Kühlungsborn, chociaż odległe od Dortmundu o przeszło 500 km, stało się dla naszych bohaterów miejscem, w którym na każdym kroku można spotkać znajomą twarz. Ale piłkarze, sąsiadki i nianie to nie jedyni znajomi. Niektórzy powinni mieć oczy naprawdę szeroko otwarte...
Tatiana wygrzewała się na leżaku znajdującym się nieopodal rozłożonego przez nich campingu. Nie trudno było się domyślić o czym myślała. Wkurzało ją to, że zamiast cieszyć się wakacjami, zamartwia się kimś, na kim podobno "wogóle jej nie zależy". Wygrzebała z dna torby swoje mp4, włożyła słuchawki w uszy i próbowała zająć się piosenką. Zamknęła oczy i startała się odpłynąć. Rita podeszła do dziewczyny i zajęła leżak obok. Przyglądała się chwilę jej twarzy. Szturchnęła ją lekko, a Bednarczyk ocknęła się i wyciągnęła słuchawki z uszu.
-Hej, obudziłam Cię?- zapytała Roth lekko się uśmiechając.
-Nie spałam. -odwzajemniła uśmiech. Spuściła głowę w dół i dalej wydawała się być zmartwiona.
-Tatka, co się dzieje? -zapytała z troską.
-Nic się nie dzieje...
-Nie wmawiaj mi. Czy tylko ja to widzę, że od przyjazdu nie uśmiechnęłaś się szczerze ani razu?
-Wow, nawet Wiktoria nie jest w stanie rozszyfrować mnie tak jak ty.- parsknęła śmiechem. Rita puściła jej oczko.
-No to mów, co jest?
-Ehhh...Pamiętasz jak wtedy w klubie doradziłaś mi żeby się nie angażować, tylko spróbować jednorazowej przygody? - niania skinęła głową. - Zrobiłam to. Kiedy wróciliśmy już do apartametu, to nie weszłam do mieszkania...-przygryzła dolną wargę, a Rita słuchała z takim zaciekawieniem, że ponaglała ją gestem dłoni. - Poszłam do mieszkania na przeciwko...
-Uuu, nieźle. Jak w jakimś filmie -zacisnęła zęby. -To kto jest, a raczej był tym szczęściarzem?
-Robert Lewandowski. -prychnęła. Rita zdębiała.
-Ten Robert Lewandowski?
-Dokładnie ten...
-O kurcze - zakryła usta dłonią i powstrzymywała napad śmiechu.
-To nie jest śmieszne, Rita. -wywróciła oczami i opsunęła się na oparciu.
-Przepraszam- próbowała się opanować. -Ale wiesz...-odchrypnęła sobie-...na niego to lepiej uważaj...
-Tak, tak, tak. Wiem. Gwiazda...zresztą na co mam uważać? I tak nigdy więcej go już nie spotkam no nie?
-Mieszkacie obok siebie...
-Racja - zmarszczyła nos. -Kogo ja oszukuję ?- zaczęła walić głową w oparcie. Rita złapała ją za ręke i popatrzyła na nią ze współczuciem. - Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?- dodała nagle studentka.- To, że on się czuje urażony, i w ten właśnie sposób wpędza mnie w poczucie winy...
-Urażony ?-nie mogła tego pojąć. -Ale czym?
-Bo wymknęłam się rano i nie oddzwoniłam.
-Ty brutalu! -oburzyła się teatralnie. Obie wybuchły śmiechem. - Jesteś pewna, że tylko poczucie winy Cię zadręcza? ?- spojrzała na nią i poruszyła brwiami.
-Yyyy...no tak, a niby co innego? I nie patrz tak na mnie -pogroziła jej palcem.
-No nie wiem, nie wiem...może jakieś uczucie ?- uśmiechnęła się tak jakby znała odpowiedź na to pytanie. Tatiana spojrzała na nią i wstrzymała na chwilę oddech.
-Oszukiwanie Cię jest bez sensu, prawda? - Roth ponownie przytaknęła.- Dobra, przyznaję się. Długo z tym walczyłam ale dłużej tak się nie da. Odkąd tu jestem, praktycznie cały czas go widzę! Nie, nie mam obsesji, poprostu...a to na niego wpadne, a to jest w tym samym sklepie co ja, schodach, windzie, światłach.Niedługo mi z lodówki wyskoczy ! I za każdym razem się kłócimy, bo z nim się nie da normalnie pogadać...chociaż nie. Raz udało nam się umówić ale nie wypaliło...
-Dlaczego?
-Bo wybrał Krupińską.
-Dupek !
-To nie jego wina.- obroniła go. - Poprostu źle zrozumiał pewną rzecz, ale to teraz nie istotne. A potem musiałam całować go na meczu, bo ta nieszczęsna kisscam nas złapała...no nie wspominając już o ostatniej wspólnej nocy. Wiesz raz jest wkurzający, wstrętny, arogancki, cwaniakuje i doprowadza mnie do szału, a raz jest taki słodki i uroczy...a potem znowu mam ochotę przywalić mu łopatą.
-Powiedz mu to.
-Że chcę mu przywalić łopatą?
-Nie. zaśmiała się Rita. - O swoich uczuciach.
-Nie wiem czy to odpowiedni moment, przecież jest obrażony...
-Co z tego? Umaluj się ładnie, popraw włosy i leć.
-Okej... ale wieczorem. -uśmiechnęła się zadziornie.
-Ja Cię normalnie nie poznaję.
Łukasz podziwiał piękne widoki z balkonu hotelowego, opierając się o balustradę ze szklanką wiskey, gdy do pokoju wparował Robert.
-Piszczek !
-Tutaj !- zawołał zachrypniętym i przemiłym głosem. Lewy wpadł na balkon.
-Sam jesteś?
-Jak widać. -westchnął. Napastnik wciągnął go do pokoju. -Spokojniej Misiu. - na twarzy Łukasza pojawił się spokój i łagodność. Zamknął oczy i uśmiechnął się, jakby pomyślał o czymś miłym.
-Nie pij już!- Lewy zabrał mu szklankę rudej wódki i odstawił na stolik.- Twoja żona jest lekko podirytowana twoim wczorajszym zachowaniem na basenie. Kubulek wszystko mi powiedział, bo się biedny o Ciebie martwi, ale mówi, że do Ciebie dotrzec się nie da! Serio? Nawrzeszczałeś na biedną staruszkę, bo siedziała za długo przy jacuzzi? Może wkońcu przestaniesz zachowywać się jak idiota i powiesz nam wszystkim o co chodzi?
-Powiem Ci.- spojrzał na niego bezradny. -Ale ty pierwszy!
-Co pierwszy?
-Powiedz to, co tobie nie daje spokoju...może wtedy nabiorę odwagi...
-Łukasz ! Do cholery ! Zabiłeś kogoś?!
-Gorzej...ale nie krzycz dobrze? Powiedz co trapi twoją duszę i zajmiemy się mną. -uśmiechnął się lekko. Lewy przeczesał swoje kruczo-czarne włosy i błagał bezgłośnie Boga o cierpliwość. Usiadł powoli na fotelu. Opowiedział Łukaszowi, całą historię o jego uroczej sąsiadce. O tym jak się przez przypadek poznali, o ich wszystkich kłótniach i "rozejmach" oraz o wydarzeniu w jego mieszkaniu. Piszczek po wysłuchaniu całego monologu, popatrzył na niego lekko zadzwiony.
-Czekaj, czekaj. -Obrońca próbował sobie to wszystko poukładać. - Więc mówisz, że jakaś panna mimowolnie wskoczyła Ci pod kołderkę , a tobie się to nie podoba? Kim jetseś i co zrobiłeś z Robertem Lewandowskim ?
-Nie mówie, że się nie podoba, ale...-nabrał powietrza i pozostał na wydechu -...liczyłem na inne zachowanie z jej strony.
-Niby jakie ? Boli Cię, że nie została i nie zrobiła Ci śniadanka tak jak inne ?
-Nie, to nie to.
-W takim razie co?
-Nie wiem, rozumiesz? - rozłożył ręce.- Nie wiem co to jest, ale to bardzo nie miłe i nieprzyjemne uczucie...
-A może ty się Misiu zakochałeś? - Łukasz poruszył przekonująco brwiami.
-Teraz to dowaliłeś!- parsknął, ale zauważył, że Piszczu mówi poważnie. -Ty nie zmieniaj tematu! Ja już powiedziełam, to co miałem powiedzieć teraz twoja kolej! I nie ściemniaj !
-Ehh...-wstchnął ciężko.Wstał z miejsca i zaczął chodzić po całym pokoju. - Pamiętasz jak Ewcia wyjechała na te szkolenia?- Lewy skinął głową. -No właśnie. Wpadliśmy z Ritą na pomysł żeby, wprowadziła się na ten czas co Ewci nie będzie..
-O stary...-Robert spojrzał na niego jakby znał zakończenie tej opowieści.
-Ale to nie tak ! Daj mi powiedzieć. No i Rita się wprowadziła...było dobrze. Oglądaliśmy filmy, chodziliśmy na spacery...z Sarą, Agatka nas pare razy odwiedziła. Było...tak jak powinno być, ale nie! Musiałem zbić ten pieprzony kubek.- syknął. Napastnik posłał mu pytające spojrzenie. Łukasz kontynuował. - Mój ulubiony kubek, ten klubowy roztrzaskał się na kawałeczki, i to wszystko przez nią. Weszła do kuchni piękna, czarująca, uśmiechnięta, a ja...straciłem panowanie nad sobą...ja...musiałem ją pocałować... a potem...-ukrył twarz w dłoniach.
-Ja wiedziałem, że to się tak skończy...-Lewy podparł się ręką.- Co potem?
-Do niczego nie doszło, nie myśl tak nawet. Sara weszła do kuchni, a ona uciekła...
-Chciałeś żeby do czegoś doszło?
-Nie!- przystaną na chwilę. -Nie jestem taki, kocham swoją żonę !- wykrzyczał.
-Nikt nie mówi, że nie kochasz...ale gdyby Sara się tam nie zjawiła, to wcisnąłbyś hamulce, czy dodał gazu?
-Możesz rozmawiać ze mną normalnie?- zapytał i ponownie zaczął krązyć po całym pokoju.
-Sorry, to przez Reusa i Leitnera i te ich brazylijskie telenowele- wyrócił teatralnie oczami-...obejrzyj z taki jeden sezon...-dodał ciszej.
-Robert, ty wiesz, że ja nigdy nie zdradziłbym Ewy...-przetarł swoją szyję-...Nie wiem jak to teraz będzie. Co ty byś zrobił na moim miejscu?- opadł na łóżko.
-Nigdy się nie ożenił.- Łukasz spiorunował go wzrokiem. -Kłamał.
-Nie potrafię okłamywać bliskich, to będzie nie fair w stosunku do mojej żony. Jeśli dowie się od kogoś innego będzie jeszcze gorzej. Sam muszę jej to powiedzieć.
-Zwariowałeś? Przecież wiesz jaka Ewka jest cięta na Ritę. Zastrzeli was oboje !
-Ale przecież do niczego nie doszło! Zrozumie...
-Napewno. W końcu kobiety są takie wyrozumiałe. -powiedział sarkastycnzie. -Nie czaisz, że jak jej powiesz to zakoduje tylko tą część że, kiedy nie było jej w domu, prawie przeleciałeś opiekunkę na blacie kuchennym ? -Piszczu wyciągnął z barku jakieś wino i usiłował je otworzyć. Kiedy juz mu się to udało, nalał sobie do literatki i wypił za jednym zamachem. -Zrobisz jak uważasz, ale musisz zastanowić się co jest dla Ciebie ważniejsze : Małżeństwo czy czyste sumienie? -dodał brunet, po czym wyszedł z pokoju. Łukasz usiadł na podłodze i oparł głowę o oparcie łóżka.
Kto by pomyślał. Najbardziej pozytywny mieszkaniec Dortmundu, siedzi rozgoryczony na panelach popijając wino. Najwidoczniej smutki nie odpuszczają nikomu...
Rozpromieniona Berenika podpiegła do opalających się Rity i Tatiany. Była tak podjarana, że przez chwilę nie mogła powiedzieć żadnego słowa. Po chwili odetchnęła.
-Ale mam newsa!- stanęła pomiędzy nimi. -Widziałam jak Kuba Błaszczykowski jest na spacerze ze swoją córką. AAAA!- zapiszczała i klasnęła w dłonie.
-Co z tego? Mieszkamy w Dortmundzie. Równie dobrze, możesz wyjść z domu i też go gdzieś spotkać..-mówiła zażenowana Tatiana.
-No właśnie do tego zmierzam. Są wszędzie tam gdzie ja!- spojrzała w niebo i obkręciła się wokół własnej osi.- To przeznaczenie.- usiadła rozmarzona. Rita pstryknęła ją w nos, a Tatiana puknęła się w czoło.- Ale to nie wszystko ! - ocknęła się czerwonowłosa.- Są tu całą paczką...
-A tak, widziałam Katję i Mario..-przerwała jej Rita.
-...Mario Gotze, Moritz Leitner, Marco Reus, Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek są tu razem z nim ! -Roth zbladła.
-Łukasz Piszczek?-zapytała jakby niedowierzając. Berenika energicznie pokiwała głową.- Wiesz gdzie mieszkają?
-W tym białym hotelu o tam! - wskazała palcem na budynek, znajdujący się praktycznie za ich plecami.
-Wiecie co...może przeniesiemy się z tym campingiem troche dalej? -zaproponowała speszona niania.- Tak z kilometr...
-Oszalałaś? Zaraz dowiem się gdzie są ich pokoje, pożyczam sprzęt szpiegowski od tego twojego śmiesznego kolegi i ide na patrol! - wstała i pobiegła gdzieś podskakując sobie.
-Dlaczego chcesz się przenosić?- zapytała Tatiana. Rita spuściła głowę. -Heeej !- szturchnęła ją lekko.
-To długa historia...miałam z Łukaszem taki mały incydent. Nie wiem, ja zareaguje na to, że tu jestem. Wolę nie stracić pracy, wiesz?
-Uciekanie nie jest rozwiązaniem, uwierz mi, wiem coś o tym. - puściła jej oczko. Patrzyła na smutną i przejętą twarz brunetki. - Widzę, że nie chcesz rozmawiać...-stwierdziła i podniosła się z leżaka. -Jesteś bardzo tajemnicza.-skwitowała i odeszła.
Rita czuła, jak jej wszystkie problemy wracają. Jeśli Łukasz jest tutaj, to napewno nie jest sam, tylko z Ewą. Miała nadzieję, że o niczym jej nie powiedział. Bała się powrotu do domu. Wiedziała jedno. Musi pogadać z Łukaszem i to jak najszybciej...
Lekko umalowana, swobodnie, aczkolwiek elegancko ubrana stała w korytarzu głównym hotelu. Żwawo podeszła do recepcji, aby uzyskać informację, w którym pokoju zamieszkuje Lewandowski. Uśmiechnęła się szeroko i najmilej jak tylko mogła wyjaśniła kobiecie za blatem czego chce. Recepcjonistka zaś, była nieugięta wobec dziewczyny i nie chciała nic powiedzieć, ponieważ goście prosili ją o poufność. W ręku trzymała teczkę, którą zaraz odłożyła na biurko. Bednarczyk pokiwała głową z udawanym zrozumieniem, lecz gdy starsza kobieta zajmowała się innymi gościmi, Tatiana szybko przeszukała jej teczkę i zdobyła kartę do pokoju. Rozejrzała się jeszcze raz i ruszyła. W windzie zastanawiała się, co dokładnie ma powiedzieć Robertowi. Wyjawić mu to co do niego czuje? To by było za proste. Już widziała ten jego uśmiech zwycięscy. A chrzanić to! Co będzie to będzie.
Wsunęła kartę w czytnik i lekko nacisnęła klamkę. Pchnęła drzwi i już z wejścia słyszała że nie jest sam. Podeszła bliżej, kryjąc się za ścianą. Wysunęła tylko głowę, a to co zobaczyła zabolało. Lewy siedział rozwalony na kanapie a z jednej i z drugiej strony siedziały te laski z klubu. Te do których podszedł, bo była zbyt dumna żeby go zatrzymać. Ta czarna prawie na niego właziła i szpecząc mu coś do ucha mierzwiła jego włosy, a blondyneczka wpychała mu do ust winogrona. Jak słodko. W Tatiane uderzyła fala złości. Miała ochote wejść tam i rozszarpać te dwie wywłoki. Opanowała się jednak, a po jej policzku spłynęła łza, potem kolejna. Odkręciła się na pięcie i szybko wybiegła z pokoju. Przez zaszklone oczy mało co widziała, dlatego wpadła na kogoś.
-Przepraszam! Nic Ci nie jest? - Kuba złapał dziewczynę kiedy leciała do tyłu.
-Nie, to moja wina. -otarła łzy. -Ja na ciebie wpadłam, wybacz. -szlochnęła i pobiegła do windy.
-Wszystko w porządku? -krzyknął za nią, ale odpowiedzi już nie uzyskał. Zastanawiał się kim jest ta dziewczyna, bo przecież nikogo poza nimi miało tutaj nie być. Machnął tylko ręką, miał teraz na głowie ważniejsze sprawy. Choćby dziwnie zachowującego się Piszcza.
Biedna Tatiana. Wygląda na to, że życie nie nauczyło jej jeszcze, że nie można mieć wszystkiego...
___________________________________________________________________
Wakacje dobiegły końca, ale historia dopiero się zaczyna, możemy Wam obiecać, że emocji nie zabraknie.
A Wy do jakich szkół i na jakie profile wracacie ? :)
***
Tatiana wygrzewała się na leżaku znajdującym się nieopodal rozłożonego przez nich campingu. Nie trudno było się domyślić o czym myślała. Wkurzało ją to, że zamiast cieszyć się wakacjami, zamartwia się kimś, na kim podobno "wogóle jej nie zależy". Wygrzebała z dna torby swoje mp4, włożyła słuchawki w uszy i próbowała zająć się piosenką. Zamknęła oczy i startała się odpłynąć. Rita podeszła do dziewczyny i zajęła leżak obok. Przyglądała się chwilę jej twarzy. Szturchnęła ją lekko, a Bednarczyk ocknęła się i wyciągnęła słuchawki z uszu.
-Hej, obudziłam Cię?- zapytała Roth lekko się uśmiechając.
-Nie spałam. -odwzajemniła uśmiech. Spuściła głowę w dół i dalej wydawała się być zmartwiona.
-Tatka, co się dzieje? -zapytała z troską.
-Nic się nie dzieje...
-Nie wmawiaj mi. Czy tylko ja to widzę, że od przyjazdu nie uśmiechnęłaś się szczerze ani razu?
-Wow, nawet Wiktoria nie jest w stanie rozszyfrować mnie tak jak ty.- parsknęła śmiechem. Rita puściła jej oczko.
-No to mów, co jest?
-Ehhh...Pamiętasz jak wtedy w klubie doradziłaś mi żeby się nie angażować, tylko spróbować jednorazowej przygody? - niania skinęła głową. - Zrobiłam to. Kiedy wróciliśmy już do apartametu, to nie weszłam do mieszkania...-przygryzła dolną wargę, a Rita słuchała z takim zaciekawieniem, że ponaglała ją gestem dłoni. - Poszłam do mieszkania na przeciwko...
-Uuu, nieźle. Jak w jakimś filmie -zacisnęła zęby. -To kto jest, a raczej był tym szczęściarzem?
-Robert Lewandowski. -prychnęła. Rita zdębiała.
-Ten Robert Lewandowski?
-Dokładnie ten...
-O kurcze - zakryła usta dłonią i powstrzymywała napad śmiechu.
-To nie jest śmieszne, Rita. -wywróciła oczami i opsunęła się na oparciu.
-Przepraszam- próbowała się opanować. -Ale wiesz...-odchrypnęła sobie-...na niego to lepiej uważaj...
-Tak, tak, tak. Wiem. Gwiazda...zresztą na co mam uważać? I tak nigdy więcej go już nie spotkam no nie?
-Mieszkacie obok siebie...
-Racja - zmarszczyła nos. -Kogo ja oszukuję ?- zaczęła walić głową w oparcie. Rita złapała ją za ręke i popatrzyła na nią ze współczuciem. - Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?- dodała nagle studentka.- To, że on się czuje urażony, i w ten właśnie sposób wpędza mnie w poczucie winy...
-Urażony ?-nie mogła tego pojąć. -Ale czym?
-Bo wymknęłam się rano i nie oddzwoniłam.
-Ty brutalu! -oburzyła się teatralnie. Obie wybuchły śmiechem. - Jesteś pewna, że tylko poczucie winy Cię zadręcza? ?- spojrzała na nią i poruszyła brwiami.
-Yyyy...no tak, a niby co innego? I nie patrz tak na mnie -pogroziła jej palcem.
-No nie wiem, nie wiem...może jakieś uczucie ?- uśmiechnęła się tak jakby znała odpowiedź na to pytanie. Tatiana spojrzała na nią i wstrzymała na chwilę oddech.
-Oszukiwanie Cię jest bez sensu, prawda? - Roth ponownie przytaknęła.- Dobra, przyznaję się. Długo z tym walczyłam ale dłużej tak się nie da. Odkąd tu jestem, praktycznie cały czas go widzę! Nie, nie mam obsesji, poprostu...a to na niego wpadne, a to jest w tym samym sklepie co ja, schodach, windzie, światłach.Niedługo mi z lodówki wyskoczy ! I za każdym razem się kłócimy, bo z nim się nie da normalnie pogadać...chociaż nie. Raz udało nam się umówić ale nie wypaliło...
-Dlaczego?
-Bo wybrał Krupińską.
-Dupek !
-To nie jego wina.- obroniła go. - Poprostu źle zrozumiał pewną rzecz, ale to teraz nie istotne. A potem musiałam całować go na meczu, bo ta nieszczęsna kisscam nas złapała...no nie wspominając już o ostatniej wspólnej nocy. Wiesz raz jest wkurzający, wstrętny, arogancki, cwaniakuje i doprowadza mnie do szału, a raz jest taki słodki i uroczy...a potem znowu mam ochotę przywalić mu łopatą.
-Powiedz mu to.
-Że chcę mu przywalić łopatą?
-Nie. zaśmiała się Rita. - O swoich uczuciach.
-Nie wiem czy to odpowiedni moment, przecież jest obrażony...
-Co z tego? Umaluj się ładnie, popraw włosy i leć.
-Okej... ale wieczorem. -uśmiechnęła się zadziornie.
-Ja Cię normalnie nie poznaję.
***
Łukasz podziwiał piękne widoki z balkonu hotelowego, opierając się o balustradę ze szklanką wiskey, gdy do pokoju wparował Robert.
-Piszczek !
-Tutaj !- zawołał zachrypniętym i przemiłym głosem. Lewy wpadł na balkon.
-Sam jesteś?
-Jak widać. -westchnął. Napastnik wciągnął go do pokoju. -Spokojniej Misiu. - na twarzy Łukasza pojawił się spokój i łagodność. Zamknął oczy i uśmiechnął się, jakby pomyślał o czymś miłym.
-Nie pij już!- Lewy zabrał mu szklankę rudej wódki i odstawił na stolik.- Twoja żona jest lekko podirytowana twoim wczorajszym zachowaniem na basenie. Kubulek wszystko mi powiedział, bo się biedny o Ciebie martwi, ale mówi, że do Ciebie dotrzec się nie da! Serio? Nawrzeszczałeś na biedną staruszkę, bo siedziała za długo przy jacuzzi? Może wkońcu przestaniesz zachowywać się jak idiota i powiesz nam wszystkim o co chodzi?
-Powiem Ci.- spojrzał na niego bezradny. -Ale ty pierwszy!
-Co pierwszy?
-Powiedz to, co tobie nie daje spokoju...może wtedy nabiorę odwagi...
-Łukasz ! Do cholery ! Zabiłeś kogoś?!
-Gorzej...ale nie krzycz dobrze? Powiedz co trapi twoją duszę i zajmiemy się mną. -uśmiechnął się lekko. Lewy przeczesał swoje kruczo-czarne włosy i błagał bezgłośnie Boga o cierpliwość. Usiadł powoli na fotelu. Opowiedział Łukaszowi, całą historię o jego uroczej sąsiadce. O tym jak się przez przypadek poznali, o ich wszystkich kłótniach i "rozejmach" oraz o wydarzeniu w jego mieszkaniu. Piszczek po wysłuchaniu całego monologu, popatrzył na niego lekko zadzwiony.
-Czekaj, czekaj. -Obrońca próbował sobie to wszystko poukładać. - Więc mówisz, że jakaś panna mimowolnie wskoczyła Ci pod kołderkę , a tobie się to nie podoba? Kim jetseś i co zrobiłeś z Robertem Lewandowskim ?
-Nie mówie, że się nie podoba, ale...-nabrał powietrza i pozostał na wydechu -...liczyłem na inne zachowanie z jej strony.
-Niby jakie ? Boli Cię, że nie została i nie zrobiła Ci śniadanka tak jak inne ?
-Nie, to nie to.
-W takim razie co?
-Nie wiem, rozumiesz? - rozłożył ręce.- Nie wiem co to jest, ale to bardzo nie miłe i nieprzyjemne uczucie...
-A może ty się Misiu zakochałeś? - Łukasz poruszył przekonująco brwiami.
-Teraz to dowaliłeś!- parsknął, ale zauważył, że Piszczu mówi poważnie. -Ty nie zmieniaj tematu! Ja już powiedziełam, to co miałem powiedzieć teraz twoja kolej! I nie ściemniaj !
-Ehh...-wstchnął ciężko.Wstał z miejsca i zaczął chodzić po całym pokoju. - Pamiętasz jak Ewcia wyjechała na te szkolenia?- Lewy skinął głową. -No właśnie. Wpadliśmy z Ritą na pomysł żeby, wprowadziła się na ten czas co Ewci nie będzie..
-O stary...-Robert spojrzał na niego jakby znał zakończenie tej opowieści.
-Ale to nie tak ! Daj mi powiedzieć. No i Rita się wprowadziła...było dobrze. Oglądaliśmy filmy, chodziliśmy na spacery...z Sarą, Agatka nas pare razy odwiedziła. Było...tak jak powinno być, ale nie! Musiałem zbić ten pieprzony kubek.- syknął. Napastnik posłał mu pytające spojrzenie. Łukasz kontynuował. - Mój ulubiony kubek, ten klubowy roztrzaskał się na kawałeczki, i to wszystko przez nią. Weszła do kuchni piękna, czarująca, uśmiechnięta, a ja...straciłem panowanie nad sobą...ja...musiałem ją pocałować... a potem...-ukrył twarz w dłoniach.
-Ja wiedziałem, że to się tak skończy...-Lewy podparł się ręką.- Co potem?
-Do niczego nie doszło, nie myśl tak nawet. Sara weszła do kuchni, a ona uciekła...
-Chciałeś żeby do czegoś doszło?
-Nie!- przystaną na chwilę. -Nie jestem taki, kocham swoją żonę !- wykrzyczał.
-Nikt nie mówi, że nie kochasz...ale gdyby Sara się tam nie zjawiła, to wcisnąłbyś hamulce, czy dodał gazu?
-Możesz rozmawiać ze mną normalnie?- zapytał i ponownie zaczął krązyć po całym pokoju.
-Sorry, to przez Reusa i Leitnera i te ich brazylijskie telenowele- wyrócił teatralnie oczami-...obejrzyj z taki jeden sezon...-dodał ciszej.
-Robert, ty wiesz, że ja nigdy nie zdradziłbym Ewy...-przetarł swoją szyję-...Nie wiem jak to teraz będzie. Co ty byś zrobił na moim miejscu?- opadł na łóżko.
-Nigdy się nie ożenił.- Łukasz spiorunował go wzrokiem. -Kłamał.
-Nie potrafię okłamywać bliskich, to będzie nie fair w stosunku do mojej żony. Jeśli dowie się od kogoś innego będzie jeszcze gorzej. Sam muszę jej to powiedzieć.
-Zwariowałeś? Przecież wiesz jaka Ewka jest cięta na Ritę. Zastrzeli was oboje !
-Ale przecież do niczego nie doszło! Zrozumie...
-Napewno. W końcu kobiety są takie wyrozumiałe. -powiedział sarkastycnzie. -Nie czaisz, że jak jej powiesz to zakoduje tylko tą część że, kiedy nie było jej w domu, prawie przeleciałeś opiekunkę na blacie kuchennym ? -Piszczu wyciągnął z barku jakieś wino i usiłował je otworzyć. Kiedy juz mu się to udało, nalał sobie do literatki i wypił za jednym zamachem. -Zrobisz jak uważasz, ale musisz zastanowić się co jest dla Ciebie ważniejsze : Małżeństwo czy czyste sumienie? -dodał brunet, po czym wyszedł z pokoju. Łukasz usiadł na podłodze i oparł głowę o oparcie łóżka.
Kto by pomyślał. Najbardziej pozytywny mieszkaniec Dortmundu, siedzi rozgoryczony na panelach popijając wino. Najwidoczniej smutki nie odpuszczają nikomu...
***
Rozpromieniona Berenika podpiegła do opalających się Rity i Tatiany. Była tak podjarana, że przez chwilę nie mogła powiedzieć żadnego słowa. Po chwili odetchnęła.
-Ale mam newsa!- stanęła pomiędzy nimi. -Widziałam jak Kuba Błaszczykowski jest na spacerze ze swoją córką. AAAA!- zapiszczała i klasnęła w dłonie.
-Co z tego? Mieszkamy w Dortmundzie. Równie dobrze, możesz wyjść z domu i też go gdzieś spotkać..-mówiła zażenowana Tatiana.
-No właśnie do tego zmierzam. Są wszędzie tam gdzie ja!- spojrzała w niebo i obkręciła się wokół własnej osi.- To przeznaczenie.- usiadła rozmarzona. Rita pstryknęła ją w nos, a Tatiana puknęła się w czoło.- Ale to nie wszystko ! - ocknęła się czerwonowłosa.- Są tu całą paczką...
-A tak, widziałam Katję i Mario..-przerwała jej Rita.
-...Mario Gotze, Moritz Leitner, Marco Reus, Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek są tu razem z nim ! -Roth zbladła.
-Łukasz Piszczek?-zapytała jakby niedowierzając. Berenika energicznie pokiwała głową.- Wiesz gdzie mieszkają?
-W tym białym hotelu o tam! - wskazała palcem na budynek, znajdujący się praktycznie za ich plecami.
-Wiecie co...może przeniesiemy się z tym campingiem troche dalej? -zaproponowała speszona niania.- Tak z kilometr...
-Oszalałaś? Zaraz dowiem się gdzie są ich pokoje, pożyczam sprzęt szpiegowski od tego twojego śmiesznego kolegi i ide na patrol! - wstała i pobiegła gdzieś podskakując sobie.
-Dlaczego chcesz się przenosić?- zapytała Tatiana. Rita spuściła głowę. -Heeej !- szturchnęła ją lekko.
-To długa historia...miałam z Łukaszem taki mały incydent. Nie wiem, ja zareaguje na to, że tu jestem. Wolę nie stracić pracy, wiesz?
-Uciekanie nie jest rozwiązaniem, uwierz mi, wiem coś o tym. - puściła jej oczko. Patrzyła na smutną i przejętą twarz brunetki. - Widzę, że nie chcesz rozmawiać...-stwierdziła i podniosła się z leżaka. -Jesteś bardzo tajemnicza.-skwitowała i odeszła.
Rita czuła, jak jej wszystkie problemy wracają. Jeśli Łukasz jest tutaj, to napewno nie jest sam, tylko z Ewą. Miała nadzieję, że o niczym jej nie powiedział. Bała się powrotu do domu. Wiedziała jedno. Musi pogadać z Łukaszem i to jak najszybciej...
***
Wsunęła kartę w czytnik i lekko nacisnęła klamkę. Pchnęła drzwi i już z wejścia słyszała że nie jest sam. Podeszła bliżej, kryjąc się za ścianą. Wysunęła tylko głowę, a to co zobaczyła zabolało. Lewy siedział rozwalony na kanapie a z jednej i z drugiej strony siedziały te laski z klubu. Te do których podszedł, bo była zbyt dumna żeby go zatrzymać. Ta czarna prawie na niego właziła i szpecząc mu coś do ucha mierzwiła jego włosy, a blondyneczka wpychała mu do ust winogrona. Jak słodko. W Tatiane uderzyła fala złości. Miała ochote wejść tam i rozszarpać te dwie wywłoki. Opanowała się jednak, a po jej policzku spłynęła łza, potem kolejna. Odkręciła się na pięcie i szybko wybiegła z pokoju. Przez zaszklone oczy mało co widziała, dlatego wpadła na kogoś.
-Przepraszam! Nic Ci nie jest? - Kuba złapał dziewczynę kiedy leciała do tyłu.
-Nie, to moja wina. -otarła łzy. -Ja na ciebie wpadłam, wybacz. -szlochnęła i pobiegła do windy.
-Wszystko w porządku? -krzyknął za nią, ale odpowiedzi już nie uzyskał. Zastanawiał się kim jest ta dziewczyna, bo przecież nikogo poza nimi miało tutaj nie być. Machnął tylko ręką, miał teraz na głowie ważniejsze sprawy. Choćby dziwnie zachowującego się Piszcza.
Biedna Tatiana. Wygląda na to, że życie nie nauczyło jej jeszcze, że nie można mieć wszystkiego...
___________________________________________________________________
Wakacje dobiegły końca, ale historia dopiero się zaczyna, możemy Wam obiecać, że emocji nie zabraknie.
A Wy do jakich szkół i na jakie profile wracacie ? :)