poniedziałek, 14 października 2013

Odcinek 32: Rozmowa jest kluczem.

-Wreszcie!- krzyknęła Katja i wpuściła Ritę do mieszkania.-Twoje pięć minut jest stanowczo za długie.
-Przepraszam...sama jesteś? -brunetka rozjerzała się po mieszkaniu.
-Taa, chłopcy od rana na trenigu. Wujaszek strasznie się spina przed jutrzejszym meczem. -wyjaśniła blondynka. Rita spojrzała na nią pytająco. -Jutro gramy o Puchar Niemiec...u Piszczków nie było nic wspominane?- zdziwiła się.
-Nie pracuję już tam. -urwała krótko i zmieniła temat. - Chodź i lepiej usiądź.-złapała ją za rękę i pociągneła do kuchni. -Jak ci coś powiem to padniesz.
-Co się stało?
-Madison się stała. Wczoraj zjawiła się u mnie i jak gdyby nigdy nic oznajmiła mi, że zostaje.
-Madison?- wytrzeszczyła oczy. - Jak?
-Nie mam pojęcia skąd miała mój adres.- równiez usiadła. Zdjęła płaszczyk i szal.
-W sumie stać ją na takie rzeczy...ale czego ona od ciebie chce?
-A jak myślisz? Zemsty. Ona o czymś wie. Przyjechała tu po to, żeby zniszczyć mi życie. Kiedyś zabrałam jej coś ważnego, ale nie zwróce jej tego, choćbym nie wiem jak chciała, czasu nie cofnę-jej głos był lekko rozhisterowany.
-Rita? Co co Ty jej zabrałaś ?
-Narzeczonego i 15 tys euro. -zażenowana tym faktem podparła brodę. Schwarz nie wiedziała już w jaki sposób okazywać swoje zszokowanie.
-Okej -mruknęła próbując wszystko skleić w całość. - Czyli chcesz powiedzieć, że włamałaś się na jej konto...
-Nie, pieniądze mi pożyczyła. To nie ja byłam specjalistką od włamywania się na konta.- spojrzała na nią porozumiewawczo.
-A Bill? Miałaś z nim romans?
-Tak trochę... - podniosła wzrok i patrzyła w sufit tak, jakby był najbardziej fascynującą rzeczą na świecie. Katja uniosła brew i czekała na rozwiniecie wypowiedzi-...Dobra, tak ! To był romans. Ale to nie moja wina, że się im nie układało. To on się we mnie zakochał...
-To dlatego zerwali- blondi doznała olśnienia.
-Między innymi. To napewno Bill się wygadał. Kiedy zniknęłyśmy, pękł i powiedział jej o wszystkim. Muszę zdobyć do niego kontakt i z nim porozmawiać.
-Po co? Od nowa chcesz się w to pakować?
-Chcę tylko potwierdzić swoją wersję.- oznajmiła. Łyżeczką zaczęła przegarnywać ziarnka cukru w cukiernicy.
-Sporo ciekawych rzeczy się dziś dowiedziałam. - dała nacisk na drugie słowo. -Co zrobisz z Madi?
-Ja? Raczej my! Ty też w tym siedzisz, wczoraj się o Ciebie pytała.
-O kurka...czyli pamięta...
-Oczywiście, że tak. Kochała Cie bardziej niż mnie - puściła jej oczko.
-Kochała nie mnie, tylko mnie oczerniać. Kiedyś jej zdanie było dla mnie najważniejsze, a potem...
-Nie wracajmy do tego. Musimy skupić się na teraźniejszości. -skwitowała Rita. Obie spuściły wzrok pogrążając się we własnych myślach. W tle słychac było tykanie zegara. -Masz jeszcze swój podrabiany dowód?-wypaliła nagle brunetka.
-Wyrzuciłam go - wzruszyła ramionami. -Nie miałam pojęcia, że kiedykolwiek będe musiała wracać na stare śmieci- spojrzała na przyjaciółkę.
-Moim palnem była ucieczka z kraju, ale to się raczej nie uda - uśmiechnęła się słabo. Katja westchnęła.
-Może za bardzo dramatyzujemy? Madi była jaka była, może teraz się coś zmieniło...
-Wyraźnie powiedziała mi, że ze mną skończy ! Naprawdę wierzysz w jej przemianę ?
-Racja...-zrezygnowana oparła głowę o ścianę-...mamy przerąbane...

***

Cały Dortmund żył jutrzejszym meczem. Puchar Niemiec. Cel: Zniszczyć bawarczyków. Chłopcy trenowali dziś od samego rana. Muszą być w jak najlepszej formie. Kathrin siedziała na ławeczce i obserwowała  umiejętności zawodników z boku boiska. Wysoki brodaty mężczyzna w okularach podszedł do niej i przysiadł się.
-Cześć. Kim jesteś?- zapytał bezpośrednio trener.
-Dzień Dobry, przeraszam nie przedstawiłam się. Kathrin -uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła dłoń.
-Miło mi. Co tu robisz Kathrino, jeśli można spytać? - Klopp uścisnął delikatnie dłoń dziewczyny i odwzajemnił uśmiech.
-Patrzę na chłopaków, Marco uparł się, że dziś zabierze mnie na trening...jeśli nie można mi tu być to już znikam- zaczęła zbierać rzeczy.
-Nie skąd, oczywiście, że można. Tym bardziej, że jesteś kimś bliskim dla mojego zawodnika -puścił jej oczko, co onieśmieliło Kat. -Jesteś jego dziewczyną?-uśmiechnął się podejrzliwie i poruszył brwiami.
-Cóż..poznajemy się..-odpowiedziała niepewnie.
-Rozumiem- spojrzał na Reusa który truchtał gdzieś w oddali i uśmiechnął się pod nosem- Zwykle kojarzę znajomych chłopaków, czasem bywają na treningach. A Ciebie widze tu pierwszy raz- przyjrzał się jej ponownie.
-Jestem z Dusseldorfu, a Marco znam od nie dawna. Widujemy się w weekendy.
-Oo, czyli mam rozumieć, że zaszczycisz nas jutro swoją obecnością?
-Oczywiście - energicznie pokiwała głową.
-To świetnie - uśmiechnął się- To dla Marco bardzo ważny mecz, cieszę się, że może liczyć na twoje wsparcie. A teraz wybacz, ale muszę cię przeprosić...mój asystent mnie wzywa.-wstał i opuścił dziewczynę. Brunetka odprowadziła go wzrokiem, po czym przeniosła go na boisko. Ujrzała uradowanego Reusa, który jej pomachał. Dziweczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się słodko i puściła mu oczko. Ciekawe, czy ma wzgledem blondyna szczere zamiary..

***

Po morderczym treningu wykończeni zawodnicy wrócili do domów. Do swoich cieplutkich, przytulnych domków, bo nie dało opisać się radości jaka towarzyszyła im po powrocie z treningu. Lewy rzucił torbę w drzwiach i od razu pognał do Tatiany. Siedziała, a raczej leżała na kanapie z wyciągniętą zagipsowaną nogą oraz chrupkami serowymi i kubkiem zimnej już herbaty. W telewizji leciał niemiecki serial kryminalny.
-Cześć łamago-podszedł do niej i pocałował ją na przywitanie - Sama siedzisz?
-Jest piątek. Wiki i Alan wyszli gdzieś razem, a Berenika nie mogła słuchać już mojego marudzenia więc też się ulotniła -uśmiechnęła się krzywo. -Zostałam sama...znowu.
-Może to i lepiej, wiesz? Ta ruda mnie przeraża..-skrzywił się lekko. Bednarczyk parsknęła.
-Jak tam trening?
-Bez większych rewelacji. Jurgen trochę nas pomęczył i kazał regenerować siły. -spojrzał na nią. -Będziesz jutro?
-To raczej nie możliwe. Jeszcze nie opanowałam sztuki posługiwania się kulami, do tego mam trochę nauki.
-Jasne, rozumiem -westchnął. -Szkoda.
-Ale będe Cię oglądać w telewizji, obiecuję.
-No ja myślę - puścił jej oczko.
Chwilę potem rozbrzmiał dzwięk sms'a komórki Tatiany. Dziewczyna spojrzała w ekran i zrobiła mało zadowoloną minę.
-To Wiki. Właśnie wyszli z restauracji i jadą do domu, pytają się czy zamknęłam drzwi na zasówkę...
-Ee, czyli mam sobie iść.
-Nie mówiłam im jeszcze o nas...-urwała niepewnie.
"O nas? Że ona i ty...jako para? To nie w twoim stylu Robercie...To nie jesteś ty !"- szeptała podświadomość Lewandowskiego.
-Masz rację. Lepiej poczekać na ten odpowiedni moment- powiedział spontanicznie, nie zastanawiając się nad tym co mówi. Nie słuchał tego dziwnego głosu błąkającego się w jego głowie.
-Dokładnie, to będzie szok zwłaszcza dla Bereniki...Ona Cię kocha !.- Lewy parsnkął poraz kolejny dzisiejszego dnia.
-To znaczy, że...na chwilę obecną, się tak jakby ukrywamy? - posłał jej pytające spojrzenie.
Bednarczyk pokiwała głową odpowiadając mu bezgłośnie "Na to wygląda".
-Podniecające. - skwitował brunet. I znowu ta wymiana uśmiechów, na której lini błyskają iskry. Od niechcenia podniósł się z kanapy. Boże...gdyby Lisowska dowiedziała sie, że Robert Lewandowski siedział na ich kanapie spewnością spędzała by z nią wiecej czasu niż ze znajomymi. Nachylił się nad nią po raz ostatni tego wieczoru i ucałował delikatnie w czoło.
-Do zobaczenia- rzucił krótko a na jego twarzy przemknął cień uśmiechu. Obrócił się na pięcie i zmierzał do wyjścia.
-Powodzenia na boisku !- krzyknęła za nim kiedy zniknął za ścianką.

***

-Łukasz ! Musimy porozmawiać !- do kuchni wpadła wściekła jak osa Ewa. A może nie wściekła. Bardziej zdenerwowana.
"Boże, ona wie!" -pomyśł Piszczek i odsunął kolacje na bok. Wstał na baczność.
-Wszystko ci wyjaśnię...
-Ale tu nie ma co wyjaśniać! Potrzebujemy nowej opiekunki od zaraz !
-No..nie sądzę, żebyś chciała starą..-podrapał się po szyi.
Ewa spojrzała na niego zdziwiona. Piszczu spostrzegł, że małożonka dalej nieświadoma wydarzeń pod jej nieobecność.
-Eeem, kontunuuj Ewciu...
-Rita odeszła fakt, ale nie powiedziała, że nie wróci. Mniejsza z tym. Jeśli nie znajdziemy kogoś na jej zastępstwo, będę musiała zrezygnować z pracy. Oczywiście mogę to zrobić, ale...lubię ją. Nie chce rozstawać się z tymi ludźmi..
-Kochanie, nie musisz rezygnować z pracy. Nawet jeśli nikogo nie znajdziemy, są jeszcze żłobki.
-Wiesz co myślę o żłobkach..nie chcę żeby nasza córka się tam wychowywała.
-A byłaś tam choć raz? Przecież chodzi tam Oliwka i dzieciaki Roberta. I ani Kuba z Agatą, ani Robert nigdy nie wypowiedzieli złego słowa na ten temat.
-No nie wiem...
-Ale czego? Szczerze wolałbym zostawiać dziecko ze sprawdzoną opieką i w grupie, niż z obcą osobą i to w naszym mieszkaniu.-uśmiechnął się przekonywująco.
-Może masz rację - usiadła na krześle na przeciw. Łukasz wrócił do jedzenia kolacji.
-Ja mam zawsze rację, Żabciu - uśmiechnął się szeroko i posłał żonie buziaczka.

***

Rita zaparzyła sobie kubek ziółek na uspokojenie. Zaciągnęła się aromatem unoszącym się w postaci pary, i westchnęła ciężko. Usiadła na kanapie i włączyła TV. W wiadomościach mówili o jutrzejszym bardzo ważnym wydarzeniu. Posmutniała. Wiadomości-Borussia-Piszczek. Miałam dość. Wszędzie on. Zdesperowana wcisnęła czerwony guzik, przerywający farsę jej wspomnień. Otrząsnęła się. Nie umiała siedzieć bezczynnie i tracić czas. Wykorzystując to, że Madison nie było w domu, włączyła jej laptopa leżącego na stoliku. Szlag- hasło! No dawaj Rebecco kombinuj...Wpisała pierwszą kombinację - źle. Zaklęła w myślach. Może za drugim razem się jej poszczęśći? Tez nie. Cóż, do trzech razy sztuka. Tak dobrze zna, a raczej znała Madison, to musi być to. Z zaciśniętymi zebami wstukiwała kolejno litery i cyfry. JEST! Właśnie złamała jej hasło, choć to nie ona była od tego specem. Zaczęła przeszukiwać foldery, kontakty-wszystko co doprowadziło by ją do Billa. Znalazła jego dane osobowe,( w których znajdował sie oczywiście jego numer) w oddzielnym folderze. Dane Billa i paru innych ciekawych osób z przeszłości. Wyciągnęła telefon i zaczeła spisywać kontakt.
-Co robisz? -nagle za jej plecami nie wiadomo skąd wyrosła Madi.
Roth podskoczyła i gwałtownym ruchem zatrzasnęła jej laptopa.
-Przepreszam, musiałam szybko skorzystać z komputera, a twój był pod ręką..
-Złamałaś hasło?-przerwała jej. Brunetka głośno przełknęła ślinę. Madi widząc przrażenie w oczach dziewczyny uśmiechnęła się tryumfalnie. -Brawo! - zaczęła klaskać w dłonie i zaśmiała się. - Robię herbatę chcesz i ty? -zapytała kiedy znajdowała sie już w kuchni.
-Dziękuję, mam już- miała dosłownie chwilę aby wyjść z tego do czego się już dokopała. Na jej niekorzyść nie zdążyła zapisać numeru ex narzeczonego Madi. Spokojnie odsunęła komputer zdaleka od niej i oparła się o oparcie sofy. Blondzia dosiadła się do niej, ale na fotel obok aby cały czas miała z nią kontakt wzrokowy.
-W ogóle co to za święto jakieś? Wszędzie, dosłownie cały rynek czarno-żółty. To jakieś szaleństwo.
-Tutejszy klub gra jutro o Puchar Niemiec z Bayernem Monachium. -wyjaśniła.
-Ach no tak! "Wielki mecz"-zacytowała słowa jednego z transparentów. -Twój kochanek też zagra?
-O kim mówisz?-Roth nagle się rozbudziła.
-Nie udawaj głupiej, Rita - pochyliła się w jej stronę i zmrużyła oczy. - Myślisz, że się nie przygotowałam? Że nie wiem co wyprawiałaś kiedy mnie opuściłyście? -zapytała niskim tonem, co wprawiło brunetkę w osłupienie. Madison uśmiechnęła się kpiąco. - Romans z pracodawcą, hmmm...to takie całkiem w twoim stylu.
-Nie wiesz jak było!- wycedziła przez zęby.
-Doskonale wiem - była ironicznie miła.- Dlaczego cały dzień siedzisz w domu? Powinnaś przecież niańczyć dziecko, które było przykrywką dla twojego celu.
-Jesteś bezczelna!
-Nie mów tak skarbie. Jestem twoją przyjaciółką- cięty uśmieszek nawet przez chwilę nie schodził z jej twarzy. - Chcę dla ciebie jak najlepiej, dlatego odzyskasz dawną pracę. -puściła jej oczko.
-Nie możesz mi tego zrobić ! - dzielnie powstrzymywała się przed uwolnieniem łez gniotących  się w kącikach jej oczu. - Przepraszam Cię za wszystko -powiedziała ledwo słyszalnie.
-Nie przepraszaj. Przecież obie doskonale wiemy, że tego chcesz. Jutro jest mecz, za dużo radosnych nowinek jak na jeden dzień. -wywróciła oczami- Ale po jutrze stawisz się w ich mieszkaniu i oznajmisz, że wracasz.
-Nie zrobię tego!
-Jesteś pewna?-uniosła brwi- Ciekawe jaka będzie reakcja żony Piszczka, jak dowie się co niania i jej mężulek wyprawiali za jej plecami?  -nie dokońca radziła sobie z wypowiadaniem polskiego nazwiska. Spojrzała na rozżaloną brunetkę, po której policzku spłynęła łza. -Przemyśl to do jutra.-pogłaskała ją po ramieniu po czym wstała i z uszczypliwym zapachem kolejnego zwycięstwa, udała się do swojego pokoju.
Do nie dawna silna psychika panny Roth, właśnie została zmiażdzona przed czołg o nazwie "Madison". Wycieńczona zasnęła na kanapie, okryta jedynie cienkim kocem. Kto by przypuszczał, że jedna osoba może obrócić nasze życie o 180 stopni i wrócić nas do wykańczjącej przeszłości?

__________________________________________________________________
Z okazji dnia wolnego od szkoły (dnia nauczyciela) dla naszych wszystkich czytelników :)
Baaardzo przepraszamy za opóźnienia, ale pisanie tego rodziału to istny koszmar! Nie znoszę siebie za to co napisałam powyżej ! ZABIJCIE MNIE !Nic nie jest tak jak powinno...Znowu ogarnął mnie jakiś kompletny brak weny. W chwilach takich jak ta naprawde wolałabym nie pisac już wcale...
Wiem, wiem (dziewczyna na treningu= standard) a same pisałyśmy, że trzeba być oryginalnym...so close. Ale musiałam jakoś połączyć ten wątek ;)

Nie mamy pretensji do naszych piłkarzy. Mamy pretensje, do trenera. To boli. Pokazaliśmy z Danią, że umiemy grać. Pokazaliśmy z Czarnogórą, jak kreatywni możemy być w ataku. W piątek wyszliśmy ustawieniem defensywnym nie mając czego bronić. Nie rozumiemy i nie zrozumiemy..



6 komentarzy:

  1. Super rozdział! Oh co za bezczelna baba z tej Madison! A Robertowi chyba właśnie topi się lód, który osiadł na jego sercu słodziaki z niego i Tatiany. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Pozdrawiam i do następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej! Rozdział super jak zawsze. Ciekawi mnie ta cała Madison i dlaczego kazała wrócić Ricie do pracy.Hmm no cóż trzeba czekać do następnego. ;3
    Robercik się zakochaaał :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co rozumiecie pod stwierdzeniem "Nic nie jest tak jak powinno", ponieważ rozdział wyszedł wam fenomenalnie ( z resztą jak zawsze:) ). Madison namiesza - bardziej niż pewne.Tylko ciekawe co z tego wyjdzie. Jak na razie jej decyzja o powrocie Rity do dawnej pracy bardzo mi się podoba :D Oby tak dalej :D
    Prędzej czy później Łukasz i tak przyzna się żonie - tylko lepiej żeby później. Niech się trochę pomęczy :D
    Zakochany Robert... Coś niezwykłego :]
    Co do meczu to mam takie samo zdanie jak Wy. Mam tylko nadzieję, że z Anglią, w tym 'pożegnalnym' meczu pokażą na co ich NAPRAWDĘ stać. Jak będzie remis to się będę cieszyć, a jak wygrana to będę skakać z radości jak nienormalna :D
    Ostatnio zastanawiałam się nad waszym fenomenem, a dokładniej, jak powstaje te świetne opko. Jak zaczynacie pisać rozdział - to siadacie wszystkie razem i ogólnie burza mózgów, czy każda z was pisze po kawałku a potem razem to składacie? A może piszecie po jednym rozdziale każda? Taki właśnie miałam temat do rozmyśleń :D Jeżeli to tajemnica, to spoko, nie musicie odpowiadać ;) Po prostu strasznie mi się podoba te opowiadanie i próbuje zrozumieć skąd się takie cudo bierze :D
    Się rozpisałam :D No nic, czekam na następną część :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no, zaczyna się dziać. Biedna Rita, nie lubiłam jej, ale zaczynam zmieniać o niej zdanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Z radością zapraszam na 11. rozdział do siebie :)
    http://with-benefits.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Ruda :)

    OdpowiedzUsuń