-No to co panowie, rozumiem, że dziś wieczorem melanżyk- poruszył zalotnie brwiami Piszczek i spojrzał z szerokim uśmiechem na Mario.
-Odpada. Katja wymyśliła sobie romantyczną kolację tylko we dwoje- Gotze wywrócił teatralnie oczami.
-Uhuhu, romantyczny wieczór z panną, zrozumiałe. Czyli musimy znaleźć sobie inny lokal...
-Piszczu, ja też dziś nie mogę. Umówiłem się - przerwał mu Marco.
-Ja tak samo. Oliwia ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje- dodał Kuba.
-Co znowu zrobiła?
-Właśnie chodzi o to, że nic...rozumiecie? Cisza i spokój od dwóch dni. Może jest chora, nie wiem. Po za tym teściowa...nie mogę zostawić wszystkiego na głowie Agacie - Łukasz pokiwał głową ze zrozumieniem i spojrzał błagalnie w stronę Roberta.
-Ja też dziś będę zajęty, innym razem.
Inni też mieli wiele przeróżnych wymówek. Łukasz posmutniał.Postanowił, że następnym razem im nie odpuści.
***
-Cześć Jessica- rozłożył powitalnie ręce i uśmiechnął się szeroko.
-Jenifer idioto!- warknęła dziewczyna.
-Tak powiedziałem- spoważniał, ale tylko na chwilę. Blondi wywróciła oczami i wpuściła go do mieszkania. Od razu poszedł do pokoju, w którym w biało-różowej kołysce leżała 3-miesięczna Steffi. Nie spała. Brunet wziął ją na ręce i delikatnie pocałował w czoło. Podczas gdy Jenifer zajmowała łazienkę, Lewy bujał się z małą na rękach. Po pół godziny wyszła i stanęła w progu pokoju, chcąc zrobić wrażenie na Lewandowskim, który nawet na nią nie spojrzał.
-Ekhem - odchrząknęła.
-Tak?
-Wychodzę.
-Dobrze.
-Nie chcesz wiedzieć gdzie idę ? -zdziwiła się.
-Jakoś specjalnie mnie to nie obchodzi- wzruszył ramionami.
-I dobrze...bo i tak bym Ci nie powiedziała - świdrowała go wzrokiem.
-Yhyym - mruknął. Wiedział, że prędzej czy później dziewczyna nie wytrzyma.
Kiedy poprawiała włosy przed wyjściem w lusterku w korytarzu, Robert oparł się o ścianę i przyglądał się jej.
-Więc tak jak mówiłam, kaszka jest w górnej szafce a mleko w lodówce. Napewno sobie poradzisz?
-Oczywiście.
-Super, to narazie- chwyciła za klamkę.
-Hej, Jessica !
-Jenifer- wycedziła przez zaciśnięte ze złości zęby.
-Udanej zabawy - uśmiechnął się zalotnie. Uwielbiał ją denerwować.
-Dzięki - pokiwała głową z uznaniem, jednak nie chciała dać za wygraną - Mam randkę...z Marco Reusem - uśmiechnęła się złośliwie, po czym wyszła.Po chwili zjawiła się znowu wychylając się tylko zza drzwi - Mogę nie wrócić na noc, wiesz o co chodzi - dodała i zamknęła je za sobą..
Lewy stał przez chwilę i myślał, że się przesłyszał.W oka mgnieniu zjawił się obok okna i co zobaczył? Marco Reus, wypindrzony jak gwiazda hollywood, stał oparty o swój samochód w mega szarmanckiej pozycji. Jenifer szła w jego stronę krokiem modelki. Wszystko było by pięknie, gdyby się nie potknęła. Na szczęście nie upadła. Lewy parsknął śmiechem. Na twarzy Reusa również można było dostrzec rozbawienie. Podeszła do niego i zaczęli się namiętnie całować. Następnie wsiedli do auta i odjechali. Robert zniesmaczony tym widokiem poprawił zasłonę i nachylił się nad łóżeczkiem Steffi.
-Widzisz robaczku, każdy spędza ten wieczór z jakąś kobietą - uśmiechnął się i dodał - Ale ja spędzam go z najważniejszą w moim życiu.
Przez resztę wieczoru świetnie się bawili. Jako ojciec nie mógł pozwolić, żeby jego gwiazdeczka była futbolowo nieświadoma. Przyniósł ze sobą malutkie ubranko w barwach Borussii. Nie ufał do końca Jenifer, więc ubrał w nie dziewczynkę od razu. Właśnie leżała na brzuszku, a Lewy podziwiał ten widok.
-Idealnie - powiedział z dumą - obróć się. Nie było jednak żadnej reakcji ze strony jego córeczki. - Ah, zapomniałem - puknął się w czoło i sam ją przekręcił. Przez kilka kolejnych minut stał nad łóżeczkiem i rozczulał się nad Steffi.
***
Wizja Kuby się sprawdziła. Oliwia była chora, ponadto miała gorączkę. To tłumaczyło by jej spokojne zachowanie. Lekarz przepisał jej kilka syropów i antybiotyk dla dzieci. Błaszczykowscy podziękowali za wizytę i odprowadzili doktora do drzwi.
-Czy to aby na pewno nie jest zakaźne?-matka Agaty zdjęła maskę tlenową.
-To grypa, można się zarazić - wytłumaczyła jej Agata.
-O Boże, jeszcze tego mi tu brakowało. Grypa na stare lata.
-Spokojnie mamo, z Oliwią wszystko będzie w porządku - zadrwił Kuba.
-Pewnie, że tak, co ma być z nią źle? - popatrzyła na niego dziwnie - Wiecie co ja wolę nie ryzykować....przeprowadzę się do hotelu, na czas dopóki Oliwka nie wyzdrowieje.
Agata i Kuba byli zażenowani zachowaniem Gołaszewskiej. Ta kobieta, niby dojrzała, bała się zarazków i chorób. Gdyby się wtedy zaraziła z pewnością zaczęła by pisać testament obwiniając w nim o śmierć swoją wnuczkę. Poszła do swojego pokoju i zaczęła się pakować. Nie mieli najmniejszej ochoty jej zatrzymywać. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Kogo tu znowu niesie? - blondynka zadała sobie pytanie. Otworzyła drzwi i stanęła w osłupieniu - Ksawery?
-Witaj Agatko, kupe lat - wysoki, zielonooki i w połowie łysy mężczyzna stał przed nią ubrany w garnitur i prezentował swoje śnieżno-białe zęby. W ręku trzymał teczkę. Typowy adwokat.
-Co ty tu robisz? - zapytała zszokowana, a ten zaśmiał się.
-Liczyłem na cieplejsze powitanie - nachylił się nad nią i pocałował ją w policzek - Wpuścisz mnie?
Nic nie powiedziała, tylko utorowała mu drogę.
-Przytulnie tu - rozejrzał się - Cześć Kuba - wyciągnął rękę w jego stronę.
-Czeeeeść? - Kuba niepewnie uścisnął jego dłoń.
-Ohhhhh Ksawery ! - nagle w salonie pojawiła się Krysia - Jak dobrze, że już jesteś - cmoknęła go kilkakrotnie... na odległość.
-Już ?- zmieszana Agata spojrzała na matkę.
-Tak, tak. Powiedziałam Ksaweremu, że bardzo za nim tęsknisz. Oboje się o ciebie martwimy. Ten wsiadł w samolot i od razu przyleciał. Widzisz jaki z niego dobry przyjaciel - diva nie szczędziła mu komplementów.
-Ja tęskniłam? a to ciekawe...-chciała kontynuować ale pani G ją zagłuszyła.
-Wiesz co Agatko ? już późno, my z Ksawerym prześpimy się w hotelu- spojrzała rozweselona w stronę ważniaka w gajerku - za chwilę będzie po nas taksówka, czekam na dole - wzięła swoje walizki i uradowana wyszła na dwór.
-To ja też już pójdę - posłał z pozoru miły uśmiech w stronę małżeństwa, które nie pałało tak wielkim entuzjazmem jak on - Widzimy się jutro - rzucił i zniknął za ścianą.
Agata podeszła do męża i przytuliła się do niego.
-Kubaaa... - wychrypiała zrezygnowana - Co ona znowu kombinuje?
-To co zawsze Aguś, chce nas rozdzielić - mocniej przytulił żonę.
-Ale my się nie damy, prawda?- spojrzała na niego z nadzieją. Kuba uśmiechnął się i pocałował ją w nos.
-Nie damy się- stwierdził stanowczo. W głębi duszy cieszył się, że nie tylko on nie jest zadowolony z wizyty "przyjaciela" z Polski.
***
Jenifer po cichutku wślizgnęła się do ciemnego mieszkania. Zdjęła 15 centymetrowe szpilki, które nie oszczędziły jej odcisków i zajrzała do pokoju, który oświetlała jedynie lampka nocna. Ujrzała sytuację, która ją rozczuliła. Robert spał na kanapie a na jego brzuchu ich córeczka. Obok łóżka leżała otwarta na bajce "Królewna śnieżka" książeczka. Wyglądali przesłodko. Po prostu najpiękniejszy obraz na świecie. Było około 3 nad ranem. Podeszła do nich bliżej i zaczęła lekko szturchać Roberta, żeby nie zrzucił dziecka. Brunet otworzył oczy i spojrzał w stronę osoby, która śmiała zakłócić jego piękny sen.
-Jessica? Miałaś nie wracać na noc- przetarł oczy, a blondynka wzięła małą i położyła do łóżeczka. Już miała się na niego rzucić o to, że ciągle myli jej imię, ale była w tak świetnym nastroju, ze postanowiła mu odpuścić.
-To prawda, ale zmieniłam zdanie. Podobno macie jutro jakiś trening, wiec postanowiłam dać wam się wyspać. Sama też potrzebuję odpoczynku. Marco wystarczająco mnie już zmęczył - zachichotała.
-Współczuję - usiadł na kanapie i przeciągnął się.
-Nie był aż taki zły - zaczęła masować swoją szyję.
-Reusowi współczuję...
-Dosyć tego, wynocha ! - spojrzała na niego krzywo i wydała rozkaz. Palcem wskazała drogę do wyjścia.
Robert zaśmiał się pod nosem, wstał z miejsca i powolnym ruchem zmierzał ku wyjściu. Na dobranoc przesłał jej całuska i życzył kolorowych snów. Blondynka myślami rozgniatała już Lewandowskiego tłuczkiem do mięsa, lecz gdy przypominała sobie wydarzenia sprzed kilku godzin odpływała do innej krainy...
_____________________________________________________________________________
A oto oczko w głowie Roberta ;)
Zapraszamy :)
rany jakie to wszystko jest świetne ;D
OdpowiedzUsuńGratuluję i zazdroszczę takiego pisania :)
Czekam na następny rozdział xD
łojj Robert w tym opowiadaniu jest taki słodki :D <3
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki z Roberta i tej malutkiej. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Dodawaj szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Zapraszam do siebie:
http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D
Awww Robert kochaaaaaany <3
OdpowiedzUsuńCudeńko !
Czekam na następnyyy !
Robert wsiadł w opla. Rozwaliło :D
OdpowiedzUsuńGenialne jak zawsze :)
Rozdział jest świetny ;) Uwielbiam te opowiadanie za to, że wszystko jest bardzo realistycznie opisane i nie ma takiego "lania wody" jak na niektórych blogach. Zawsze coś się dzieje, a rozdziały nigdy nie są nudne. I właśnie dlatego to jest moje ulubione opowiadanko ;]
OdpowiedzUsuńRobert w tym odcinku był po prostu uroczy :) Według mnie, najpiękniejszym widokiem jest facet, który opiekuje się małym dzieckiem. Kiedy sobie Lewego wyobraziłam, to aż mi się chciało płakać ze wzruszenia ;] I do tego te dziecko ze zdjęcia jest takie słodkie...
Już się nie mogę doczekać rozwoju wydarzeń związanych z przybyciem Ksawerego. Czuję, że ten facet sporo namiesza w życiu Kuby i Agaty. I ta teściowa, ciągle musi się wtrącać. Jedynym plusem jest jej wyprowadzka do hotelu. No ale powiem, że jej tekst: "O Boże, jeszcze tego mi tu brakowało. Grypa na stare lata." był najlepszym tekstem całego rozdziału :D Oby więcej takich tekstów i takich akcji ;D
Czekam na następną cześć!
Pozdrawiam
Hm, czyżby chora Oliwka, to był sposób na pozbycie się matki Agaty?????? Słodka Steffi :) chyba naprawdę trzeba ją będzie wyswatać z Maksem :) niesamowicie wzruszył mnie ten fragment, w którym Robert zasnął z maleństwem na brzuchu. aż moja wyobraźnia zadziałała :P pozdrówka
OdpowiedzUsuń