tym samym czasie zdezorientowany Leitner odczytywał SMS od Błaszczykowskiej. Co ? O czym ona mówi ? Do drzwi zapukał kurier.
-Pan Moritz Leitner ? Proszę o potwierdzenie odbioru. Pomocnik szybko złożył podpis na kartce  i otworzył list. Wezwanie na przesłuchanie. Cholera.

_______________________________________________________________

Mamy nadzieję, że Wam się spodoba ;) Dodajemy zdjęcia naszych bohaterów ;)


Trzepnięta Berenika:


 Oraz Alan i Wiktoria:

6 komentarzy:

  1. Fenomenalny rozdział! Reus i Leitner się całowali haha :D Ten Marco to ma branie. Najpierw Jenifer, potem Moritz a teraz Lewy (co prawda o Lewym jeszcze nie wie ale jak przypuszczam niedługo się dowie).
    Sądziłam, że jak Piszczu namawiał Ritę aby nie odchodziła z pracy, to między nimi "coś tam" się wydarzyło. A tu się okazuje, że oni tylko sklejali wazon :D Ja czekam na jakieś gorące sceny z ich udziałem! I jeszcze do tego (pewnie cały dzień) będzie mi chodzić po głowie ta piosenka o kropelce :D
    Ten Ksawery to skończony idiota. Ile trzeba mieć w głowie, żeby wynająć grajka, który chodzi za daną osobą non stop? Ciekawe, czy gdyby Agata poszła do toalety, to on też tam by pod jej drzwiami wyśpiewywał serenady :D
    Czekam z niecierpliwością na następny odcinek :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Reus i Leitner wymiatają!!!:D Wiedziałam, ze Piszczu z Ritką nic ten tego, swoją drogą mogłaby byc z Marco, ostatnio cos tam miedzy nimi zaiskrzylo;p

    OdpowiedzUsuń
  3. bosski rozdział;) czytając jak Marco z Leitnerem sie pocałowali rykłam śmiechem śmiejac sie do monitora jak nienormalna<33
    Zapraszam do mnie: http://bvb-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie! Mnie, jak panią wyżej również zabił pocałunek Marko i Mortiza hahaha. Ten Ksawery to powinien poprostu zaginąć w niewyjaśnionych okolicznościach.Jeszcze raz, rozdział super, Czekam na następny ! Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział boski!
    Scena pocałunku Moritza i Marco najlepsza <3
    Oni są mega!
    Czekam na nexta :)
    Zapraszam na moje blogi i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. he he, to laska załatwiła Roberta, zołza jedna. Ksawery robi sie namolny, czas chyba temu panu wytłumaczyć, że NIE znaczy NIE, zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń