-Wiesz ile to 10 minut? - zapytali zniecierpliwieni zawodnicy Kloppa, kiedy Mortiz dotarł do nich po pół godzinie.
-Sorki, to przez te korki - odpowiedział, i wcale nie miał na myśli obuwia sportowego - Co robimy?
-Rozmawiałeś już ze swoim prawnikiem?
-Nie.
-No to na co czekasz? Wynegocjuje dla Ciebie kaucję i po kłopocie.
-Naprawdę??
-No tak. Nie ma czym się przejmować.
-Kaucja to jedno, Moritz nie ma powodów do obaw, bo na pewno nic ci nie zrobią, jesteś gwiazdą - powiedział Kuba. Na te słowa Leitner uniósł dumnie głowę- Ale nadal mamy Stawskiego na karku. Ten facet jest niemożliwy. Ciągle u nas przesiaduje i świadomie mnie prowokuje. Jak się przystawia do Agaty to mam mu ochotę dać w pysk.
-Uważaj, bo Cię pozwie- zadrwił Lewy.
-On najchętniej wszystkich by pozamykał...
-Na samą myśl o nim, coś we mnie wrze. Chętnie bym mu poprawił- burknął Moritz.
-Ty dziubasku jak narazie musisz trzymać się od niego z daleka- Piszczu podniósł się z krawężnika- Kurcze,no ! Musi być coś, co zmusi go do opuszczenia tego pięknego miasta, albo i kraju.
-To "coś" nie chce się ujawnić i z nami współpracować.
-A czy wy w ogóle próbowaliście z nim grzecznie porozmawiać? - zapytał Reus.
-Robię to cały czas- powiedział załamany Kuba.
-No to trochę mniej grzeczniej, tylko bez rękoczynów.
-To akurat rola Agatki. Lubie jak jest taka arogancka- Błaszczykowski uśmiechnął się łobuzersko.
-Cóż -wzruszył ramionami Reus - pozostaje wam tylko uzbroić się w cierpliwość i poczekać aż mu się znudzi ta sielanka.
-Zanim mu się znudzi, to przemebluję mu mordę jeszcze nie raz- Laitner zacisnął pięści.
-Wyluuuzuj ! Co ty taki niewyżyty ostatnio co? - Piszczu spojrzał na niego pytająco, na co ten w odpowiedzi wzruszył ramionami.
-Potrzebujesz rozrywki- Robert pstryknął palcami- Masz plany na wieczór?
-W sumie..
-Już masz! Diana wpadnie do Ciebie o 21- uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
-Ale przed zabawą, zadzwoń do prawnika niech skontaktuje się z policją.
-Dobra, dobra...
-Ej, będzie dobrze - szturchnął go łokciem Kuba- weź pod uwagę, że Ksawery nie ma dowodów. Chyba, że ktoś to widział?
-Nie, nie. Tylko ja i on.
-No to widzisz.
-Możecie mnie przytulić? - zapytał z nadzieją w głosie i spuszczoną głową.
-Jeeeeej! Misiaki!- zaklaskał Łukasz, po czym wszyscy wdali się w niedźwiedzi uścisk.
***
Następnego dnia:
Ewka dostała propozycję nie do odrzucenia. Pracowników z jej salonu wysyłano na kursy doszkalające. Idealne warunki, dobre jedzenie, odpoczynek od codziennych zajęć, no i oczywiście praktyka i zdobywanie umiejętności nie przekonywały Piszczek w stu procentach. Praktyki odbywać się miały w Hamburgu, co oznaczało wyjazd poza miasto na tydzień. Nie było to coś obowiązkowego, ale pracodawca ciągle powtarzał, że to bardzo przydatne i że trzeba pokazać konkurencji kto jest najlepszy w tym mieście. Wahała sie bezgranicznie. Wyjazd na tydzień oznaczał zostawienie Łukasza i Rity pod jednym dachem. Miała przeczucie, że pod jej nieobecnośc może wydarzyć się coś złego. Z drugiej strony chciała tam pojechac, nauczyc się czegoś nowego i uciec od problemów-jednym slowem odstresować się. Nie wiedząc co robić poradziła się swojej przyjaciółki. Agata zapewniła ją, że spokojnie może się pakować, gdyż będzie odwiedzać Łukasza częściej. Właśnie się żegnały nie szczędząc sobie uścisków i całusków. Łukasz pakował walizki do samochodu, a Rita zapinała Sarę w fotelik. Wykorzystawszy sytuację Ewka szepneła blondynce na ucho.
-Tylko pamiętaj. Zaglądaj do nas trzy razy dziennie, albo nawet i cztery, chyba że Łukasz będzie poza domem, wtedy nie bedzie takiej potrzeby -uśmiechnęła się lekko.
-Zgłupiałaś?- Aga parsknęła śmiechem- Przeciez oni po 2 dniach nie będą mnie chcieli do domu wpuścić. Co mam niby powiedzieć?
-Znajdziesz jakiś pretekst...no nie wiem...kwiatki podlać, albo że Oliwka chciała się pobawić z Sarą...
-O nie ! Dzieci w to nie mieszajmy.- zachichotała. Ewka zrobiła zmartwioną minę - Ej, nic się nie martw - złapała ją za ramiona i potrząsneła lekko - Nic się nie stanie, a jak ich na czymś przyłapie to zrobie Piszczkowi taką Hiroszimę i Nagasaki, że żywy z tego nie wyjdzie - puściła jej oczko. Brunetka rozpromieniała momentalnie.
-Jedziemy kotku?- zapytał usadzony już za kółkiem Piszczu.
-Już- krzyknęła w jego stronę - Napewno nie chcesz z nami jechać?
-Chciałabym, ale mam jeszcze tyle spraw do załatwienia...
-Rozumiem- przytuliła ją ostatni raz.
-Trzymaj się tam- powiedziała Błaszczykowska, po czym pomachała przyjaciółce kiedy wyjeżdżała za bramę.
Szedł uliczką i żegnał się kilka razy. Od kawiarni, w której się umówił dzieliło go kilka kroków. Wolałby posiedzieć w domu Roberta i nie przejmować się kolejną plotką niż spotkać się z ex, a co gorsze prosić o pomoc. Nic dziwnego, nie rozmawiali ze sobą od czasu rozstania. Dziś brunet nie miał dla niego czasu, gdyż musiał odprawić Wojtka i Sandrę. Było mu smutno że już wyjeżdzają. Doprowadzanie Sandry do szału sprawiało mu niewyobrażalną przyjemność. Całe szczęście, że Wojtasowi na tyle podobało się miasto i ludzie, że stwierdził, że chętnie przyjmie ofertę od Borussii jeśli kiedykolwiek będą potrzebować bramkarza. Carolin siedziała już przy stoliku (tym przy szybie) i mieszała kawę. Gdy ją ujrzał westchnął ciężko. Wszedł do budynku. Spojrzał na nią jeszcze raz, niepewnie. Po chwili wyprostował się, strzelił uroczy uśmiech i ruszył odważnym krokiem.
-Cześć - rzucił entuzjastycznie. Ku jego zdziwieniu wstała z krzesła.
-Witaj Marco- uśmiechnęła się, ale zaraz spuściła wzrok.
Usiedli na miejscach.
-Zamówiłam Ci już kawę -podsunęła mu pod nos białą filiżankę- Pomyślałam,że zamówię Ci wcześniej, żebyś nie czekał.
-Ojej- mruknął Reus.
-Coś nie tak? -zapytała lekko panikując.
-Nie, poprostu...Nawet kiedy byliśmy razem, nigdy nie zamawiałaś mi kawy- powiedział zamyślony blondyn. Carolin nie wiedziała co powiedzieć. Przeprosić go czy może zmienić temat? Po chwili dodał - Dziękuję- uśmiechając się przy tym.
-Proszę - odgarnęła włosy - Więc jaki jest twój plan? - upiła łyk kawy.
Reus pochylił się trochę, rozejrzał dookoła i mówił ściszonym głosem.
-Ogółem wiesz o co chodzi. Pomyślałem, że moglibyśmy pokazywać się na premierach filmów, jakiś grubszych imprezach,cokolwiek...
-Blisko paparazzi?
-Dokładnie.
-Okej- oparła się o siedzenie i splotła ręce na piersi- Zastanawia mnie tylko jedna rzecz.
-Mianowicie?
-Dlaczego właśnie ja?- przyglądała mu się uważnie.
Marco zastanawiał się chwilę, następnie spojrzał jej prosto w oczy.
-Bo nie znam lepszej intrygantki od Ciebie.
-Ohh, dziękuje -spojrzała na niego z uznaniem i zaśmiała się melodyjnie.
Najgorszą część mieli już za sobą. Potem rozmowa sama się jakoś rozwinęła. Wspominali wspólnie spędzone cztery lata. Chwile lepsze, gorsze i te o których lepiej było by zapomnieć.
-Marco...-zaczęła niepewnie - Bardzo Cię przepraszam, jest mi okropnie głupio...
-Carolin ja też nie byłem święty-ujął jej dłoń.
-Tak, ale ty nie zaniedbałeś czegoś ważnego dla ukochanej osoby- miała na myśli Wilhelma. Wolała nie wspominać jego imienia, bo nie wiedziała jakby się to skończyło. Reus doskonale wiedział co miała na myśli.
-Racja. Ale za to zaniedbałem ukochaną osobę - spojrzał na nią tak jakby się jej oświadczał. Nagle za plecami swojej ex, ujrzał faceta ubranego w ciemne odcienie, robiącego zdjęcia z ukrycia. Skinął głową i dał jej do zrozumienia żeby odkręciła się dyskretnie. Fotograf zorientował się że został zauważony, więc zaczął udawać niewiniątko.
-Czasem Ci współczuję- rzekła - zero prywatności.
-Nie przyzwyczaiłaś się?- spojrzał na nią pytająco.
-Miałam dwa miesiące przerwy...
-Dwa miesiące - zaczął przeliczać Reus- Taki krótki okres czasu a tyle się wydarzyło. Wczoraj jeszcze chodziłem z Lewym - w tym momencie się zaśmiali- a teraz, siedzę tu z Tobą- zlustrował ją powoli.
-Ktoś mógłby pomyśleć, że do siebie wróciliśmy, a to byłoby chyba dla ciebie satysfakcjonujące.
-E tam, przecież tylko siedzimy i rozmawiamy...powstały by tylko spekulacje, ale czy ktoś uwierzyłby, że naprawdę do siebie wróciliśmy? -zaczął ją podpuszczać.
-Więc...-zawahała się w chwilę - Udowodnijmy to - przygryzła dolną wargę, czekając na odpowiedź ze strony blondyna. Marco zbliżył się do niej. Miałby łatwiej i nie musiał by włazić na stół, gdyby Caro też się przysunęła, lecz ruch byłego totalnie ją sparaliżował. Kiedy zatopił się w jej ustach, rozbłysły flesze aparatów, przebrzydłych złodziei prywatności. I prawdy. Skąd się ich tam tyle wzięło?
Piszczu, Rita i Sara wrócili późnym popołudniem. Albo wieczorem. Zależy do czego godzinę dziewiętnastą można zaliczyć. Sara była wykończona podróżą, przez co trochę płakała, więc Rita od razu zaniosła ją na górę i starała się uśpić. Dużo czasu jej to nie zajęło, bo młoda padła przy trzeciej kołysance. Zeszła po cichutku na dół w poszukiwaniu Łukasza. Zastała go w salonie, kiedy grzebał w stercie filmów.
-Łukasz - szepnęła cicho- Sara już śpi, ja też będę się zbierać.
-A może zostaniesz?- zaproponował - Obejrzymy jakiś film, no chyba nie powiesz, że idziesz już spać - na twarzy Piszcza zagościł banan.
-Sama nie wiem - zastanawiała się. Jej odpowiedź TAK miała cięższą wagę i znaczyła więcej niż NIE.
-Rita no, proszę Cie- zrobił mega przekonującą minę - Zróbmy to- puścił jej oczko.
-Łukasz...nie wypada, masz żonę i córkę- chyba źle zinterpretowała jego wypowiedź.
-To tylko film. -pomachał jej płytami przed nosem.
-Film? A, no tak ! Tylko film, chodziło Ci o film, tylko...- Łukasz już otworzył usta żeby zadać pytanie ale wyprzedziła go- Nastawię popcorn!- krzyknęła i uciekła do kuchni.
Obrońca dalej przerzucał filmy z kupki na kupkę. Rita wróciła do niego z olśniewającym uśmiechem i miską z wysypującym się popcornem.
-To co oglądamy?- zapytała zalotnie.
-Nie wiem, tyle tego...- załamał się Piszczu - Może ty coś zaproponujesz?
-Horror- powiedziała stanowczo.
-Horror? - próbował się uśmiechnąć ale wyglądało to bardziej jak grymas. - A nie będziesz się bała?
-Ja? Proszę Cię -parsknęła śmiechem- A ty?
-Ja? Tsso?- zaśmiał się histerycznie- No co ty. Wybierz coś a ja zaraz to włącze - grał cwaniaka.
-Okej- spojrzała na niego wyzywająco -Teksańska masakra piła mechaniczną.
-Mamy coś takiego w domu? -zdziwił się. -Dobrze- wziął od niej pudełko, otworzył je i wsunął płytę do odtwarzacza DVD. Poczuł wielką gulę w gardle. Piszczu od zawsze trząsł galotami przed obejrzeniem horroru. Nie bał się pająków, ani wszelkiego robactwa, płazów gadów ani innych dziwnych stworzeń, zaś horrory to jego trauma. Kiedy film się zaczął od razu uciekł na kanapę. Rita uśmiechnęła się, bo wyczuła że Piszczek trochę się cyka.
-Popcornu? -przystawiła mu miskę pod nos.
Wziął całą garść i wepchał do ust. Seans trwał w najlepsze dopóki "masakra" z tytułu nie przelała się na ekran. Rita znała ten film na pamięć, więc patrzyła na niego bez szczególnych emocji. Łukasz cały czas tłumaczył sobie bezgłośnie, że to tylko film, i tak dotrwał do końca. Odetchnął kiedy pojawiały się napisy końcowe.
-Już koniec? Szkoda...akcja się dopiero rozwijała...-podrapał się po szyi.
-Wymordowali wszystkich - stwierdziła Rita, posyłając mu słodkie spojrzenie.
-No tak, naprawdę ciekawy film- uśmiechnął się od niechcenia.
-To co jeszcze jeden? Może drugą część, albo coś mniej krwawego...np. Egzorcyzmy Emilie Rose ?
-NIE !!!- krzyknął gwałtownie. -To znaczy eee...jestem trochę zmęczony...
-Rozumiem- uśmiechnęła się pod nosem- To ja będę już uciekać.
-O tej porze? Nie puszcze Cię samej. Nocuj dziś tutaj, przygotuję ci pokój- nie czekał na jej odpowiedź, poprostu poszedł na górę i zrobił to, co powiedział.
Zaskoczona niania myślała nad tym chwilę, chociaż z Łukaszem wolała nie dyskutować. Grzecznie poszła za nim, do przyszykowanego już pokoju.
-Naprawdę nie trzeba - zaczęła.
-Trzeba nie trzeba, nie będziesz się po nocy włóczyć- uśmiechnął się- Jak coś to będę za ścianą- puścił jej oczko.
Rita opadła na łóżko i rozmarzyła się nie wiadomo o czym. Miło ze strony Łukasza, że zaproponował jej nocleg, ale nawet piżam ze sobą nie miała, nie wspominając już o szczoteczce. Ściągnęła z siebie spodenki i bluzkę, pozostawając jedynie w samej bieliźnie i wskoczyła pod kołdrę. Czuła zapach lawendy, ulubiony proszek do prania Ewy. Westchnęła ciężko, wtuliła się w poduszkę i odpłynęła do krainy Morfeusza.
Około godziny 2 w nocy, obudziła się z krzykiem. Śnił jej się koszmar, przerażający koszmar. Zapaliła lampkę nocną, ciężko przy tym oddychając. Serce biło jej bardzo szybko, a coś kazało jej jak najszybciej uciec z tego pomieszczenia. Wyskoczyła z pościeli i jak najszybciej znalazła się w pokoju obok.
-Łukasz !-krzyknęła przeraźliwie.
-Tsoo? Tso sie stało?- chrząchnął po czym podniósł głowę i próbował kontaktować.
-Przepraszam, że Cię budzę ale...-zapaliła światło które oślepiło Piszcza na dobre-...ale miałam straszny sen, nie mogę zostać sama - podeszła do niego bliżej.
-Nic się nie stało możesz ze mną....-urwał bo zorientował się, że opiekunka jego dziecka, dziewczyna która pomimo jego wierności żonie mogłaby mu się spodobać, stoi przed nim w samej koronkowej bieliźnie. Przesunął się tylko nie odrywając od niej wzroku. Był już maksymalnie rozbudzony.
-Tylko zgaszę światło- podbiegła do wyłącznika i przesunęła go w dół. Po chwili leżała już obok pracodawcy. -Dobranoc Łukasz.- powiedziała słodko i odkręciła się do niego plecami.
-Dobranoc - odrzekł Piszczek z miną jakby dowiedział się, że został królem Francji.
____________________________________________________________________
Trochę nuda, ale jakoś musiałyśmy przez to przebrnąć. Następny odcinek będzie ciekawszy ;)
-Sorki, to przez te korki - odpowiedział, i wcale nie miał na myśli obuwia sportowego - Co robimy?
-Rozmawiałeś już ze swoim prawnikiem?
-Nie.
-No to na co czekasz? Wynegocjuje dla Ciebie kaucję i po kłopocie.
-Naprawdę??
-No tak. Nie ma czym się przejmować.
-Kaucja to jedno, Moritz nie ma powodów do obaw, bo na pewno nic ci nie zrobią, jesteś gwiazdą - powiedział Kuba. Na te słowa Leitner uniósł dumnie głowę- Ale nadal mamy Stawskiego na karku. Ten facet jest niemożliwy. Ciągle u nas przesiaduje i świadomie mnie prowokuje. Jak się przystawia do Agaty to mam mu ochotę dać w pysk.
-Uważaj, bo Cię pozwie- zadrwił Lewy.
-On najchętniej wszystkich by pozamykał...
-Na samą myśl o nim, coś we mnie wrze. Chętnie bym mu poprawił- burknął Moritz.
-Ty dziubasku jak narazie musisz trzymać się od niego z daleka- Piszczu podniósł się z krawężnika- Kurcze,no ! Musi być coś, co zmusi go do opuszczenia tego pięknego miasta, albo i kraju.
-To "coś" nie chce się ujawnić i z nami współpracować.
-A czy wy w ogóle próbowaliście z nim grzecznie porozmawiać? - zapytał Reus.
-Robię to cały czas- powiedział załamany Kuba.
-No to trochę mniej grzeczniej, tylko bez rękoczynów.
-To akurat rola Agatki. Lubie jak jest taka arogancka- Błaszczykowski uśmiechnął się łobuzersko.
-Cóż -wzruszył ramionami Reus - pozostaje wam tylko uzbroić się w cierpliwość i poczekać aż mu się znudzi ta sielanka.
-Zanim mu się znudzi, to przemebluję mu mordę jeszcze nie raz- Laitner zacisnął pięści.
-Wyluuuzuj ! Co ty taki niewyżyty ostatnio co? - Piszczu spojrzał na niego pytająco, na co ten w odpowiedzi wzruszył ramionami.
-Potrzebujesz rozrywki- Robert pstryknął palcami- Masz plany na wieczór?
-W sumie..
-Już masz! Diana wpadnie do Ciebie o 21- uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
-Ale przed zabawą, zadzwoń do prawnika niech skontaktuje się z policją.
-Dobra, dobra...
-Ej, będzie dobrze - szturchnął go łokciem Kuba- weź pod uwagę, że Ksawery nie ma dowodów. Chyba, że ktoś to widział?
-Nie, nie. Tylko ja i on.
-No to widzisz.
-Możecie mnie przytulić? - zapytał z nadzieją w głosie i spuszczoną głową.
-Jeeeeej! Misiaki!- zaklaskał Łukasz, po czym wszyscy wdali się w niedźwiedzi uścisk.
***
Następnego dnia:
Ewka dostała propozycję nie do odrzucenia. Pracowników z jej salonu wysyłano na kursy doszkalające. Idealne warunki, dobre jedzenie, odpoczynek od codziennych zajęć, no i oczywiście praktyka i zdobywanie umiejętności nie przekonywały Piszczek w stu procentach. Praktyki odbywać się miały w Hamburgu, co oznaczało wyjazd poza miasto na tydzień. Nie było to coś obowiązkowego, ale pracodawca ciągle powtarzał, że to bardzo przydatne i że trzeba pokazać konkurencji kto jest najlepszy w tym mieście. Wahała sie bezgranicznie. Wyjazd na tydzień oznaczał zostawienie Łukasza i Rity pod jednym dachem. Miała przeczucie, że pod jej nieobecnośc może wydarzyć się coś złego. Z drugiej strony chciała tam pojechac, nauczyc się czegoś nowego i uciec od problemów-jednym slowem odstresować się. Nie wiedząc co robić poradziła się swojej przyjaciółki. Agata zapewniła ją, że spokojnie może się pakować, gdyż będzie odwiedzać Łukasza częściej. Właśnie się żegnały nie szczędząc sobie uścisków i całusków. Łukasz pakował walizki do samochodu, a Rita zapinała Sarę w fotelik. Wykorzystawszy sytuację Ewka szepneła blondynce na ucho.
-Tylko pamiętaj. Zaglądaj do nas trzy razy dziennie, albo nawet i cztery, chyba że Łukasz będzie poza domem, wtedy nie bedzie takiej potrzeby -uśmiechnęła się lekko.
-Zgłupiałaś?- Aga parsknęła śmiechem- Przeciez oni po 2 dniach nie będą mnie chcieli do domu wpuścić. Co mam niby powiedzieć?
-Znajdziesz jakiś pretekst...no nie wiem...kwiatki podlać, albo że Oliwka chciała się pobawić z Sarą...
-O nie ! Dzieci w to nie mieszajmy.- zachichotała. Ewka zrobiła zmartwioną minę - Ej, nic się nie martw - złapała ją za ramiona i potrząsneła lekko - Nic się nie stanie, a jak ich na czymś przyłapie to zrobie Piszczkowi taką Hiroszimę i Nagasaki, że żywy z tego nie wyjdzie - puściła jej oczko. Brunetka rozpromieniała momentalnie.
-Jedziemy kotku?- zapytał usadzony już za kółkiem Piszczu.
-Już- krzyknęła w jego stronę - Napewno nie chcesz z nami jechać?
-Chciałabym, ale mam jeszcze tyle spraw do załatwienia...
-Rozumiem- przytuliła ją ostatni raz.
-Trzymaj się tam- powiedziała Błaszczykowska, po czym pomachała przyjaciółce kiedy wyjeżdżała za bramę.
***
Szedł uliczką i żegnał się kilka razy. Od kawiarni, w której się umówił dzieliło go kilka kroków. Wolałby posiedzieć w domu Roberta i nie przejmować się kolejną plotką niż spotkać się z ex, a co gorsze prosić o pomoc. Nic dziwnego, nie rozmawiali ze sobą od czasu rozstania. Dziś brunet nie miał dla niego czasu, gdyż musiał odprawić Wojtka i Sandrę. Było mu smutno że już wyjeżdzają. Doprowadzanie Sandry do szału sprawiało mu niewyobrażalną przyjemność. Całe szczęście, że Wojtasowi na tyle podobało się miasto i ludzie, że stwierdził, że chętnie przyjmie ofertę od Borussii jeśli kiedykolwiek będą potrzebować bramkarza. Carolin siedziała już przy stoliku (tym przy szybie) i mieszała kawę. Gdy ją ujrzał westchnął ciężko. Wszedł do budynku. Spojrzał na nią jeszcze raz, niepewnie. Po chwili wyprostował się, strzelił uroczy uśmiech i ruszył odważnym krokiem.
-Cześć - rzucił entuzjastycznie. Ku jego zdziwieniu wstała z krzesła.
-Witaj Marco- uśmiechnęła się, ale zaraz spuściła wzrok.
Usiedli na miejscach.
-Zamówiłam Ci już kawę -podsunęła mu pod nos białą filiżankę- Pomyślałam,że zamówię Ci wcześniej, żebyś nie czekał.
-Ojej- mruknął Reus.
-Coś nie tak? -zapytała lekko panikując.
-Nie, poprostu...Nawet kiedy byliśmy razem, nigdy nie zamawiałaś mi kawy- powiedział zamyślony blondyn. Carolin nie wiedziała co powiedzieć. Przeprosić go czy może zmienić temat? Po chwili dodał - Dziękuję- uśmiechając się przy tym.
-Proszę - odgarnęła włosy - Więc jaki jest twój plan? - upiła łyk kawy.
Reus pochylił się trochę, rozejrzał dookoła i mówił ściszonym głosem.
-Ogółem wiesz o co chodzi. Pomyślałem, że moglibyśmy pokazywać się na premierach filmów, jakiś grubszych imprezach,cokolwiek...
-Blisko paparazzi?
-Dokładnie.
-Okej- oparła się o siedzenie i splotła ręce na piersi- Zastanawia mnie tylko jedna rzecz.
-Mianowicie?
-Dlaczego właśnie ja?- przyglądała mu się uważnie.
Marco zastanawiał się chwilę, następnie spojrzał jej prosto w oczy.
-Bo nie znam lepszej intrygantki od Ciebie.
-Ohh, dziękuje -spojrzała na niego z uznaniem i zaśmiała się melodyjnie.
Najgorszą część mieli już za sobą. Potem rozmowa sama się jakoś rozwinęła. Wspominali wspólnie spędzone cztery lata. Chwile lepsze, gorsze i te o których lepiej było by zapomnieć.
-Marco...-zaczęła niepewnie - Bardzo Cię przepraszam, jest mi okropnie głupio...
-Carolin ja też nie byłem święty-ujął jej dłoń.
-Tak, ale ty nie zaniedbałeś czegoś ważnego dla ukochanej osoby- miała na myśli Wilhelma. Wolała nie wspominać jego imienia, bo nie wiedziała jakby się to skończyło. Reus doskonale wiedział co miała na myśli.
-Racja. Ale za to zaniedbałem ukochaną osobę - spojrzał na nią tak jakby się jej oświadczał. Nagle za plecami swojej ex, ujrzał faceta ubranego w ciemne odcienie, robiącego zdjęcia z ukrycia. Skinął głową i dał jej do zrozumienia żeby odkręciła się dyskretnie. Fotograf zorientował się że został zauważony, więc zaczął udawać niewiniątko.
-Czasem Ci współczuję- rzekła - zero prywatności.
-Nie przyzwyczaiłaś się?- spojrzał na nią pytająco.
-Miałam dwa miesiące przerwy...
-Dwa miesiące - zaczął przeliczać Reus- Taki krótki okres czasu a tyle się wydarzyło. Wczoraj jeszcze chodziłem z Lewym - w tym momencie się zaśmiali- a teraz, siedzę tu z Tobą- zlustrował ją powoli.
-Ktoś mógłby pomyśleć, że do siebie wróciliśmy, a to byłoby chyba dla ciebie satysfakcjonujące.
-E tam, przecież tylko siedzimy i rozmawiamy...powstały by tylko spekulacje, ale czy ktoś uwierzyłby, że naprawdę do siebie wróciliśmy? -zaczął ją podpuszczać.
-Więc...-zawahała się w chwilę - Udowodnijmy to - przygryzła dolną wargę, czekając na odpowiedź ze strony blondyna. Marco zbliżył się do niej. Miałby łatwiej i nie musiał by włazić na stół, gdyby Caro też się przysunęła, lecz ruch byłego totalnie ją sparaliżował. Kiedy zatopił się w jej ustach, rozbłysły flesze aparatów, przebrzydłych złodziei prywatności. I prawdy. Skąd się ich tam tyle wzięło?
***
Piszczu, Rita i Sara wrócili późnym popołudniem. Albo wieczorem. Zależy do czego godzinę dziewiętnastą można zaliczyć. Sara była wykończona podróżą, przez co trochę płakała, więc Rita od razu zaniosła ją na górę i starała się uśpić. Dużo czasu jej to nie zajęło, bo młoda padła przy trzeciej kołysance. Zeszła po cichutku na dół w poszukiwaniu Łukasza. Zastała go w salonie, kiedy grzebał w stercie filmów.
-Łukasz - szepnęła cicho- Sara już śpi, ja też będę się zbierać.
-A może zostaniesz?- zaproponował - Obejrzymy jakiś film, no chyba nie powiesz, że idziesz już spać - na twarzy Piszcza zagościł banan.
-Sama nie wiem - zastanawiała się. Jej odpowiedź TAK miała cięższą wagę i znaczyła więcej niż NIE.
-Rita no, proszę Cie- zrobił mega przekonującą minę - Zróbmy to- puścił jej oczko.
-Łukasz...nie wypada, masz żonę i córkę- chyba źle zinterpretowała jego wypowiedź.
-To tylko film. -pomachał jej płytami przed nosem.
-Film? A, no tak ! Tylko film, chodziło Ci o film, tylko...- Łukasz już otworzył usta żeby zadać pytanie ale wyprzedziła go- Nastawię popcorn!- krzyknęła i uciekła do kuchni.
Obrońca dalej przerzucał filmy z kupki na kupkę. Rita wróciła do niego z olśniewającym uśmiechem i miską z wysypującym się popcornem.
-To co oglądamy?- zapytała zalotnie.
-Nie wiem, tyle tego...- załamał się Piszczu - Może ty coś zaproponujesz?
-Horror- powiedziała stanowczo.
-Horror? - próbował się uśmiechnąć ale wyglądało to bardziej jak grymas. - A nie będziesz się bała?
-Ja? Proszę Cię -parsknęła śmiechem- A ty?
-Ja? Tsso?- zaśmiał się histerycznie- No co ty. Wybierz coś a ja zaraz to włącze - grał cwaniaka.
-Okej- spojrzała na niego wyzywająco -Teksańska masakra piła mechaniczną.
-Mamy coś takiego w domu? -zdziwił się. -Dobrze- wziął od niej pudełko, otworzył je i wsunął płytę do odtwarzacza DVD. Poczuł wielką gulę w gardle. Piszczu od zawsze trząsł galotami przed obejrzeniem horroru. Nie bał się pająków, ani wszelkiego robactwa, płazów gadów ani innych dziwnych stworzeń, zaś horrory to jego trauma. Kiedy film się zaczął od razu uciekł na kanapę. Rita uśmiechnęła się, bo wyczuła że Piszczek trochę się cyka.
-Popcornu? -przystawiła mu miskę pod nos.
Wziął całą garść i wepchał do ust. Seans trwał w najlepsze dopóki "masakra" z tytułu nie przelała się na ekran. Rita znała ten film na pamięć, więc patrzyła na niego bez szczególnych emocji. Łukasz cały czas tłumaczył sobie bezgłośnie, że to tylko film, i tak dotrwał do końca. Odetchnął kiedy pojawiały się napisy końcowe.
-Już koniec? Szkoda...akcja się dopiero rozwijała...-podrapał się po szyi.
-Wymordowali wszystkich - stwierdziła Rita, posyłając mu słodkie spojrzenie.
-No tak, naprawdę ciekawy film- uśmiechnął się od niechcenia.
-To co jeszcze jeden? Może drugą część, albo coś mniej krwawego...np. Egzorcyzmy Emilie Rose ?
-NIE !!!- krzyknął gwałtownie. -To znaczy eee...jestem trochę zmęczony...
-Rozumiem- uśmiechnęła się pod nosem- To ja będę już uciekać.
-O tej porze? Nie puszcze Cię samej. Nocuj dziś tutaj, przygotuję ci pokój- nie czekał na jej odpowiedź, poprostu poszedł na górę i zrobił to, co powiedział.
Zaskoczona niania myślała nad tym chwilę, chociaż z Łukaszem wolała nie dyskutować. Grzecznie poszła za nim, do przyszykowanego już pokoju.
-Naprawdę nie trzeba - zaczęła.
-Trzeba nie trzeba, nie będziesz się po nocy włóczyć- uśmiechnął się- Jak coś to będę za ścianą- puścił jej oczko.
Rita opadła na łóżko i rozmarzyła się nie wiadomo o czym. Miło ze strony Łukasza, że zaproponował jej nocleg, ale nawet piżam ze sobą nie miała, nie wspominając już o szczoteczce. Ściągnęła z siebie spodenki i bluzkę, pozostawając jedynie w samej bieliźnie i wskoczyła pod kołdrę. Czuła zapach lawendy, ulubiony proszek do prania Ewy. Westchnęła ciężko, wtuliła się w poduszkę i odpłynęła do krainy Morfeusza.
Około godziny 2 w nocy, obudziła się z krzykiem. Śnił jej się koszmar, przerażający koszmar. Zapaliła lampkę nocną, ciężko przy tym oddychając. Serce biło jej bardzo szybko, a coś kazało jej jak najszybciej uciec z tego pomieszczenia. Wyskoczyła z pościeli i jak najszybciej znalazła się w pokoju obok.
-Łukasz !-krzyknęła przeraźliwie.
-Tsoo? Tso sie stało?- chrząchnął po czym podniósł głowę i próbował kontaktować.
-Przepraszam, że Cię budzę ale...-zapaliła światło które oślepiło Piszcza na dobre-...ale miałam straszny sen, nie mogę zostać sama - podeszła do niego bliżej.
-Nic się nie stało możesz ze mną....-urwał bo zorientował się, że opiekunka jego dziecka, dziewczyna która pomimo jego wierności żonie mogłaby mu się spodobać, stoi przed nim w samej koronkowej bieliźnie. Przesunął się tylko nie odrywając od niej wzroku. Był już maksymalnie rozbudzony.
-Tylko zgaszę światło- podbiegła do wyłącznika i przesunęła go w dół. Po chwili leżała już obok pracodawcy. -Dobranoc Łukasz.- powiedziała słodko i odkręciła się do niego plecami.
-Dobranoc - odrzekł Piszczek z miną jakby dowiedział się, że został królem Francji.
____________________________________________________________________
Trochę nuda, ale jakoś musiałyśmy przez to przebrnąć. Następny odcinek będzie ciekawszy ;)
Zajebisty rozdział!
OdpowiedzUsuńAwww *-* Rita i Łukasz ...MNIAM ! <3
Czekam na następny i pozdrawiam !
Świetnie, świetnie, świetnie! Na miejscu Leitnera też bym mu przywaliła jeszcze nie raz. A ogólnie cały rozdział Majstersztyk, a Rita z łukaszem ... ;3 Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, Pozdrawiam i Zapraszam na nowiutki, 29 rozdział ;D http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiszczu i te jego "Zróbmy to" haha :D To było mega !
OdpowiedzUsuńNiech Marco zostawi Roberta i wróci do Caro :)) Hahahahah :)
Czekam na kolejny! Pozdrawiam :)
Marco i Carolin-uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńNo no no Ritka i Łukasz, teraz tylko brakuje, zeby Ewa wparowała:D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Łukasz i Rita <3 Niech zgadnę - pewnie Agata nakryje ich jak śpią razem w jednym łóżku? :D No i Ewka się wkurzy... Normalnie z życia wzięte :D
OdpowiedzUsuńOby tylko Carolin nie wywinęła jakiegoś kolejnego numeru Reusowi, bo widać że chłopak znowu się w niej zakochuje. Ciekawe co to z tego wyjdzie.. :]
Niech się Moritz nie obawia tego nędznego adwokata, bo przecież on - piłkarz - dzięki swojej sławie może wpłynąć na media, aby tak "obsmarowały" tego prawnika, że nikt nie będzie chciał korzystać z jego usług i zostanie bezrobotny :D
Pozdrawiam i czekam na next :)
Nominowałam Was do Liebster Award. Pytnia na moim blogu http://sabina-marco.blogspot.com/. Zapraszam serdecznie ;*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger http://borussiadortmundmoimzyciem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNominowałam Was do Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuń