piątek, 25 stycznia 2013

Odcinek 5: Konkurent Bolt'a

Stała w kuchni z nożem w ręku i czekała na Łukasza. Ciągle widziała obraz roześmianej, pięknej, nieznajomej brunetki. Drzwi do ich domu uchyliły się.
-Kochanie, jestem już- krzyknął radośnie Piszczu. Zdjął buty i kurtkę i w podskokach poleciał do kuchni w której zastał żonę - tu się ukrywa moja piękna ślubna.
-Łukasz ! musimy porozmawiać- wrzasnęła nagle, i tak jak stała, czyli z ostrym narzędziem w ręce odkręciła się w jego stronę.
-Ale Ewciu … Po co ci ten nóż ?
-Paprykę siekałam- uśmiechnęła się sztucznie i odłożyła narzędzie mordu na blat kuchenny- nieważne, co do naszej rozmowy to...
-Żabciu, porozmawiamy, obiecuję , ale pozwól, że w tym jakże wyjątkowym dla ciebie dniu podaruję ci to -wyciągnął zza siebie małe pudełeczko. Ewa uśmiechnęła się teraz szczerze i otworzyła pakunek.
-O boże, Łukasz to jest piękne ! - mmm, Ritka umie doradzić.
-Wiedziałem że ci się spodoba- przytulił ją do siebie i pocałował w czoło - i pomyślałem sobie że w tym szczególnym dniu...
-Nie zrobimy żadnej imprezy - powiedziała znudzona.
-Ależ ty jesteś nieugięta- pokręcił głową - ale i tak Cię kocham.

***

Siedział w toalecie i nerwowo trząsł nogą. Znowu to zrobiła. Caroline zapomniała założyć nowej rolki papieru toaletowego. Teraz czekał aż ktoś wejdzie do domu, aby móc się stąd wydostać. Kiedy czytał kolejną etykietkę na szamponach, ktoś wszedł do mieszkania.
-Carolin ?! - zapytał z nadzieją w głosie.
-Ja, bo co spodziewasz się kogoś innego ? - zadrwiła blondynka.
-Nie ! Chodź tu szybko !
-To znaczy gdzie ? - skrzywiła się.
-NO DO ŁAZIENKI !!!
-Już idę, Jezu Chryste. Co ty na Boga tam wyprawiasz ? - zmierzała ku górze. Otworzyła drzwi i zobaczyła Marco w codziennej sytuacji. Wyglądał dosyć zabawnie bo drżała mu brew. To taki jego tik nerwowy. Rozzłoszczony zapytał:
-Co to ma być ?
-To raczej ja powinnam Ciebie o to spytać. Zawsze krzyczysz, że potrzebujesz prywatności, nawet makijażu nie mogę poprawić, a teraz?
-Ja nie o tym ! Dlaczego nie założyłaś nowej rolki ?!
-Zapomniałam, wielkie halo - wywróciła oczami - masz nauczkę kochanie. Ze mną się nie zaczyna.- oparła się o futrynę i założyła ręce na piersi.
-No dziękuje Ci na prawdę. Cenna lekcja wiesz? Dzięki tobie znam cały skład tego cholernego szamponu, płynu do kąpieli i odżywki do włosów rozjaśnianych na pamięć ! Przynieś ten papier! -rozkazał jej.
-Pajac. -rzuciła w jego stronę i gdzieś poszła.
-Gdzie ty idziesz… ?! Wracaj tu…- jęknął błagalnie-nie zostawiaj mnie…
Po chwili Carolin pojawiła się w wejściu i rzuciła w niego rolką.
-Przyrosłem do tej deski chyba !
Ten wredny uśmiech cisnął jej się na twarz, ale nie dała tego po sobie poznać. Zeszła na dół usatysfakcjonowana. Marco 1:1 Carolin.

***

Robert wracał zmęczony do domu. Nagle zatrzymał się i stanął jak wryty. W jednej chwili przeleciały mu przed oczami wszystkie strzelone bramki. Przed drzwiami swojego mieszkania kłóciły się jego trzy „przyjaciółki”. Nie przysłuchiwał się.  Szybko zarzucił kaptur na głowę, przygarbił się, ugiął kolana i na paluszkach niczym elf wycofał się z pola ich widzenia. Kiedy był już bezpieczny, nie wiadomo czemu zaczął biec. Biegł tak, jak jeszcze nigdy nie biegł. Jeśli byłaby olimpiada, to pewnie prześcignąłby samego Bolt’a, gdyby w szaleńczej ucieczce nie przyrżnął małym palcem lewej stopy w krawężnik. Lecz to nie przeszkodziło napastnikowi. W końcu miał jeszcze drugą nogę. Załkał boleśnie i pokuśtykał dalej. Zmierzał w kierunku mieszkania Mario. On był jego nadzieją. Zdyszany, nachylił się i podparł o kolana. Wyciągnął rękę i nacisnął dzwonek. Otworzył mu jak zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha Gotze.
-Cześć Robercik, co się stało? -zapytał zdziwiony.
-Jest ich trzy. Pod moimi drzwiami.
-Fanki cię napadły ?
-Gorzej - pokręcił głową.
-Uuuu - zmarszczył brwi Mario.
-Nie wrócę tam dziś.
-Przenocować Cię - pstrykną palcami i wskazał na Lewego palcem wskazującym uradowany Gotze.
-Mój wybawco- odetchnął Lewy i wszedł do środka.
-Czego one w ogóle od Ciebie chcą ?
-Jak to czego? Chcą mnie wykończyć ! Ja tak już dłużej nie pociągnę !
-Kiepsko- stwierdził ten niższy.
-No...kiepsko.
-W każdym bądź razie możesz tu zostać jak długo chcesz. Wiesz Robert? Smutno mi tu samemu.
-Mam Cię przytulić czy coś ?
-Mógłbyś ? - zapytał z nadzieją w oczach Mario już rozkładając ręce. Obaj parskneli.
-Co tam u Katji? - szybko zmienił temat.
Mario uśmiechnął się pod nosem.
-Powiedziałem jej co do niej czuje i nie uciekła, więc chyba jest dobrze- stwierdził rozbawiony.
-A rozmawiałeś już z Jurgenem ?
-Nie będę z nim rozmawiał- powiedział wzburzony - na treningu, albo jak gdzieś na siebie wpadniemy to robi te głupkowate uśmieszki - teraz go przedrzeźniał. Zauważył taki sam głupi uśmieszek na twarzy Lewego.
-No nie ! Coś ty mu nagadał ?! Ja ci oferuję nocleg za zaledwie przytulaska, ratuję Cię ze szponów twych rozwścieczonych os a Ty mi się tak odpłacasz ?
-Nic- zaczął się bronić - Ja tylko musiałem mu wyjaśnić, że nie ruszę Katji.
-Powiedzmy, że Ci wierzę - puścił mu oczko- póki Jurgen nie zacznie zachowywać się jak dorosły, nie mam o czym z nim rozmawiać - powiedział to dumny. Do końca dnia grali w fife i Need for spead. Oczywiście nie obyło się bez " paru piwek". W końcu mogli ze sobą pogadać, bo ostatnio jakoś nie było okazji.

***

U Błaszczykowskich wieczór mijał spokojnie. No prawie. Kuba z Agatą siedzieli wtuleni na kanapie, w bamboszach - prosiaczkach i identycznych wełnianych sweterkach i oglądali jakiś film, popijając przy tym gorącą herbatę. Jednak ich spokój zakłóciła nagle rozbrzmiewająca w całym domu muzyka metalowa. Pomocnik BVB podskoczył i zalał się wrzątkiem.
-Cholera jasna !- krzyknął Kuba i odkleił od siebie zalany sweter.
-Boże Kuba co to ? - zapytała przerażona Agata.
Kuba wiedział co jest na rzeczy. Poderwał się z kanapy i pobiegł do pokoju obok. Przy wieży majstrowała Oliwka. Tylko skąd ona potrafi obsługiwać tak skomplikowany sprzęt. Błaszczu odstawił małą i przyciszył szatańską muzykę.
-Mój boże ! Oliwka ! Kto ci to pokazał ? W ogóle ? Jak ty ? - Kuba najwyraźniej był w szoku. Zadawał jej milion pytań, jakby miała mu odpowiedzieć.
-Mati- rzuciła w jego stronę córeczka i nawijała sukienkę na palec. Kuba zastanawiał się chwilę.
-Mateusz? - wytrzeszczył oczy. Pokręcił głową z niedowierzaniem, wziął małą na ręce i udał się do żony.
-Mam newsa kochanie. Nasza mała zdolniacha potrafi obsługiwać wieże stereo.
-Oliwka ? To nie możliwe ona ma 2 lata. Niby jak...
-Musze porozmawiać z Robertem -zmrużył oczy i pokiwał głową- O, już ja sobie z nim porozmawiam...

____________________________________________________________________

Miało być trochę inaczej, wyszło inaczej :) We hope you like it :)

9 komentarzy:

  1. buahahaha, umarłam. Widzę , macie rewelacyjny pomysł na to opowiadnko. Biedny Robert, nawet do domu wejśc nie może, fajnie że kolega za zamelinował, ale zastanawiam się jak długo tak wytrzymają. A Oliwka, psotnik mały, rodziców o zawał przyprawia. Hi hi. Ej, ale wogóle na Ewkę to mam focha. z nożem do Piszczka????? jak to tak??????

    OdpowiedzUsuń
  2. Papier toaletowy :D to jest to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle na Roberta czekają jego trzy laski ;D Normalnie jak scena z filmu "Och Karol" :D A tej Ewie co odbiło, że wyskoczyła do Piszczka z nożem?
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, mam nadzieję, że pojawi się już niedługo :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewka nie wyskoczyła do niego z nożem, po prostu ... paprykę siekała ;)

      Usuń
  4. Haha, reus na kiblu bez papieru, przeszłaś samą siebie ;D A oni już nie są razem hihihi
    Zapraszam dogwizdka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahaha :D Kocham to <3 Najlepszy Robert :D
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mega poprawiają humor :D

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne kiedy następny?
    zapraszam do mnie
    http://kolllorowe.blogspot.com/
    http://malowaneserca.blogspot.com/
    licze na komentarze ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha niezły kabaret :) świetny blog, czekam z niecierpliwością na nexta ;d

    OdpowiedzUsuń