W ciągu kilku dni w mieście sukcesu zwanym Dortmund, zaginął słuch o gorącej parze Lewandowski - Reus w połączeniu Lewus. Marco często spotykał się z Carolin na mieście, dla zachowania pozorów trzymali się za ręce a czasem nawet zupełnie przypadkiem skradał jej całusa, na co blondynka raczej nie mogła narzekać. A prawda była taka, że narzekać nie mógł nikt. Reus z czasem stał się weselszy, poprawiła mu się forma co podkreślał sam Jurgen Klopp. Majka była dumna, że razem z chłopakami odwalili kawał dobrej roboty i miała nadzieje, że już nigdy nie znajdą się w podobnej sytuacji.
Rita wprowadziła się do rezydencji Piszczków. Oboje z Łukaszem postanowili, że na czas nieobecności Ewy dziewczyna zamieszka u nich. Gotowanie, pranie, sprzątanie, czasem wstawanie w nocy do Sary nie należały do specjalności Łukasza. Poza tym niania zaoszczędziła na paliwie i nerwach związanych z ostatnimi czasy częstymi korkami drogowymi. Opiekunka zdobyła zaufanie przyjaciółki jej pracodawczyni, dlatego Aga odpuściła sobie kontrolowanie jej i Łukasza.
Do Błaszczykowskich los też z czasem się uśmiechnął. Któregoś dnia Agata robiła porządki generalne. Oliwia wykorzystując sytuację, która nadarzyła się raz na ileś krzątała się za odsuniętymi meblami. Błaszczykowska wystraszyła się, bo mała nie dawała długo o sobie znać. Po krótkich, aczkolwiek stresujących poszukiwaniach, wyciągnęła córkę zza szafy. W swojej malutkiej rączce trzymała starą, zakurzoną, polską gazetę, jeszcze z 2007 roku, którą blondynka chciała jej zabrać. Odruchowo przerzuciła kilka stron, aż zatrzymała się na jednej. Duży tytuł od razu rzucił jej się w oczy - "Przekręty w polskim sądownictwie". Zaskoczona tym co zobaczyła przysiadła na fotelu i zaczęła czytać. Artykuł głosił, że znany polski adwokat Ksawery S. brał łapówki od swoich klientów. Agata przypomniała sobie o tym wszystkim. W Polsce był to spory skandal, ale sprawa nie wyciekła za granicę. Odpowiadał przed sądem, dzięki swoim znajomościom został tylko wyrzucony z kancelarii i obciążony grzywną, ale i tak długo nie mógł się podnieść. Teraz zrozumiała. To dlatego Ksawery przyjechał do Niemiec i otworzył własną kancelarię. Doskonale wiedział, że w Niemczech o tej sprawie nie było głośno i dlatego bez wahania zaczynał od nowa. Dlaczego wcześniej na to nie wpadła ? Zwinęła gazetę i odłożyła w bezpieczne miejsce. Uznała, że ma coś co pomoże w usunięciu z miasta, a może i kraju Stawskiego.
Po wyczerpującym treningu Łukasz postanowił wziąć długą, relaksującą kąpiel. Napuścił całą wannę wody i narobił bąbelków. Zanurzył się po szyję i westchnął ciężko. Niespodziewanie zaczął myśleć o...przyszłości. Tak, jak to będzie wyglądało kiedy jego córka pójdzie do przedszkola, szkoły, szkoły średniej, czym zajmować będzie się w życiu. Co on sam będzie robił kiedy zakończy karierę piłkarską. Siedzieć bezczynnie w domu nie zamierzał. Może zostanie trenerem juniorów, komentatorem sportowym, albo dziennikarzem? Może. Po około pół godziny zorientował się, że opuszki jego palców zmarszczyły się niemiło. Pomyślał wtedy, że dobrze by było już wyjść, ale jakoś specjalnie mu się nie chciało. Oparł głowę o nagłówek ekskluzywnej wanny z hydro-masażem, gdy do łazienki wparowała Rita. Piszczu poderwał się.
-O przepraszam! - odkręciła się w drugą stronę.
-Nic się stało, to ja zapomniałem się zamknąć - uśmiechnął się- zazwyczaj tego nie robię. Uraz dzieciństwa- przygryzł dolną wargę. Rita uśmiechnęła się słodko, weszła do łazienki i usiadła na pralce.
-O czym myślisz? - wypaliła nagle.
-Ja? - zapytał zdziwiony, na co niania w odpowiedzi przytaknęła. -A tak sobie, o przyszłości. Coś się stało ?
-Tak, znaczy się chciałam się spytać czy mogę dziś wyjść na imprezę? Obiecuję, że nakarmię i uśpię Sarę wcześniej...
-Daj spokój, poradzimy sobie. Jasne idź- uśmiechnął się przekonująco.
-Dziękuję- spojrzała na niego czarująco. -Tylko nie wiem w co się ubrać- podparła brodę...na dworze jest niby ciepło, ale wiesz jak to wieczorami robi się chłodniej...chociaż z drugiej strony będę w klubie, a tam raczej zimno mi nie będzie...już wiem ubiorę krótkie spodenki i do tego tą śliczną czerwoną bluzkę, albo nie tunikę jakąś założę...
-EEE, Rita?- przerwał niepewnie Piszczu.
-Tak?
-Bąbelki znikają....
-Oh, jasne-parsknęła śmiechem -Już mnie nie ma! -zeskoczyła z pralki i wyszła z pomieszczenia chichotając.
Moritz i jego adwokat oraz Kuba z Agatą pędzili jak wiatr do kancelarii Stawskiego. Kiedy już dotarli, nawet nie pukając wpadli do środka.
-Co to ma znaczyć !? - wydarł się adwokat i odkręcił się na fotelu.-Ooo, witajcie moi drodzy przyjaciele.
-Witam- grubszy facet w beżowym płaszczu podszedł do biurka prawnika i wyciągnął rękę.- Hendrik Günther -skinął głową- reprezentuje interesy Pana Morizta Leitnera.
-Ksawery Stawski, bardzo mi miło, chyba...-na te słowa Moritz zacisnął pięści.
-Panie Stawski, obydwaj wiemy jak skomplikowana może być droga sądowa. W związku z tym proponuje ugodę.
-Nawet nie ma mowy! Ten człowiek rzucił się na mnie z pięściami! Nie zgadzam się na żadną ugodę!
-Proszę się jeszcze zastanowić...
-Nie będzie żadnej ugody ! To moje ostatnie słowo.
-Ah tak? - wtrącił się Kuba. -To może to Cię przekona? -rzucił mu na biurko artykuł. Adwokat prześledził to szybko wzrokiem.
-S-Skąd to macie? - zapytał przerażony.
-Ostatnio zebrało mi się na wspomnienia - powiedziała Agata.
-Ttt...to jest szantaż ! O to też Was mogę pozwać !
-Ty draniu ! - krzyknęła blondynka.
-Oooo dajże już spokój - warknął Moritz.
-I komu uwierzą ? Oszustowi, który brał łapówki od klientów czy grupie piłkarzy, których kochają całe Niemicy ? - Ksawery pobladł.
-Czego chcecie ?
-Jeszcze dziś wycofasz wszystkie pozwy : ten o pobicie i ten na Klub Kibica - powiedział hardo Moritz.
-Mało tego wyniesiesz się z Niemiec czym prędzej, bo jeśli usłyszymy o Tobie jeszcze raz to postaramy się, abyś do końca życia reprezentował sprawy kokosów na bezludnej wyspie-dodał Kuba. Ksawery przysiadł na fotelu i przetarł łysinę rękoma.
-Dobra. Niech Wam będzie. Ale nie myślcie sobie, że się was boję. Nie mam czasu na użeranie się z gówniarzem.- W Leitnerze krew zawrzała.
-Mogę mu przywalić ?! Bo nie wytrzymam !
-Tak ! Dawaj Moritz ! - krzyczała gdzieś z tyłu Agata. Mężczyźni zwrócili się w jej stronę-to znaczy, nie, Moritz, nie warto brudzić sobie rąk...- spuściła głowę i przygryzła wargę.
-Czyli wszystko ustalone- powiedział Günther podając Ksaweremu dłoń- współpraca z Panem to przyjemność- uśmiechnął się i wyszedł, a za nim cała reszta.
Wygląda na to, że przygoda Stawskiego w Dortmundzie właśnie dobiegła końca...
Piszczu szukał czegoś w kuchennych szafkach, podczas gdy Rita szykowała się na nocne szaleństwo. Ubrana w wysokie szorty koloru czarnego, białą bokserkę i czerwone szpilki, dosyć odważnie umalowana i z rozpuszczonymi włosami zeszła na dół.
-I jak? Może być?- zapytała obracając się przy tym dookoła. Łukasz zlustrował ją, otworzył buzię i zaniemówił. Kubek którego długo nie mógł znaleźć, właśnie przywitał się z podłogą, rozbijając się przy tym z głośnym hukiem.
-Cholera!- podrapał się po głowie i przystąpił do zbierania resztek ukochanego kubka.
-Aż tak tragicznie?- zaśmiała się. Przykucnęła przy nim i pomogła mu zebrać roztrzaskane kawałki naczynia.
-Nie- parsknął- Ty, wyglądasz pięknie...-spojrzeli sobie głęboko w oczy-...zresztą jak zawsze.
-Naprawdę tak myślisz?- jej serce zaczęło bić szybciej.
-Jasne...jesteś piękna Rita.- wypowiedziawszy to oboje powoli wstali. Łukasz odłożył kawałeczki kubka na stół i przysunął się do niej- Zawsze tak uważałem- dodał. Ich usta dzieliły milimetry. Objął ją w pasie, a ona zawiesiła ręce na jego szyi, obdarowując go przy tym namiętnym pocałunkiem. Piszczek odwzajemnił go i przejął inicjatywę. Posadził ją na blacie kuchennym, rozbierając przy tym siebie i ją.
-Tata! - krzyknęła mała Sara kiedy zobaczyła swojego ojca.
-Sara? - Piszczu odskoczył od Rity. Szybko poprawił włosy i zapiął guziki koszuli.- Skarbeńku co się stało? - podbiegł do niej i przykucnął przy niej.
-Ja muszę lecieć! - rzuciła w jego stronę i wybiegła z mieszkania.
-Zaczekaj Rita !- próbował ją zatrzymać ale bezskutecznie.
-Dokąd pośła ciocia?- zapytała przejęta dziewczynka.
-Ciocia...poszła na zabawę, wiesz?- tłumaczył jej.
-A wlóci? - Piszczek westchnął ciężko.
-Chodź, przeczytamy baję na dobranoc- złapał małą za ręke i zaprowadził do pokoju. Nie mógł uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Co go napadło? Przez resztę wieczoru, myślał tylko o tym, przy butelce piwa, a może i dwóch. Zrozumiał, że Rita mu się podoba, ale czy żywi do niej jakieś uczucia?
Tatiana, Berenika, Wiktoria i Alan, również nie mieli ochoty na spędzanie wieczoru w domu. Cała czwórka wybrała się do klubu. Trzy przyjaciółki, zmęczone wywijaniem na parkiecie, usiadły przy stoliku, podczas gdy Alan zamawiał kolorowe drinki. Umiejscowił je stabilnie w swoich zręcznych, "złotych" dłoniach i ruszył w stronę dziewczyn. Doniósłby je szczęśliwie, gdyby nie wpadł na brunetkę, na której znalazła się cała zawartość koktajlówek. Rita nawsadzała mu od takich i takich i nawrzeszczała na niego, że nie odpierze swojej białej bluzki. Po wysłuchaniu jej monologu, Alan przeprosił ją najładniej jak tylko umiał. Dziewczyna przyjrzała mu się i dostrzegła jego nieskazitelną urodę. Momentalnie zmieniła ton i zaczęła...hmm flirtować? To nie uszło uwadze Wiktorii, która zaraz wkroczyła do akcji i odepchnęła brunetkę od swojego chłopaka. Alan wyjaśnił jej wszystko i blondynka trochę przyhamowała. Para zaprosiła Ritę do stolika, gdzie poznała pozostałe dwie dziewczyny. Całą noc Roth bawiła się właśnie z nimi. Mogła podejść i uwieść każdego, byle by zapomnieć o Łukaszu, ale nie miała na to ochoty. Wolała lepiej poznać nowych znajomych, z którymi świetnie się bawiła. Najlepiej dogadywała się z Tatianą.
-Jesteś niesamowita -stwierdziła panna Roth. -Twój chłopak trzyma przy sobie prawdziwy skarb- puściła jej oczko.
-To miłe, ale nie mam chłopaka.
-W to nie uwierzę.
-Uwierz, mój jedyny w życiu poprzedni związek to jakaś porażka- skrzywiła się.
-Co się stało? Jeśli nie chcesz nie musimy o tym rozmawiać.
-Nie, spokojnie.Podchodzę do tego z dystansem- uśmiechnęła się lekko. Opowiedziała jej wszystko. O tym, że jej chłopak z czasów liceum, wykorzystywał ją tylko do własnych celów. Zawsze była inteligentna i tak naprawdę dzięki niej w ogóle skończył szkołę. Może nie jest to jakaś straszna historia o zranionej dziewczynie, ale mimo to poczuła się wykorzystana.
-Idiota !- skwitowała Rita.
-Kapitan drużyny futbolowej- wywróciła oczami.
-Dlatego ja od stałych związków wolę jednorazowe przygody - puściła jej oczko.
-Możliwe, że prawidłowo- powiedziała obojętnie.
-Mówię serio, nie musisz się angażować ani nic z tych rzeczy- rozejrzała się po sali i wypatrzyła przystojniaka stojącego samotnie przy barze. - Sama spróbuj- uśmiechnęła się szeroko i poruszyła brwiami- A teraz przepraszam, muszę odreagować- wstała z miejsca i odeszła w stronę baru. Studentka długo myślała nad tym co powiedziała jej nowa znajoma. "Czemu nie?"- pomyślała.
Wrócili około 2 w nocy. Rita zastała lekko podchmielonego Łukasza powalonego na kanapie. Patrzyła na niego, jakby nieobecnym wzrokiem. Poszła na górę, spakowała swoje rzeczy i wyniosła się od Piszczków. Miała gdzieś to co będzie jutro. Uważała, że tak będzie najrozsądniej.
Grupa przyjaciół z Polski wysiadła z windy i kierowała się w stronę swojego mieszkania, podtrzymując się nawzajem. Jednak Tatiana wybrała zupełnie inny kierunek, jednakże nikt tego nie zauważył. Zadzwoniła do drzwi. Kiedy otworzyły się zrobiło jej się gorąco.
-Co ty tu robisz ? O 2 w nocy? - zapytał zmieszany brunet.
-Wracam z imprezki- poruszyła zalotnie brwiami.
-Pomyliłaś mieszkania?
-Nie- pokręciła głową - Jestem tu, gdzie dokładnie chciałam się znaleźć- chwiała się.
-Dobra chodź, odprowadzę Cię pod drzwi- złapał ja kiedy leciała do tyłu.
-No co ty Robert - zatrzymała go- Stoję tu, przed tobą, kompletnie zalana...Wykorzystaj to.
Lewy parsknął śmiechem.
-Pogadamy jak wytrzeźwiejesz, a teraz -wskazał palcem w przeciwną stronę- Tam są twoje drzwi i będzie miło jak do nich wrócisz- przemawiał do niej spokojnie. - Dobranoc Tatiana.
-Tchórz z Ciebie !- zaśmiała się pogardliwie. Lewy przyjrzał jej się z jeszcze większym zdziwieniem.
-Tak?
-Tak! Jest ktoś u Ciebie?
-Nie.
-To w czym problem?
-Idź już do siebie, okej?
-Okej, okej- uśmiechnęła się i pokręciła głową- Oj Lewy, Lewy...wcale nie jesteś taki niegrzeczny jak Cię rysują- prychnęła i obróciła się na pięcie. Napastnik złapał ją za rękę i patrzył przez chwilę na jej łobuzerski uśmieszek.
-A co mi tam.- wziął ją na ręce i pocałował zachłannie. Nie była mu dłużna. Zaplotła nogi wokół jego pasa i wplotła ręce w jego włosy.Kiedy przekroczyli próg, Lewy jednym mocnym kopnięciem zamknął drzwi. Można by to nazwać piękną dwójkową akcją...uważaj Robercie, bo rano możesz okazać się spalony...
_____________________________________________________________________
Wybaczcie, że dodajemy dopiero dziś, ale same wiecie jak jest.. wakacje,praca itd. Kolejny rozdział również może pojawić się z opóźnieniem, tymczasem zostawiamy odcinek nr 26 do waszej oceny. Pozdrawiamy serdecznie !
Rita wprowadziła się do rezydencji Piszczków. Oboje z Łukaszem postanowili, że na czas nieobecności Ewy dziewczyna zamieszka u nich. Gotowanie, pranie, sprzątanie, czasem wstawanie w nocy do Sary nie należały do specjalności Łukasza. Poza tym niania zaoszczędziła na paliwie i nerwach związanych z ostatnimi czasy częstymi korkami drogowymi. Opiekunka zdobyła zaufanie przyjaciółki jej pracodawczyni, dlatego Aga odpuściła sobie kontrolowanie jej i Łukasza.
Do Błaszczykowskich los też z czasem się uśmiechnął. Któregoś dnia Agata robiła porządki generalne. Oliwia wykorzystując sytuację, która nadarzyła się raz na ileś krzątała się za odsuniętymi meblami. Błaszczykowska wystraszyła się, bo mała nie dawała długo o sobie znać. Po krótkich, aczkolwiek stresujących poszukiwaniach, wyciągnęła córkę zza szafy. W swojej malutkiej rączce trzymała starą, zakurzoną, polską gazetę, jeszcze z 2007 roku, którą blondynka chciała jej zabrać. Odruchowo przerzuciła kilka stron, aż zatrzymała się na jednej. Duży tytuł od razu rzucił jej się w oczy - "Przekręty w polskim sądownictwie". Zaskoczona tym co zobaczyła przysiadła na fotelu i zaczęła czytać. Artykuł głosił, że znany polski adwokat Ksawery S. brał łapówki od swoich klientów. Agata przypomniała sobie o tym wszystkim. W Polsce był to spory skandal, ale sprawa nie wyciekła za granicę. Odpowiadał przed sądem, dzięki swoim znajomościom został tylko wyrzucony z kancelarii i obciążony grzywną, ale i tak długo nie mógł się podnieść. Teraz zrozumiała. To dlatego Ksawery przyjechał do Niemiec i otworzył własną kancelarię. Doskonale wiedział, że w Niemczech o tej sprawie nie było głośno i dlatego bez wahania zaczynał od nowa. Dlaczego wcześniej na to nie wpadła ? Zwinęła gazetę i odłożyła w bezpieczne miejsce. Uznała, że ma coś co pomoże w usunięciu z miasta, a może i kraju Stawskiego.
***
Po wyczerpującym treningu Łukasz postanowił wziąć długą, relaksującą kąpiel. Napuścił całą wannę wody i narobił bąbelków. Zanurzył się po szyję i westchnął ciężko. Niespodziewanie zaczął myśleć o...przyszłości. Tak, jak to będzie wyglądało kiedy jego córka pójdzie do przedszkola, szkoły, szkoły średniej, czym zajmować będzie się w życiu. Co on sam będzie robił kiedy zakończy karierę piłkarską. Siedzieć bezczynnie w domu nie zamierzał. Może zostanie trenerem juniorów, komentatorem sportowym, albo dziennikarzem? Może. Po około pół godziny zorientował się, że opuszki jego palców zmarszczyły się niemiło. Pomyślał wtedy, że dobrze by było już wyjść, ale jakoś specjalnie mu się nie chciało. Oparł głowę o nagłówek ekskluzywnej wanny z hydro-masażem, gdy do łazienki wparowała Rita. Piszczu poderwał się.
-O przepraszam! - odkręciła się w drugą stronę.
-Nic się stało, to ja zapomniałem się zamknąć - uśmiechnął się- zazwyczaj tego nie robię. Uraz dzieciństwa- przygryzł dolną wargę. Rita uśmiechnęła się słodko, weszła do łazienki i usiadła na pralce.
-O czym myślisz? - wypaliła nagle.
-Ja? - zapytał zdziwiony, na co niania w odpowiedzi przytaknęła. -A tak sobie, o przyszłości. Coś się stało ?
-Tak, znaczy się chciałam się spytać czy mogę dziś wyjść na imprezę? Obiecuję, że nakarmię i uśpię Sarę wcześniej...
-Daj spokój, poradzimy sobie. Jasne idź- uśmiechnął się przekonująco.
-Dziękuję- spojrzała na niego czarująco. -Tylko nie wiem w co się ubrać- podparła brodę...na dworze jest niby ciepło, ale wiesz jak to wieczorami robi się chłodniej...chociaż z drugiej strony będę w klubie, a tam raczej zimno mi nie będzie...już wiem ubiorę krótkie spodenki i do tego tą śliczną czerwoną bluzkę, albo nie tunikę jakąś założę...
-EEE, Rita?- przerwał niepewnie Piszczu.
-Tak?
-Bąbelki znikają....
-Oh, jasne-parsknęła śmiechem -Już mnie nie ma! -zeskoczyła z pralki i wyszła z pomieszczenia chichotając.
***
-Co to ma znaczyć !? - wydarł się adwokat i odkręcił się na fotelu.-Ooo, witajcie moi drodzy przyjaciele.
-Witam- grubszy facet w beżowym płaszczu podszedł do biurka prawnika i wyciągnął rękę.- Hendrik Günther -skinął głową- reprezentuje interesy Pana Morizta Leitnera.
-Ksawery Stawski, bardzo mi miło, chyba...-na te słowa Moritz zacisnął pięści.
-Panie Stawski, obydwaj wiemy jak skomplikowana może być droga sądowa. W związku z tym proponuje ugodę.
-Nawet nie ma mowy! Ten człowiek rzucił się na mnie z pięściami! Nie zgadzam się na żadną ugodę!
-Proszę się jeszcze zastanowić...
-Nie będzie żadnej ugody ! To moje ostatnie słowo.
-Ah tak? - wtrącił się Kuba. -To może to Cię przekona? -rzucił mu na biurko artykuł. Adwokat prześledził to szybko wzrokiem.
-S-Skąd to macie? - zapytał przerażony.
-Ostatnio zebrało mi się na wspomnienia - powiedziała Agata.
-Ttt...to jest szantaż ! O to też Was mogę pozwać !
-Ty draniu ! - krzyknęła blondynka.
-Oooo dajże już spokój - warknął Moritz.
-I komu uwierzą ? Oszustowi, który brał łapówki od klientów czy grupie piłkarzy, których kochają całe Niemicy ? - Ksawery pobladł.
-Czego chcecie ?
-Jeszcze dziś wycofasz wszystkie pozwy : ten o pobicie i ten na Klub Kibica - powiedział hardo Moritz.
-Mało tego wyniesiesz się z Niemiec czym prędzej, bo jeśli usłyszymy o Tobie jeszcze raz to postaramy się, abyś do końca życia reprezentował sprawy kokosów na bezludnej wyspie-dodał Kuba. Ksawery przysiadł na fotelu i przetarł łysinę rękoma.
-Dobra. Niech Wam będzie. Ale nie myślcie sobie, że się was boję. Nie mam czasu na użeranie się z gówniarzem.- W Leitnerze krew zawrzała.
-Mogę mu przywalić ?! Bo nie wytrzymam !
-Tak ! Dawaj Moritz ! - krzyczała gdzieś z tyłu Agata. Mężczyźni zwrócili się w jej stronę-to znaczy, nie, Moritz, nie warto brudzić sobie rąk...- spuściła głowę i przygryzła wargę.
-Czyli wszystko ustalone- powiedział Günther podając Ksaweremu dłoń- współpraca z Panem to przyjemność- uśmiechnął się i wyszedł, a za nim cała reszta.
Wygląda na to, że przygoda Stawskiego w Dortmundzie właśnie dobiegła końca...
***
Piszczu szukał czegoś w kuchennych szafkach, podczas gdy Rita szykowała się na nocne szaleństwo. Ubrana w wysokie szorty koloru czarnego, białą bokserkę i czerwone szpilki, dosyć odważnie umalowana i z rozpuszczonymi włosami zeszła na dół.
-I jak? Może być?- zapytała obracając się przy tym dookoła. Łukasz zlustrował ją, otworzył buzię i zaniemówił. Kubek którego długo nie mógł znaleźć, właśnie przywitał się z podłogą, rozbijając się przy tym z głośnym hukiem.
-Cholera!- podrapał się po głowie i przystąpił do zbierania resztek ukochanego kubka.
-Aż tak tragicznie?- zaśmiała się. Przykucnęła przy nim i pomogła mu zebrać roztrzaskane kawałki naczynia.
-Nie- parsknął- Ty, wyglądasz pięknie...-spojrzeli sobie głęboko w oczy-...zresztą jak zawsze.
-Naprawdę tak myślisz?- jej serce zaczęło bić szybciej.
-Jasne...jesteś piękna Rita.- wypowiedziawszy to oboje powoli wstali. Łukasz odłożył kawałeczki kubka na stół i przysunął się do niej- Zawsze tak uważałem- dodał. Ich usta dzieliły milimetry. Objął ją w pasie, a ona zawiesiła ręce na jego szyi, obdarowując go przy tym namiętnym pocałunkiem. Piszczek odwzajemnił go i przejął inicjatywę. Posadził ją na blacie kuchennym, rozbierając przy tym siebie i ją.
-Tata! - krzyknęła mała Sara kiedy zobaczyła swojego ojca.
-Sara? - Piszczu odskoczył od Rity. Szybko poprawił włosy i zapiął guziki koszuli.- Skarbeńku co się stało? - podbiegł do niej i przykucnął przy niej.
-Ja muszę lecieć! - rzuciła w jego stronę i wybiegła z mieszkania.
-Zaczekaj Rita !- próbował ją zatrzymać ale bezskutecznie.
-Dokąd pośła ciocia?- zapytała przejęta dziewczynka.
-Ciocia...poszła na zabawę, wiesz?- tłumaczył jej.
-A wlóci? - Piszczek westchnął ciężko.
-Chodź, przeczytamy baję na dobranoc- złapał małą za ręke i zaprowadził do pokoju. Nie mógł uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło. Co go napadło? Przez resztę wieczoru, myślał tylko o tym, przy butelce piwa, a może i dwóch. Zrozumiał, że Rita mu się podoba, ale czy żywi do niej jakieś uczucia?
***
Tatiana, Berenika, Wiktoria i Alan, również nie mieli ochoty na spędzanie wieczoru w domu. Cała czwórka wybrała się do klubu. Trzy przyjaciółki, zmęczone wywijaniem na parkiecie, usiadły przy stoliku, podczas gdy Alan zamawiał kolorowe drinki. Umiejscowił je stabilnie w swoich zręcznych, "złotych" dłoniach i ruszył w stronę dziewczyn. Doniósłby je szczęśliwie, gdyby nie wpadł na brunetkę, na której znalazła się cała zawartość koktajlówek. Rita nawsadzała mu od takich i takich i nawrzeszczała na niego, że nie odpierze swojej białej bluzki. Po wysłuchaniu jej monologu, Alan przeprosił ją najładniej jak tylko umiał. Dziewczyna przyjrzała mu się i dostrzegła jego nieskazitelną urodę. Momentalnie zmieniła ton i zaczęła...hmm flirtować? To nie uszło uwadze Wiktorii, która zaraz wkroczyła do akcji i odepchnęła brunetkę od swojego chłopaka. Alan wyjaśnił jej wszystko i blondynka trochę przyhamowała. Para zaprosiła Ritę do stolika, gdzie poznała pozostałe dwie dziewczyny. Całą noc Roth bawiła się właśnie z nimi. Mogła podejść i uwieść każdego, byle by zapomnieć o Łukaszu, ale nie miała na to ochoty. Wolała lepiej poznać nowych znajomych, z którymi świetnie się bawiła. Najlepiej dogadywała się z Tatianą.
-Jesteś niesamowita -stwierdziła panna Roth. -Twój chłopak trzyma przy sobie prawdziwy skarb- puściła jej oczko.
-To miłe, ale nie mam chłopaka.
-W to nie uwierzę.
-Uwierz, mój jedyny w życiu poprzedni związek to jakaś porażka- skrzywiła się.
-Co się stało? Jeśli nie chcesz nie musimy o tym rozmawiać.
-Nie, spokojnie.Podchodzę do tego z dystansem- uśmiechnęła się lekko. Opowiedziała jej wszystko. O tym, że jej chłopak z czasów liceum, wykorzystywał ją tylko do własnych celów. Zawsze była inteligentna i tak naprawdę dzięki niej w ogóle skończył szkołę. Może nie jest to jakaś straszna historia o zranionej dziewczynie, ale mimo to poczuła się wykorzystana.
-Idiota !- skwitowała Rita.
-Kapitan drużyny futbolowej- wywróciła oczami.
-Dlatego ja od stałych związków wolę jednorazowe przygody - puściła jej oczko.
-Możliwe, że prawidłowo- powiedziała obojętnie.
-Mówię serio, nie musisz się angażować ani nic z tych rzeczy- rozejrzała się po sali i wypatrzyła przystojniaka stojącego samotnie przy barze. - Sama spróbuj- uśmiechnęła się szeroko i poruszyła brwiami- A teraz przepraszam, muszę odreagować- wstała z miejsca i odeszła w stronę baru. Studentka długo myślała nad tym co powiedziała jej nowa znajoma. "Czemu nie?"- pomyślała.
Wrócili około 2 w nocy. Rita zastała lekko podchmielonego Łukasza powalonego na kanapie. Patrzyła na niego, jakby nieobecnym wzrokiem. Poszła na górę, spakowała swoje rzeczy i wyniosła się od Piszczków. Miała gdzieś to co będzie jutro. Uważała, że tak będzie najrozsądniej.
Grupa przyjaciół z Polski wysiadła z windy i kierowała się w stronę swojego mieszkania, podtrzymując się nawzajem. Jednak Tatiana wybrała zupełnie inny kierunek, jednakże nikt tego nie zauważył. Zadzwoniła do drzwi. Kiedy otworzyły się zrobiło jej się gorąco.
-Co ty tu robisz ? O 2 w nocy? - zapytał zmieszany brunet.
-Wracam z imprezki- poruszyła zalotnie brwiami.
-Pomyliłaś mieszkania?
-Nie- pokręciła głową - Jestem tu, gdzie dokładnie chciałam się znaleźć- chwiała się.
-Dobra chodź, odprowadzę Cię pod drzwi- złapał ja kiedy leciała do tyłu.
-No co ty Robert - zatrzymała go- Stoję tu, przed tobą, kompletnie zalana...Wykorzystaj to.
Lewy parsknął śmiechem.
-Pogadamy jak wytrzeźwiejesz, a teraz -wskazał palcem w przeciwną stronę- Tam są twoje drzwi i będzie miło jak do nich wrócisz- przemawiał do niej spokojnie. - Dobranoc Tatiana.
-Tchórz z Ciebie !- zaśmiała się pogardliwie. Lewy przyjrzał jej się z jeszcze większym zdziwieniem.
-Tak?
-Tak! Jest ktoś u Ciebie?
-Nie.
-To w czym problem?
-Idź już do siebie, okej?
-Okej, okej- uśmiechnęła się i pokręciła głową- Oj Lewy, Lewy...wcale nie jesteś taki niegrzeczny jak Cię rysują- prychnęła i obróciła się na pięcie. Napastnik złapał ją za rękę i patrzył przez chwilę na jej łobuzerski uśmieszek.
-A co mi tam.- wziął ją na ręce i pocałował zachłannie. Nie była mu dłużna. Zaplotła nogi wokół jego pasa i wplotła ręce w jego włosy.Kiedy przekroczyli próg, Lewy jednym mocnym kopnięciem zamknął drzwi. Można by to nazwać piękną dwójkową akcją...uważaj Robercie, bo rano możesz okazać się spalony...
_____________________________________________________________________
Wybaczcie, że dodajemy dopiero dziś, ale same wiecie jak jest.. wakacje,praca itd. Kolejny rozdział również może pojawić się z opóźnieniem, tymczasem zostawiamy odcinek nr 26 do waszej oceny. Pozdrawiamy serdecznie !