sobota, 12 stycznia 2013

Odcinek 3: Nowa rola

Poranek po imprezie u Mario. Wszyscy jeszcze smacznie spali w różnych miejscach. Pierwszy przebudził się gospodarz i chyba tego żałował. Gdy się rozejrzał wydał z siebie tylko ciche niemieckie "ja jebie" i złapał się za głowę.
-Co jest ?!- zerwał się Piszczek, wytrzeszczył oczy i zaczął się rozglądać- uuu nie za ciekawie to wygląda-pokręcił przecząco głową .
- Nie, Pepe ! Błagam nie w twarz- krzyczał jeszcze przez sen Lewandowski i wymachiwał rękami.
-Robert ! - zaczął szturchać go Mario, po czym Lewy otworzył oczy, złapał głęboki i głośny oddech, i ścisną z całej siły rękę Mario.
-Ałaaaaa !- krzyknął z bólu Goetze.
-Sorki, poszedł już ?- zapytał przerażony Robert.
-Ale kto?
-No Pepe !
-Nie było go tu misiu, to tylko zły sen, nie przejmuj się. Już wszystko w porządku- zaczą głaskać go po głowie Piszczek.
-No tak, sen - odetchnął z ulgą napastnik. Przekręcił głowę w lewo i aż podskoczył kiedy zobaczył na swoim ramieniu zaślinioną twarz jeszcze śpiącego Reusa.
-O Jezu Chryste, ale mnie łeb napierdziela - usłyszeli zachrypnięty głos Kuby, gdzieś w nogach.
-Trzeba było tyle nie pić, Kubusiu. -powiedział zadowolony Piszczek. Ten to ma dobrze bo ma mocną głowę.
-Chłopaki ? pomożecie mi posprzątać ten...bałagan ?- zapytał z nadzieją w oczach Mario.
-Jasne stary. Co to w ogóle za pytanie, w końcu to nasza sprawka.- uśmiechnął się Kuba.
-Ok, to ja odgrzeje rosołku a wy zacznijcie tu troche sprzątać. - Goetze w podskokach pobiegł do kuchni.
-Rosołku ? Mario kocham cię ! - wyseplenił Reus. Dopiero po 20 minutach chłopcy byli w stanie cokolwiek zrobić. Niestety Łukasz i Kuba musieli wracać szybko do swoich żon i tłumaczyć się ze wszystkiego. Pozostali też zmyli się nad ranem, więc sprzątanie spadło na Lewego, Mario i Reusa.
-To chyba wszystko.- powiedział Marco wrzucając ostatnią butelke po wódce to czarnego worka na śmieci.
-Ta, to ja będę się zwijał.- powiedział Lewandowski.
-A dokąd to ? - zapytał Mario.
-Otóż moi drodzy koledzy, znowu zostałem ojcem, jadę teraz zobaczyć malucha.-powiedział szybko wskakując w buty i kurtkę.
-Oo, no to wycałuj chłopaka.
Lewy już łapał za klamkę,uśmiechnął się dumnie i stanął na chwilę.
-Dziewczynka - rzucił przez ramię, po czym wyszedł z mieszkania.
***
Katja coraz lepiej dogadywała się z Mario. Nie byli jeszcze oficjalnie parą, ale na to się zanosiło. Dziewczyna chodziła na ich treningi, obserwowała ich i robiła jakieś notatki.  Dziś trening odbył się wcześniej. Około godziny 13 zawodnicy mieli już wolne. Gotze zaprosił Katję na randkę. Nie zastanawiała się ani sekundy. Bez wahania się zgodziła. Trener chciał zamienić jeszcze kilka zdań z Lewandowskim, więc Robert poszedł na chwile do jego gabinetu. Zapukał lekko, po czym wychylił głowe zza drzwi.
-O, Robert wchodź! - zaprosił go Jurgen - Usiądź- wskazał ręką na krzesło stojące na przeciwko jego biurka.
-Więc, Robert. Słyszałem że masz córcię.
-Tak -odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy Lewy - wczoraj ją właśnie widziałem.
-No to na co czekasz ? Pokazuj mi ją raz dwa !
Lewy wyciągnął z kieszeni telefon i pokazał trenerowi zdjęcia małej Steffi.
-O jaka śliczna mała istotka- zachwycał się Klopp - i jaki nosek zadarty i oczy ma po tobie.
-Na tym zdjęciu akurat śpi...- Lewy przesunął palcem po ekranie - ale na tym zdjęciu ewidentnie widać że oczy ma moje - powstrzymywał śmiech Lewandowski.
Jurgen parsknął.
-Nie nabijaj się ze mnie, dobrze ?- próbował być poważny ale  śmiał się dalej. - Dobra Robert do rzeczy- nagle spoważniał - zauważyłeś że ostatnio często na naszych treningach bywa Katja.
-Tak trenerze.
-Podoba ci się ?
-Jest ładna -przytaknął Lewy.
-Właśnie- Jurgen kiwał nerwowo głową- Nie wiem jak ci to powiedzieć, więc powiem wprost..
-Mam trzymać rączki zdala od Katji - przerwał mu Lewy.
-Dokładnie...i nie tylko rączki - zrobił minę a'la " if you know what I mean "
-Rozumiem - odparł z uśmiechem Robert.
-Jeśli chciałbyś z nią pogadać to oczywiście nie ma sprawy. Każdy ma do tego prawo, tym bardziej, że chciała z wami przeprowadzić indywidualne rozmowy, wiesz do tej jej pracy czy czegoś tam.
-Dziękuje-  Robert kiwnął głową z uznaniem - Ja chcę żeby trener wiedział, że i tak nie zaczynałbym z  Katją , bo to młoda, mądra i ambitna dziewczyna a poza tym ona już wybrała- puścił mu oczko i kierował się ku wyjściu.
-Naprawdę ? Który to ?- dopytywał się Jurgen.
-Mario.
-Mario?  Mario Gotze ?
-Tak, dokładnie ten - powiedział rozbawiony Lewy.
Jurgen uśmiechnął się pod nosem, co nie uszło uwadze Roberta. Klopp miał jakiś sentyment do tego chłopaka. Znał go od lat, obserwował jak się rozwija piłkarsko. Mario był w końcu wychowankiem BVB.
-Mario to dobry chłopak- i zaczął te swoje głębokie rozmyślania- pamiętam jak był takim małym szkrabem. Zawsze trzeba było chwalić za wszelkie postępy. Wyróżniał się od innych. Niesamowity chłopak, hah pamiętam jak kiedyś...
-ekhem, trenerze- przerwał mu Lewandowski kiedy zorientował się że Jurgen się rozkręca - nie to żeby coś, ale troszkę mi się śpieszy.
-O jasne idź, idź. Wiesz co Robert? Ja od początku wiedziałem, że coś tam iskrzy.Mario się zmienił od tamtego czasu, jak pierwszy raz przyprowadziłem Katję.
-Tak,tak zakochani są wspaniali-  Lewy wywrócił oczami, bo już nie mógł słuchać o tej miłości.
-No już idź sobie - przedrzeźniał go Klopp- a i gdybyś mógł to pogadaj z Mario. Może jeszcze coś powie - posłał mu szczery uśmiech.
-Ma się rozumieć- uśmiechnął się po czym wyszedł z pomieszczenia.
***
Kuba miał dziś rocznicę ślubu. Postanowił, że przygotuje coś dla siebie i Agaty w domu, podczas gdy ta była z Ewką Piszczek na mieście. Miał tylko jeden mały problem. Z kim zostawi Oliwkę. Chciał tego wieczoru pobyć sam z żoną i nacieszyć się sobą.
Do drzwi Roberta zadzwonił dzwonek. Żwawym krokiem poszedł je otworzyć. Ku jego zdziwieniu pojawił się Kuba z mało przekonującym uśmiechem i z Oliwką  na rękach.
-Cześć  stary, potrzebuję pomocy.
-No co tam ? Cześć księżniczko - zaczepiał małą a ta uśmiechała się słodko.
-Zajął byś się Oliwią ? Dziś mamy rocznicę ślubu i chciałbym pobyć z Agatą sam.
-Jasne nie tłumacz się Kubuś.
-Na serio ? Obiecuję że z samego rana po nią przyjadę, a jak nie to nawet wcześniej...
-Nie ma problemu- Lewy wziął małą od Kuby.
-Okej to tu w siatce masz pieluchy, kaszke, kilka zupek i jakieś zabawki - tłumaczył Kuba.
-Damy sobie rade prawda Oliwka ? - mała przytaknęła
-Dzięki, ratujesz mi życie. Powiem Łukaszowi żeby później przyszedł do ciebie z Sarą.
Lewy tylko przytakiwał na wszelkie uwagi Kuby. W końcu poszedł, bo musiał kupić żonie jeszcze jakiś prezent i kilka składników do przygotowania kolacji. Robert zgarnął wielką siatę i Oliwkę do środka. Po chwili poczuł wibrację w kieszeni.
-Słucham ?
-Siemano Roberto, co dzisiaj robisz ? - w słuchawce usłyszał głos nie czyj inny jak Marco.
-Dzisiaj? Dzień i noc siedzę z małą.
-Uuuu to nie przeszkadzam - już chciał się rozłączyć ale Lewy zaczął się tłumaczyć.
-Z Oliwką w sensie córką Kuby, mają dziś rocznicę i chcieli pobyć sami.
-A już myślałem...
-Ty za dużo myślisz, Reus.
-No dobra to w takim razie będę za 15 minut - po czym się rozłączył.
***
Młoda Błaszczykowska siedziała grzecznie na dywanie i mazała flamastrem po gazecie. Gazecie, którą  podstępnie wyciągnęła z szuflady komody na której znajdował się telewizor, a był to " Kicker". Mówcie co chcecie ale Roman Weidenfeller wyglądał olśniewająco z kilkoma dodatkami na twarzy. Lewy przysypiał, bo w telewizji leciały jakieś kreskówki i tylko jednym okiem zerkał na Oliwię . Do domu wtargnął Marco.
-Już jestem.
Ależ on punktualny. Lewy zerwał się i popatrzył na uśmiechniętego od ucha do ucha przyjaciela.
-Jak tu wszedłeś ?
-Oj Lewuśny Lewuśny - pokręcił głową- już nie pamiętasz jak dawałeś mi klucz do twojego mieszkania. Miałem wtedy kryzys w związku, i mogłem u ciebie przebywać.
-A no tak- podrapał się po głowie i spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinie 18.
-No Marco, dobrze że jesteś bo trzeba ją nakarmić.
-Że co ? że ja ? - parsknął Reus.
-Że ty - i wtedy ktoś zaczął dobijać się się do drzwi- Pojdę otworzyć, w siatce masz tam jakieś zupki.
Reus był przerażony tą całą sytuacją. Posadził młodą na krzesełku do karmienia, wystawił palec i kazał jej sie nie ruszać. Wyciągnął z siatki jakąś zupkę i pobiegł do kuchni. Robert odworzył drzwi.
-Cześć misiu nic nie mów ja zostawiam u ciebie Sarę i musze lecieć pomóc Kubie- Piszczek wcisnął własną córkę Lewemu na ręce.
-Łukasz, Kuba jest dużym chłopcem poradzi sobie...
-Robert, on chce sam gotować.
-O mój boże. To co ty tu jeszcze robisz?
-Wiem no już ide, dasz sobie rade z nimi dwiema ?
-Tak, mam pomoc - zaczął się śmiać.
Łukasz nic nie powiedział i szybko zamierzył ku swemu  samochodowi . Ruszył z piskiem opon zastawiając ciemne ślady na parkingu. Obawiał się, że Kuba poodcinał sobie już wszystkie palce.
- Hej Reusik, mamy jeszcze jedną podopie...- i przerwał bo wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Marchewkowa zupka była nie w brzuszku Oliwki ale na włosach, twarzy i koszulce blondyna. Reus spiorunował Lewego wzrokiem.
-Stary ja nie wiem jak do niej dotrzeć. Za żadne skarby nie weźmie tego do ust.
-Musisz pokazać jej że ci smakuje to może wtedy...
-O nie, nie nie nie. Nie ma takie opcji- wykręcał się Marco. Lewy zrobił to swoje słynne "bitch please" i zatrzepotał rzęsami.
-Dobra- wycedził przez zęby. Nabrał niepełną łyżeczkę zastanawiając się nad nią przez chwilę.
-No Marco pokaż jak ci smakuje, pokaż.
-Nie znoszę cię- powiedział cicho Reus po czym zjadł zawartość łyżeczki, krzywiąc się przy tym.
-Mmmmm pychotka- powiedział mało przekonująco Reus.
-No dobra nie męczmy jej jak nie chce, niech idzie pobawić się z Sarą - Lewy wyjął ją z fotelika i zaprowadził obydwie do salonu.
Reus w tym czasie poszedł się umyć. Był taki...marchewkowy. Kiedy skończył usiadł wykończony na kanapie obok Roberta.
-Wow, ja nie wiedziałem, że dzieci są takie męczące, ale po dzisiejszym dniu wiem jedno. Nie chce ich mieć teraz !
-Przecież nikt ci nie każe- odparł rozbawiony Lewy.
- Wiem, ale Caroline trochę naciska, że jeśli ją kocham to powinienem jej to udowodnić, i chyba oczekuje ode mnie oświadczyn.
-No dobra, wszystko fajnie, ale czy ty tego chcesz?
-Nie wiem stary. Odkąd pojawiła się Katja...
-Nie mów że ty też...
-Tak, podoba mi się. Cholernie mi się podoba. Ale ona woli Mario. A co tobie się nie podoba?
-A czy ja coś takiego powiedziałem ?
-Nie no ale wiesz, dziewczyna kręci sie koło nas jakiś dobry miesiąc, a ty jej jeszcze nie...
-No błagam was za kogo wy mnie macie? Najpierw Piszczek, potem Jurgen, teraz ty. Z resztą  widzę, że ona podoba się Mario...
-Robert coś tu śmierdzi!- Marco zmarszczył nos.
-Zrozum, że oni na serio się kochają.
- Nie, poważnie, coś tu śmierdzi.
I nagle momentalnie spojrzeli na dwie z pozoru niewinne dziewczynki bawiące się klockami na podłodze. Nagle Oliwka podniosła się. Patrzyła na nich z diabelskim uśmieszkiem i ognikiem w oczach. Ta mina mówiła wszystko. Marco i Robert również się poderwali. Stali tak chwile patrząc sobie głęboko w oczy. Nagle mała Błaszczykowska podreptała swoimi małymi kroczkami w stronę drugiego pokoju.
-No co ty tak stoisz, trzeba ją złapać- Lewy ponaglał Reusa.
-I tak już za późno, co się stało to się nie odstanie.
-Obiecuje ci, że jak usiądzie to ty ją będziesz przewijał- pogroził mu palcem.
Marco zrobił wielkie oczy i ruszył w pogoń za dziewczynką. Wyobraźcie sobie widok dwóch dorosłych facetów goniących jedną 2letnią dziewczynkę. Oliwka pobiegła w kąt sąsiedniego pokoju. Marco i Robert ślizgali się na śliskich płytach w korytarzu. Wyhamowali akurat w wejściu do pokoju w którym ukryło się to małe zło.
-Oliwka, posłuchaj mnie ! Ty nie jesteś złym dzieckiem, ty jesteś bardzo posłuszna i nie chcesz robić wujkom kłopotu prawda ? - Lewy podchodził do niej pomalutku próbując jej coś wmówić. Z twarzy małej nie znikał podstęp.
-No złap ją w końcu- wydarł się Reus.
-Ciiiiii - Lewy przystawił palec do ust- zero krzyków i żadnych gwałtownych ruchów.
Miedzy nią a nim były tylko 2 metry. Lewandowski już wyciągał ręce, kiedy Oliwia się zachwiała i usiadła.
-Nieeeeeeeeeeeeee !- Marco krzyczał w spowolnionym tempie.
-Cholera.
-Nie przeklinaj przy dziecku!
-Przepraszam - Robert podniósł ją  na wyprostowanych rękach i podał Reusowi - Przebierasz  !
-No błagam .
-Nie pyskuj, na górze jest przewijak- pokazał palcem na schody kierujące na piętro.
-Skąd ty masz takie bajery ?
-Zauważ,że też mam dzieci.
Reus ze spuszczoną głową i pachnącą Oliwią zmierzał ku górze. Zapowiadał się ciekawy wieczór...

____________________________________________________________________________

Ah ta mega posłuszna córcia Kuby <3 odcinek z lekka Robertowy, ale w przyszłym zajmiemy się Katją i Mario :)

Dziś nasz blog świętuje tydzień swojego istnienia :) dziękujemy za wszystkie mile komentarze i ciagle rosnącą czytelność:)

Z braku czasu o nowych notkach informujemy wyłącznie na gg :) dajcie znać, czy Wam się odcinek podoba :)

7 komentarzy:

  1. Świetna część ;) Ta akcja z Oliwką cudowna ;] Czekam z niecierpliwością na następny odcinek, pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. hłe hłe hłe, usmiałam się, Oj Lewy, Lewy, sam bys małą przewinął, przyda ci sie praktyka. Zrobiłyście z Roberta dziecioroba, bo jakoś nie jest specjanie zmartwiony narodzinami kolejnego potomka, które to juz???? Wyluzujcie troche, bo chłopak na alimenty nie zarobi. :P Ciekawa jestem kiedy pojawi się Patryś?? P.S. u mnie nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy tu właśnie chodzi o to, że we właściwie każdym blogu Lewy ma jakieś "ukryte" dziecko :) to takie odniesienie :)

      Usuń
    2. wiem, zrozumiałam :)żartowałam z tymi alimentami :)_

      Usuń
  3. oj tak, szkoda tej pięknej twarzy Lewego ;d Oliwka czyste zuooo ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny, gratulacje! to jest jeden z lepszych blogów jakie miałam okazję czytać, a trochę ich było :) świetnie, że ktoś stworzył w końcu coś zupełnie innego. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę :)

    OdpowiedzUsuń