piątek, 10 maja 2013

Odcinek 19: Grunt to rodzinka.

Sobotnie gorące popołudnie spędzili na wyciskaniu z siebie siódmych potów. Jurgen nie oszczędzał swoich zawodników w przygotowaniach do finału Ligi Mistrzów. Wszystko miało być cacy. Po morderczym treningu opadli na krzesła w cieniu...byle dalej od słońca.
-No to co panowie, rozumiem, że dziś wieczorem melanżyk- poruszył zalotnie brwiami Piszczek i spojrzał z szerokim uśmiechem na Mario.
-Odpada. Katja wymyśliła sobie romantyczną kolację tylko we dwoje- Gotze wywrócił teatralnie oczami.
-Uhuhu, romantyczny wieczór z panną, zrozumiałe. Czyli musimy znaleźć sobie inny lokal...
-Piszczu, ja też dziś nie mogę. Umówiłem się - przerwał mu Marco.
-Ja tak samo. Oliwia ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje- dodał Kuba.
-Co znowu zrobiła?
-Właśnie chodzi o to, że nic...rozumiecie? Cisza i spokój od dwóch dni. Może jest chora, nie wiem. Po za tym teściowa...nie mogę zostawić wszystkiego na głowie Agacie - Łukasz pokiwał głową ze zrozumieniem i spojrzał błagalnie w stronę Roberta.
-Ja też dziś będę zajęty, innym razem.
Inni też mieli wiele przeróżnych wymówek. Łukasz posmutniał.Postanowił, że następnym razem im nie odpuści.

***

Nastał wieczór. Sobotni wieczór. Dokładnie ten, w który wszystkie kluby w mieście wypchane są po brzegi nastolatkami. Po mimo późnej pory, na dworze dalej było duszno. Robert zajechał swoim oplem pod niewielki blok, znajdujący się spory kawałek od jego miejsca zamieszkania. Wysiadł, wszedł do budynku. Wsiadł do windy i wcisnął guzik kierujący go na 4 piętro. Uśmiechnął się pod nosem kiedy przypomniał sobie ostatnie wydarzenia związane z windą. Gdy usłyszał "ding" wysiadł i udał się pod mieszkanie "23".
-Cześć Jessica- rozłożył powitalnie ręce i uśmiechnął się szeroko.
-Jenifer idioto!- warknęła dziewczyna.
-Tak powiedziałem- spoważniał, ale tylko na chwilę. Blondi wywróciła oczami i wpuściła go do mieszkania. Od razu poszedł do  pokoju, w którym w biało-różowej kołysce leżała 3-miesięczna Steffi. Nie spała. Brunet wziął ją na ręce i delikatnie pocałował w czoło. Podczas gdy Jenifer zajmowała łazienkę, Lewy bujał się z małą na rękach. Po pół godziny wyszła i stanęła w progu pokoju, chcąc zrobić wrażenie na Lewandowskim, który nawet na nią nie spojrzał.
-Ekhem - odchrząknęła.
-Tak?
-Wychodzę.
-Dobrze.
-Nie chcesz wiedzieć gdzie idę ? -zdziwiła się.
-Jakoś specjalnie mnie to nie obchodzi- wzruszył ramionami.
-I dobrze...bo i tak bym Ci nie powiedziała - świdrowała go wzrokiem.
-Yhyym - mruknął. Wiedział, że prędzej czy później dziewczyna nie wytrzyma.
Kiedy poprawiała włosy przed wyjściem w lusterku w korytarzu, Robert oparł się o ścianę i przyglądał się jej.
-Więc tak jak mówiłam, kaszka jest w górnej szafce a mleko w lodówce. Napewno sobie poradzisz?
-Oczywiście.
-Super, to narazie- chwyciła za klamkę.
-Hej, Jessica !
-Jenifer- wycedziła przez zaciśnięte ze złości zęby.
-Udanej zabawy - uśmiechnął się zalotnie. Uwielbiał ją denerwować.
-Dzięki - pokiwała głową z uznaniem, jednak nie chciała dać za wygraną - Mam randkę...z Marco Reusem - uśmiechnęła się złośliwie, po czym wyszła.Po chwili zjawiła się znowu wychylając się tylko zza drzwi - Mogę nie wrócić na noc, wiesz o co chodzi - dodała i zamknęła je za sobą..
 Lewy stał przez chwilę i myślał, że się przesłyszał.W oka mgnieniu zjawił się obok okna i co zobaczył? Marco Reus, wypindrzony jak gwiazda hollywood, stał oparty o swój samochód w mega szarmanckiej pozycji. Jenifer szła w jego stronę krokiem modelki. Wszystko było by pięknie, gdyby się nie potknęła. Na szczęście nie upadła. Lewy parsknął śmiechem. Na twarzy Reusa również można było dostrzec rozbawienie. Podeszła do niego i zaczęli się namiętnie całować. Następnie wsiedli do auta i odjechali. Robert zniesmaczony tym widokiem poprawił zasłonę i nachylił się nad łóżeczkiem Steffi.
-Widzisz robaczku, każdy spędza ten wieczór z jakąś kobietą - uśmiechnął się i dodał - Ale ja spędzam go z najważniejszą w moim życiu.

Przez resztę wieczoru świetnie się bawili. Jako ojciec nie mógł pozwolić, żeby jego gwiazdeczka była futbolowo nieświadoma. Przyniósł ze sobą malutkie ubranko w barwach Borussii. Nie ufał do końca Jenifer, więc ubrał w nie dziewczynkę od razu. Właśnie leżała na brzuszku, a Lewy podziwiał ten widok.
-Idealnie - powiedział z dumą - obróć się. Nie było jednak żadnej reakcji ze strony jego córeczki. - Ah, zapomniałem - puknął się w czoło i sam ją przekręcił. Przez kilka kolejnych minut stał nad łóżeczkiem i rozczulał się nad Steffi.

***

Wizja Kuby się sprawdziła. Oliwia była chora, ponadto miała gorączkę. To tłumaczyło by jej spokojne zachowanie. Lekarz przepisał jej kilka syropów i antybiotyk dla dzieci. Błaszczykowscy podziękowali za wizytę i odprowadzili doktora do drzwi.
-Czy to aby na pewno nie jest zakaźne?-matka Agaty zdjęła maskę tlenową.
-To grypa, można się zarazić  - wytłumaczyła jej Agata.
-O Boże, jeszcze tego mi tu brakowało. Grypa na stare lata.
-Spokojnie mamo, z Oliwią wszystko będzie w porządku - zadrwił Kuba.
-Pewnie, że tak, co ma być z nią źle? - popatrzyła na niego dziwnie - Wiecie co ja wolę nie ryzykować....przeprowadzę się do hotelu, na czas dopóki Oliwka nie wyzdrowieje.
Agata i Kuba byli zażenowani zachowaniem Gołaszewskiej. Ta kobieta, niby dojrzała, bała się zarazków i chorób. Gdyby się wtedy zaraziła z pewnością zaczęła by pisać testament obwiniając w nim o śmierć swoją wnuczkę. Poszła do swojego pokoju i zaczęła się pakować. Nie mieli najmniejszej ochoty jej zatrzymywać. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Kogo tu znowu niesie? - blondynka zadała sobie pytanie. Otworzyła drzwi i stanęła w osłupieniu - Ksawery?
-Witaj Agatko, kupe lat - wysoki, zielonooki i w połowie łysy mężczyzna stał przed nią ubrany w garnitur i prezentował swoje śnieżno-białe zęby.  W ręku trzymał teczkę. Typowy adwokat.
-Co ty tu robisz? - zapytała zszokowana, a ten zaśmiał się.
-Liczyłem na cieplejsze powitanie - nachylił się nad nią i pocałował ją w policzek - Wpuścisz mnie?
Nic nie powiedziała, tylko utorowała mu drogę.
-Przytulnie tu - rozejrzał się - Cześć Kuba - wyciągnął rękę w jego stronę.
-Czeeeeść? - Kuba niepewnie uścisnął jego dłoń.
-Ohhhhh Ksawery ! - nagle w salonie pojawiła się Krysia - Jak dobrze, że już jesteś - cmoknęła go kilkakrotnie... na odległość.
-Już ?- zmieszana Agata spojrzała na matkę.
-Tak, tak. Powiedziałam Ksaweremu, że bardzo za nim tęsknisz. Oboje się o ciebie martwimy. Ten wsiadł w samolot i od razu przyleciał. Widzisz jaki z niego dobry przyjaciel - diva nie szczędziła mu komplementów.
-Ja tęskniłam? a to ciekawe...-chciała kontynuować ale pani G ją zagłuszyła.
-Wiesz co Agatko ? już późno, my z Ksawerym prześpimy się w hotelu- spojrzała rozweselona w stronę ważniaka w gajerku - za chwilę będzie po nas taksówka, czekam na dole - wzięła swoje walizki i uradowana wyszła na dwór.
-To ja też już pójdę - posłał z pozoru miły uśmiech w stronę małżeństwa, które nie pałało tak wielkim entuzjazmem jak on - Widzimy się jutro - rzucił i zniknął za ścianą.
Agata podeszła do męża i przytuliła się do niego.
-Kubaaa... - wychrypiała zrezygnowana - Co ona znowu kombinuje?
-To co zawsze Aguś, chce nas rozdzielić - mocniej przytulił żonę.
-Ale my się nie damy, prawda?- spojrzała na niego z nadzieją. Kuba uśmiechnął się i pocałował ją w nos.
-Nie damy się- stwierdził stanowczo. W głębi duszy cieszył się, że nie tylko on nie jest zadowolony z wizyty "przyjaciela" z Polski.

***

Jenifer po cichutku wślizgnęła się do ciemnego  mieszkania. Zdjęła 15 centymetrowe szpilki, które nie oszczędziły jej odcisków i zajrzała do pokoju, który oświetlała jedynie lampka nocna. Ujrzała sytuację, która ją rozczuliła. Robert spał na kanapie a na jego brzuchu  ich córeczka. Obok łóżka leżała otwarta na bajce "Królewna śnieżka" książeczka. Wyglądali przesłodko. Po prostu najpiękniejszy obraz na świecie. Było około 3 nad ranem. Podeszła do nich bliżej i zaczęła lekko szturchać Roberta, żeby nie zrzucił dziecka. Brunet otworzył oczy i spojrzał w stronę osoby, która śmiała zakłócić jego piękny sen.
-Jessica? Miałaś nie wracać na noc- przetarł oczy, a blondynka wzięła małą i położyła do łóżeczka. Już miała się na niego rzucić o to, że ciągle myli jej imię, ale była w tak świetnym nastroju, ze postanowiła mu odpuścić.
-To prawda, ale zmieniłam zdanie. Podobno macie jutro jakiś trening, wiec postanowiłam dać wam się wyspać. Sama też potrzebuję odpoczynku. Marco wystarczająco mnie już zmęczył - zachichotała.
-Współczuję - usiadł na kanapie i przeciągnął się.
-Nie był aż taki zły - zaczęła masować swoją szyję.
-Reusowi współczuję...
-Dosyć tego, wynocha ! - spojrzała na niego krzywo i wydała rozkaz. Palcem wskazała drogę do wyjścia.
Robert zaśmiał się pod nosem, wstał z miejsca i powolnym ruchem zmierzał ku wyjściu. Na dobranoc przesłał jej całuska i życzył kolorowych snów. Blondynka myślami rozgniatała już Lewandowskiego tłuczkiem do mięsa, lecz gdy przypominała sobie wydarzenia sprzed kilku godzin odpływała do innej krainy...

_____________________________________________________________________________

A oto oczko w głowie Roberta ;)



Zapraszamy :)

7 komentarzy:

  1. rany jakie to wszystko jest świetne ;D
    Gratuluję i zazdroszczę takiego pisania :)

    Czekam na następny rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  2. łojj Robert w tym opowiadaniu jest taki słodki :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie słodziaki z Roberta i tej malutkiej. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Dodawaj szybko!
    Pozdrawiam i Zapraszam do siebie:
    http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww Robert kochaaaaaany <3
    Cudeńko !
    Czekam na następnyyy !

    OdpowiedzUsuń
  5. Robert wsiadł w opla. Rozwaliło :D
    Genialne jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny ;) Uwielbiam te opowiadanie za to, że wszystko jest bardzo realistycznie opisane i nie ma takiego "lania wody" jak na niektórych blogach. Zawsze coś się dzieje, a rozdziały nigdy nie są nudne. I właśnie dlatego to jest moje ulubione opowiadanko ;]

    Robert w tym odcinku był po prostu uroczy :) Według mnie, najpiękniejszym widokiem jest facet, który opiekuje się małym dzieckiem. Kiedy sobie Lewego wyobraziłam, to aż mi się chciało płakać ze wzruszenia ;] I do tego te dziecko ze zdjęcia jest takie słodkie...
    Już się nie mogę doczekać rozwoju wydarzeń związanych z przybyciem Ksawerego. Czuję, że ten facet sporo namiesza w życiu Kuby i Agaty. I ta teściowa, ciągle musi się wtrącać. Jedynym plusem jest jej wyprowadzka do hotelu. No ale powiem, że jej tekst: "O Boże, jeszcze tego mi tu brakowało. Grypa na stare lata." był najlepszym tekstem całego rozdziału :D Oby więcej takich tekstów i takich akcji ;D
    Czekam na następną cześć!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, czyżby chora Oliwka, to był sposób na pozbycie się matki Agaty?????? Słodka Steffi :) chyba naprawdę trzeba ją będzie wyswatać z Maksem :) niesamowicie wzruszył mnie ten fragment, w którym Robert zasnął z maleństwem na brzuchu. aż moja wyobraźnia zadziałała :P pozdrówka

    OdpowiedzUsuń