-Co jest
?!- zerwał się Piszczek, wytrzeszczył oczy i zaczął się rozglądać- uuu nie za
ciekawie to wygląda-pokręcił przecząco głową .
- Nie,
Pepe ! Błagam nie w twarz- krzyczał jeszcze przez sen Lewandowski i wymachiwał
rękami.
-Robert !
- zaczął szturchać go Mario, po czym Lewy otworzył oczy, złapał głęboki i
głośny oddech, i ścisną z całej siły rękę Mario.
-Ałaaaaa
!- krzyknął z bólu Goetze.
-Sorki,
poszedł już ?- zapytał przerażony Robert.
-Ale kto?
-No Pepe
!
-Nie było
go tu misiu, to tylko zły sen, nie przejmuj się. Już wszystko w porządku- zaczą
głaskać go po głowie Piszczek.
-No tak,
sen - odetchnął z ulgą napastnik. Przekręcił głowę w lewo i aż podskoczył kiedy
zobaczył na swoim ramieniu zaślinioną twarz jeszcze śpiącego Reusa.
-O Jezu
Chryste, ale mnie łeb napierdziela - usłyszeli zachrypnięty głos Kuby, gdzieś w
nogach.
-Trzeba
było tyle nie pić, Kubusiu. -powiedział zadowolony Piszczek. Ten to ma dobrze
bo ma mocną głowę.
-Chłopaki
? pomożecie mi posprzątać ten...bałagan ?- zapytał z nadzieją w oczach Mario.
-Jasne
stary. Co to w ogóle za pytanie, w końcu to nasza sprawka.- uśmiechnął się
Kuba.
-Ok, to
ja odgrzeje rosołku a wy zacznijcie tu troche sprzątać. - Goetze w podskokach
pobiegł do kuchni.
-Rosołku
? Mario kocham cię ! - wyseplenił Reus. Dopiero po 20 minutach chłopcy byli w
stanie cokolwiek zrobić. Niestety Łukasz i Kuba musieli wracać szybko do swoich
żon i tłumaczyć się ze wszystkiego. Pozostali też zmyli się nad ranem, więc
sprzątanie spadło na Lewego, Mario i Reusa.
-To chyba
wszystko.- powiedział Marco wrzucając ostatnią butelke po wódce to czarnego
worka na śmieci.
-Ta, to
ja będę się zwijał.- powiedział
Lewandowski.
-A dokąd
to ? - zapytał Mario.
-Otóż moi
drodzy koledzy, znowu zostałem ojcem, jadę teraz zobaczyć malucha.-powiedział szybko
wskakując w buty i kurtkę.
-Oo, no
to wycałuj chłopaka.
Lewy już
łapał za klamkę,uśmiechnął się dumnie i stanął na chwilę.
-Dziewczynka
- rzucił przez ramię, po czym wyszedł z mieszkania.
***
Katja
coraz lepiej dogadywała się z Mario. Nie byli jeszcze oficjalnie parą, ale na to
się zanosiło. Dziewczyna chodziła na ich treningi, obserwowała ich i robiła
jakieś notatki. Dziś trening odbył się
wcześniej. Około godziny 13 zawodnicy mieli już wolne. Gotze zaprosił Katję na
randkę. Nie zastanawiała się ani sekundy. Bez wahania się zgodziła. Trener
chciał zamienić jeszcze kilka zdań z Lewandowskim, więc Robert poszedł na
chwile do jego gabinetu. Zapukał lekko, po czym wychylił głowe zza drzwi.
-O,
Robert wchodź! - zaprosił go Jurgen - Usiądź- wskazał ręką na krzesło stojące
na przeciwko jego biurka.
-Więc,
Robert. Słyszałem że masz córcię.
-Tak
-odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy Lewy - wczoraj ją właśnie
widziałem.
-No to na
co czekasz ? Pokazuj mi ją raz dwa !
Lewy
wyciągnął z kieszeni telefon i pokazał trenerowi zdjęcia małej Steffi.
-O jaka
śliczna mała istotka- zachwycał się Klopp - i jaki nosek zadarty i oczy ma po
tobie.
-Na tym
zdjęciu akurat śpi...- Lewy przesunął palcem po ekranie - ale na tym zdjęciu
ewidentnie widać że oczy ma moje - powstrzymywał śmiech Lewandowski.
Jurgen
parsknął.
-Nie
nabijaj się ze mnie, dobrze ?- próbował być poważny ale śmiał się dalej. - Dobra Robert do rzeczy-
nagle spoważniał - zauważyłeś że ostatnio często na naszych treningach bywa
Katja.
-Tak
trenerze.
-Podoba
ci się ?
-Jest
ładna -przytaknął Lewy.
-Właśnie-
Jurgen kiwał nerwowo głową- Nie wiem jak ci to powiedzieć, więc powiem wprost..
-Mam
trzymać rączki zdala od Katji - przerwał mu Lewy.
-Dokładnie...i
nie tylko rączki - zrobił minę a'la " if you know what I mean "
-Rozumiem
- odparł z uśmiechem Robert.
-Jeśli
chciałbyś z nią pogadać to oczywiście nie ma sprawy. Każdy ma do tego prawo,
tym bardziej, że chciała z wami przeprowadzić indywidualne rozmowy, wiesz do
tej jej pracy czy czegoś tam.
-Dziękuje- Robert kiwnął głową z uznaniem - Ja chcę żeby
trener wiedział, że i tak nie zaczynałbym z
Katją , bo to młoda, mądra i ambitna dziewczyna a poza tym ona już
wybrała- puścił mu oczko i kierował się ku wyjściu.
-Naprawdę
? Który to ?- dopytywał się Jurgen.
-Mario.
-Mario? Mario Gotze ?
-Tak,
dokładnie ten - powiedział rozbawiony Lewy.
Jurgen
uśmiechnął się pod nosem, co nie uszło uwadze Roberta. Klopp miał jakiś
sentyment do tego chłopaka. Znał go od lat, obserwował jak się rozwija
piłkarsko. Mario był w końcu wychowankiem BVB.
-Mario to
dobry chłopak- i zaczął te swoje głębokie rozmyślania- pamiętam jak był takim
małym szkrabem. Zawsze trzeba było chwalić za wszelkie postępy. Wyróżniał się
od innych. Niesamowity chłopak, hah pamiętam jak kiedyś...
-ekhem,
trenerze- przerwał mu Lewandowski kiedy zorientował się że Jurgen się rozkręca -
nie to żeby coś, ale troszkę mi się śpieszy.
-O jasne
idź, idź. Wiesz co Robert? Ja od początku wiedziałem, że coś tam iskrzy.Mario
się zmienił od tamtego czasu, jak pierwszy raz przyprowadziłem Katję.
-Tak,tak
zakochani są wspaniali- Lewy wywrócił
oczami, bo już nie mógł słuchać o tej miłości.
-No już
idź sobie - przedrzeźniał go Klopp- a i gdybyś mógł to pogadaj z Mario. Może
jeszcze coś powie - posłał mu szczery uśmiech.
-Ma się
rozumieć- uśmiechnął się po czym wyszedł z pomieszczenia.
***
Kuba miał
dziś rocznicę ślubu. Postanowił, że przygotuje coś dla siebie i Agaty w domu,
podczas gdy ta była z Ewką Piszczek na mieście. Miał tylko jeden mały problem.
Z kim zostawi Oliwkę. Chciał tego wieczoru pobyć sam z żoną i nacieszyć się
sobą.
Do drzwi
Roberta zadzwonił dzwonek. Żwawym krokiem poszedł je otworzyć. Ku jego
zdziwieniu pojawił się Kuba z mało przekonującym uśmiechem i z Oliwką na rękach.
-Cześć stary, potrzebuję pomocy.
-No co
tam ? Cześć księżniczko - zaczepiał małą a ta uśmiechała się słodko.
-Zajął
byś się Oliwią ? Dziś mamy rocznicę ślubu i chciałbym pobyć z Agatą sam.
-Jasne
nie tłumacz się Kubuś.
-Na serio
? Obiecuję że z samego rana po nią przyjadę, a jak nie to nawet wcześniej...
-Nie ma
problemu- Lewy wziął małą od Kuby.
-Okej to
tu w siatce masz pieluchy, kaszke, kilka zupek i jakieś zabawki - tłumaczył
Kuba.
-Damy
sobie rade prawda Oliwka ? - mała przytaknęła
-Dzięki,
ratujesz mi życie. Powiem Łukaszowi żeby później przyszedł do ciebie z Sarą.
Lewy
tylko przytakiwał na wszelkie uwagi Kuby. W końcu poszedł, bo musiał kupić
żonie jeszcze jakiś prezent i kilka składników do przygotowania kolacji. Robert
zgarnął wielką siatę i Oliwkę do środka. Po chwili poczuł wibrację w kieszeni.
-Słucham
?
-Siemano
Roberto, co dzisiaj robisz ? - w słuchawce usłyszał głos nie czyj inny jak
Marco.
-Dzisiaj?
Dzień i noc siedzę z małą.
-Uuuu to
nie przeszkadzam - już chciał się rozłączyć ale Lewy zaczął się tłumaczyć.
-Z Oliwką
w sensie córką Kuby, mają dziś rocznicę i chcieli pobyć sami.
-A już
myślałem...
-Ty za
dużo myślisz, Reus.
-No dobra
to w takim razie będę za 15 minut - po czym się rozłączył.
***
Młoda
Błaszczykowska siedziała grzecznie na dywanie i mazała flamastrem po gazecie.
Gazecie, którą podstępnie wyciągnęła z
szuflady komody na której znajdował się telewizor, a był to "
Kicker". Mówcie co chcecie ale Roman Weidenfeller wyglądał olśniewająco z
kilkoma dodatkami na twarzy. Lewy przysypiał, bo w telewizji leciały jakieś
kreskówki i tylko jednym okiem zerkał na Oliwię . Do domu wtargnął Marco.
-Już
jestem.
Ależ on
punktualny. Lewy zerwał się i popatrzył na uśmiechniętego od ucha do ucha
przyjaciela.
-Jak tu
wszedłeś ?
-Oj
Lewuśny Lewuśny - pokręcił głową- już nie pamiętasz jak dawałeś mi klucz do
twojego mieszkania. Miałem wtedy kryzys w związku, i mogłem u ciebie przebywać.
-A no
tak- podrapał się po głowie i spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinie 18.
-No
Marco, dobrze że jesteś bo trzeba ją nakarmić.
-Że co ?
że ja ? - parsknął Reus.
-Że ty -
i wtedy ktoś zaczął dobijać się się do drzwi- Pojdę otworzyć, w siatce masz tam
jakieś zupki.
Reus był
przerażony tą całą sytuacją. Posadził młodą na krzesełku do karmienia, wystawił
palec i kazał jej sie nie ruszać. Wyciągnął z siatki jakąś zupkę i pobiegł do
kuchni. Robert odworzył drzwi.
-Cześć
misiu nic nie mów ja zostawiam u ciebie Sarę i musze lecieć pomóc Kubie-
Piszczek wcisnął własną córkę Lewemu na ręce.
-Łukasz,
Kuba jest dużym chłopcem poradzi sobie...
-Robert,
on chce sam gotować.
-O mój
boże. To co ty tu jeszcze robisz?
-Wiem no
już ide, dasz sobie rade z nimi dwiema ?
-Tak, mam
pomoc - zaczął się śmiać.
Łukasz
nic nie powiedział i szybko zamierzył ku swemu
samochodowi . Ruszył z piskiem opon zastawiając ciemne ślady na
parkingu. Obawiał się, że Kuba poodcinał sobie już wszystkie palce.
- Hej
Reusik, mamy jeszcze jedną podopie...- i przerwał bo wybuchł niekontrolowanym
śmiechem. Marchewkowa zupka była nie w brzuszku Oliwki ale na włosach, twarzy i
koszulce blondyna. Reus spiorunował Lewego wzrokiem.
-Stary ja
nie wiem jak do niej dotrzeć. Za żadne skarby nie weźmie tego do ust.
-Musisz
pokazać jej że ci smakuje to może wtedy...
-O nie,
nie nie nie. Nie ma takie opcji- wykręcał się Marco. Lewy zrobił to swoje
słynne "bitch please" i zatrzepotał rzęsami.
-Dobra-
wycedził przez zęby. Nabrał niepełną łyżeczkę zastanawiając się nad nią przez
chwilę.
-No Marco
pokaż jak ci smakuje, pokaż.
-Nie
znoszę cię- powiedział cicho Reus po czym zjadł zawartość łyżeczki, krzywiąc
się przy tym.
-Mmmmm pychotka-
powiedział mało przekonująco Reus.
-No dobra
nie męczmy jej jak nie chce, niech idzie pobawić się z Sarą - Lewy wyjął ją z
fotelika i zaprowadził obydwie do salonu.
Reus w
tym czasie poszedł się umyć. Był taki...marchewkowy. Kiedy skończył usiadł
wykończony na kanapie obok Roberta.
-Wow, ja
nie wiedziałem, że dzieci są takie męczące, ale po dzisiejszym dniu wiem jedno.
Nie chce ich mieć teraz !
-Przecież
nikt ci nie każe- odparł rozbawiony Lewy.
- Wiem,
ale Caroline trochę naciska, że jeśli ją kocham to powinienem jej to udowodnić,
i chyba oczekuje ode mnie oświadczyn.
-No
dobra, wszystko fajnie, ale czy ty tego chcesz?
-Nie wiem
stary. Odkąd pojawiła się Katja...
-Nie mów
że ty też...
-Tak,
podoba mi się. Cholernie mi się podoba. Ale ona woli Mario. A co tobie się nie
podoba?
-A czy ja
coś takiego powiedziałem ?
-Nie no
ale wiesz, dziewczyna kręci sie koło nas jakiś dobry miesiąc, a ty jej jeszcze
nie...
-No
błagam was za kogo wy mnie macie? Najpierw Piszczek, potem Jurgen, teraz ty. Z
resztą widzę, że ona podoba się Mario...
-Robert
coś tu śmierdzi!- Marco zmarszczył nos.
-Zrozum, że oni na serio się kochają.
- Nie,
poważnie, coś tu śmierdzi.
I nagle
momentalnie spojrzeli na dwie z pozoru niewinne dziewczynki bawiące się
klockami na podłodze. Nagle Oliwka podniosła się. Patrzyła na nich z diabelskim
uśmieszkiem i ognikiem w oczach. Ta mina mówiła wszystko. Marco i Robert również
się poderwali. Stali tak chwile patrząc sobie głęboko w oczy. Nagle mała
Błaszczykowska podreptała swoimi małymi kroczkami w stronę drugiego pokoju.
-No co ty
tak stoisz, trzeba ją złapać- Lewy ponaglał Reusa.
-I tak
już za późno, co się stało to się nie odstanie.
-Obiecuje
ci, że jak usiądzie to ty ją będziesz przewijał- pogroził mu palcem.
Marco
zrobił wielkie oczy i ruszył w pogoń za dziewczynką. Wyobraźcie sobie widok
dwóch dorosłych facetów goniących jedną 2letnią dziewczynkę. Oliwka pobiegła w
kąt sąsiedniego pokoju. Marco i Robert ślizgali się na śliskich płytach w
korytarzu. Wyhamowali akurat w wejściu do pokoju w którym ukryło się to małe
zło.
-Oliwka,
posłuchaj mnie ! Ty nie jesteś złym dzieckiem, ty jesteś bardzo posłuszna i nie
chcesz robić wujkom kłopotu prawda ? - Lewy podchodził do niej pomalutku
próbując jej coś wmówić. Z twarzy małej nie znikał podstęp.
-No złap
ją w końcu- wydarł się Reus.
-Ciiiiii
- Lewy przystawił palec do ust- zero krzyków i żadnych gwałtownych ruchów.
Miedzy
nią a nim były tylko 2 metry. Lewandowski już wyciągał ręce, kiedy Oliwia się
zachwiała i usiadła.
-Nieeeeeeeeeeeeee
!- Marco krzyczał w spowolnionym tempie.
-Cholera.
-Nie
przeklinaj przy dziecku!
-Przepraszam
- Robert podniósł ją na wyprostowanych
rękach i podał Reusowi - Przebierasz !
-No
błagam .
-Nie
pyskuj, na górze jest przewijak- pokazał palcem na schody
kierujące na piętro.
-Skąd ty
masz takie bajery ?
-Zauważ,że
też mam dzieci.
Reus ze
spuszczoną głową i pachnącą Oliwią zmierzał ku górze. Zapowiadał się ciekawy
wieczór...
____________________________________________________________________________
Ah ta
mega posłuszna córcia Kuby <3 odcinek z lekka Robertowy, ale w przyszłym
zajmiemy się Katją i Mario :)
Dziś nasz blog świętuje tydzień swojego istnienia :) dziękujemy za wszystkie mile komentarze i ciagle rosnącą czytelność:)
Dziś nasz blog świętuje tydzień swojego istnienia :) dziękujemy za wszystkie mile komentarze i ciagle rosnącą czytelność:)
Z braku
czasu o nowych notkach informujemy wyłącznie na gg :) dajcie znać, czy Wam się
odcinek podoba :)
Świetna część ;) Ta akcja z Oliwką cudowna ;] Czekam z niecierpliwością na następny odcinek, pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńhłe hłe hłe, usmiałam się, Oj Lewy, Lewy, sam bys małą przewinął, przyda ci sie praktyka. Zrobiłyście z Roberta dziecioroba, bo jakoś nie jest specjanie zmartwiony narodzinami kolejnego potomka, które to juz???? Wyluzujcie troche, bo chłopak na alimenty nie zarobi. :P Ciekawa jestem kiedy pojawi się Patryś?? P.S. u mnie nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńKiedy tu właśnie chodzi o to, że we właściwie każdym blogu Lewy ma jakieś "ukryte" dziecko :) to takie odniesienie :)
Usuńwiem, zrozumiałam :)żartowałam z tymi alimentami :)_
UsuńZdecydowanie kocham :)
OdpowiedzUsuńoj tak, szkoda tej pięknej twarzy Lewego ;d Oliwka czyste zuooo ;d
OdpowiedzUsuńDziewczyny, gratulacje! to jest jeden z lepszych blogów jakie miałam okazję czytać, a trochę ich było :) świetnie, że ktoś stworzył w końcu coś zupełnie innego. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę :)
OdpowiedzUsuń