Gabrielle tak jak
obiecała zawitała w Dortmundzie. Już wcześniej zadzwoniła do Roberta i umówiła
się z nim, że pomieszka u niego na czas sesji. Jeszcze nie wiedziała co
zaplanowali dla niej chłopcy z BVB. Oczywiście nic na siłę. Zaspany otworzył
drzwi. Było około trzynastej.
-Hej hej -
uśmiechnęła się promienie francuzka.
-Cześć mała
-ziewnął i wpuścił ją do mieszkania. Kiedy już weszła pocałowała go na
przywitanie w policzek.
-Co ty taki
rozebrany?- zdziwił ją widok Lewandowskiego, który nawet spodni nie założył.
Stał w samych bokserkach, ale nie robiło to większego wrażenia na Gabi. Znała
go nie od dziś. - Eh, nie ważne. Kupe lat Robercie. Zmieniłeś się.
-Ty też,
wypiękniałaś- uśmiechnął się szeroko- Jak podróż?
-Męcząca- westchnęła
-straszne korki!
-W samolocie?
-No tak, lot się
przedłużał. Niby jak to wytłumaczysz? - rozłożyła ręce. Gabrielle jakby to
określić, nigdy nie była specjalnie inteligentna. Dla niej liczyła się w życiu
głównie uroda. Daj jej Boże. Gdyby nie była ładna i zgrabna, prawdopodobnie nie
miałaby teraz pracy.
-Nie mam pojęcia -
pokręcił tylko głową. Uznał, że nie było sensu tłumaczyć jej, że na wysokści
nie ma autostrady.
-To gdzie jest mój
pokój? -zaczeła rozglądać się po mieszkaniu.
-Na górze, chodź
za mną- wtargał jej walizki po schodach i poszedł z nią do wyznaczonego pokoju-
No, to jak coś, to będę u siebie.
-Okej- pokiwała
głową. Miała wysoki i trochę piskliwy głos. Na codzień dało się do niego
przyzwyczaić, ale kiedy się denerwowała wyła jak zardzewiały czajnik.
W przygotowanym
pokoju było czyściutko. Lewy na pewno sam tego nie sprzątał. Facet który, nie
potrafi utrzymać porządku w klubowej szafce na pewno nie utrzymał by porządku w
całym mieszkaniu. Serwis sprzątający? Możliwe. A raczej młode praktykantki.
Robert zszedł na dół i od razu wykonał telefon do Leitnera.
-Słucham? -
odebrał lekko wkurzony Moritz.
-Heja. Co ty taki
... zły ?
-Nic, przegrywam w
Fifę - powiedział załamanym głosem.
-Robert, Robert,
daj mi Roberta!- do telefonu dorwał się Reus. -Robert , strzeliłem hat-trick'a
i to sobą- głos Marco załamał się, prawdopodobnie ze wzruszenia.
-To dobrze, bardzo
się cieszę - pogratulował mu Lewy.
-Uparł się, że gra
Borussią- dodał Moritz, kiedy tylko spowrotem odzyskał telefon - Nie ma to jak
przegrywać ze zdesperowanym singlem.
-Jak Ci powiem kto
przyjechał to ci się humorek poprawi -zapewniał go brunet.
-Gabrielle? Jest
tu teraz w Dortmundzie? U Ciebie?
-Tak, to kiedy
przychodzisz?
-Eh, stary nie dam
teraz rady - powiedział ściszonym głosem, chociaż to nie było konieczne bo
Marco krzyczał, śpiewał i tańczył na kanapie kiedy prowadził 4:0 - Sam
rozumiesz, wyciągam blondi z dołka.
-To co ja teraz
mam z nią zrobić ?
-Dziś Roman robi
tą imprezę imieninową. Weź ją ze sobą.
-Okej, tylko
ubierz się jakoś...ładnie. Gabrielle to klasa sama w sobie, rozumiesz?
-Zawsze ładnie się
ubieram - powiedział wzburzony.
-Yhym. Namów tego
no-life'a żeby przyszedł - miał na myśli Reusa.
Z Marco niby już
było lepiej, ale wychodził tylko na treningi, a po treningu od razu do domu.
Nawet do sklepu nie zachodził. A nie przepraszam, zachodził do monopolowego po
jakiś browar. Nic nie jadł, bo nie miał czasu. Tracił formę. Chłopaki uznali,
że nie może tak dalej być i odwiedzali przyjaciela dostarczając mu żywność.
Zdrową żywność, a nie chipsy sprzed miesiąca. Pomału wyrabiał mu się
mięsień piwny. Robert zaprosił Gabrielle na imprezę u Weidenfellera.
Zgodziła się zanim dokończył zdanie. Już do końca dnia nic nie robiła tylko
wybierała sukienkę i ogólnie przygotowywała się na wieczór.
***
Rita
zaklimatyzowała się u Piszczków. Ewa w spokoju mogła pracować i nie martwić się
o Sarę. Jednak gdy Łukasz miał wolne wolała być w domu razem z nimi. Cały dzień
myślała o tym, co dzieje się w ich domowym zaciszu . Do głowy przychodziły jej
rozmaite myśli. Raz mogła z nią pogadać o wszystkim a raz miała ochotę
przywalić jej krzesłem. Jurgen dał Piszczkowi trochę wolnego z powodu tego
bolącego biodra. Szkoda chłopaka. W każdym bądź razie siedział w domu...i Rita
też tam była. Młoda brunetka postanowiła ugotować coś pysznego na obiad.
Pomyślała, że Ewce będzie miło, bo na pewno wróci zmęczona z pracy. Pomimo
tego, że pani Piszczek grzecznie zabroniła jej zbliżania się kuchni, ta
postawiła na swoim.
-Uuuu, co tak
pachnie ? - Piszczek przyleciał do kuchni "z jęzorem na brodzie".
-Pomyślałam sobie,
że dziś ja coś ugotuję. Ewka na pewno będzie zmęczona.- Łukasz uśmiechnął się.
Myślał, że się zaprzyjaźniły, ale był w błędzie. Tego nie można było nazwać
nawet koleżeństwem.
-Zajrzysz do Sary?
Chciała ci coś pokazać.
-Oczywiście już
idę - zdjęła fartuszek kuchenny który należał do pani domu. Podała mu łyżkę
-Zamieszasz? -uśmiechnęła się słodko. Nie miał wyboru. Banan nie schodził mu z
buźki. No tak, przecież Ritka jest taka cudowna i roześmiana i ogólnie ideał. A
jaka miła do tego. Mieszał w tym garnku w przeciwną stronę. Powinien mieszać w
prawo, a mieszał w lewo. Zepsuł cały sos do krewetek. Przez niego będzie nie
taki jaki powinien być.
Sara pochłonięta
rysunkiem nie zwracała uwagi na nic. Tylko ona i biała kartka. No dalej mała,
pokaż wszystkim co czujesz. Rita siedziała po turecku na dywanie i przyglądała
się dziewczynce lekko się przy tym uśmiechając. Łukasz stanął w progu i oparł
się o ścianę. W pokoju było duszno, a przynajmniej mogło mu się tak wydawać.
Postanowił uchylić okno. I to jak najszybciej. Chcąc ominąć Ritę dużym krokiem,
stanął na klocka. Poczuł ogromny ból .Zbyt szybko cofnął nogę. W efekcie
wylądował na niej. Cóż za zbliżenie. Ewka wróciła do domu wcześniej,
ponieważ dziś było wyjątkowo mało klientów. Weszła do pokoju i zastała ich w
takiej właśnie sytuacji. Chwilowo zaniemówiła. Dopiero po chwili otrząsnęła
się.
-Hej, wróciłam -
wydusiła z siebie.
-Ewcia ! - Łukasz
wstał szybko nie zwracając uwagi na Ritę. Podbiegł do żony i pocałował ją
czule. - Jak w pracy ? Co tak wcześnie? -co za wcześnie Piszczuś?
-Tak, mały ruch
dziś. Wszystko w porządku, a wy co dziś robiliście? -kucnęła obok córeczki, a
mała wtuliła się w nią.
-Nic takiego
-Łukasz podrapał się nerwowo po głowie. Rita podniosła się i dodała.
-Ugotowałam obiad.
Zaraz podam - uśmiechnęła się. Chyba się zawstydziła. Tyle starań aby wypaść
przed Ewką jak najlepiej i wszystko na marne. Piszczek zdziwiła się kiedy
brunetka powiedziała jej, że urzędowała w jej kuchni. Przecież jasno dała jej
do zrozumienia, że to nie jest konieczne.
Jedli w ciszy. Do
końca dnia atmosfera była napięta. Jakie szczęście, że dziś te imieniny. Ewa
wykręciła się pod pretekstem złego samopoczucia i poprosiła męża aby ten
przeprosił bramkarza za jej nieobecność. Rita mogła w spokoju iść do domu. Po
mimo tego co zaszło między nią a Łukaszem miała tupet zapytać się Ewki czy w
czymś jej nie pomóc. Podziękowała jej. Gdyby zostały sam na sam nic dobrego by
z tego nie wyszło. Łukasz się zmył, Rita na szczęście też. Sara spała. Została
sama. Nie miała ochoty patrzeć dziś na żadne z nich.
***
Impreza z
Borussen. Wiadomo, nie trzeba chyba tego opisywać. Przyszli prawie wszyscy
zaproszeni. Nawet Reus się skusił. Wcale nie trzeba było wyciągać go siłą. To
pewnie przez tą wygraną w fifie. Stał w towarzystwie Roberta, Gabi, Kuby, Agaty
i Piszcza.
-Gdzie jest
Moritz? -Lewy zerknął na Kubę. Kuba zrobił duże oczy i wzruszył ramionami.
-Gdzie jest Ewka?
- rzuciła w stronę Łukasza Agata.
-Źle się poczuła i
wolała zostać w domu.
-Szkoda, miałam
się z nią umówię na wizytę. No nic, zdzwonimy się.
-Sieemanoo-
znalazła się zguba. Leitner podszedł no nich lekko wstawiony. Lewy kiwnął głową
i dał mu do zrozumienia, że chce porozmawiać z nim na stronie. Odeszli kawałek.
-Ona- pokazał
palcem na Gabrielle.
-Woow, na żywo
jeszcze ładniejsza- Moritz zrobił oczy jak 5 złotych.
-Zapoznać was ?
-Nie spoko, dam
sobie rade - puścił mu oczko.
-Nie schrzań tego
!
-Spokojnie
Robercik, co się przejmujesz ?
-Bo to nie ty
będziesz wysłuchiwał jej jęczenia i marudzenia przez najbliższe 3 dni jak coś
nie wyjdzie.
Pomocnik kiwnął
głową. Był gotowy do ataku. Podszedł, zagadał. Gadali troche dłużej... I ciągle
gadali. Wszystko szło jak narazie po ich myśli...
______________________________________________________________
Do tego odcinka dodajemy zdjęcie Gabi:
a tu macie dwóch singli, z czego jeden zdesperowany :)
Czekamy na Wasze opinie, bo zastanawiamy się nad zawieszeniem tego bloga..
https://www.facebook.com/ModaNaDortmund
https://www.facebook.com/ModaNaDortmund
Nieeeee!!!! nie możesz teo zrobić, nie przyczyniaj się do moich łez. To jest tak mega świetne, że musi trwać dalej !
OdpowiedzUsuńNo co wy nie możecie zawiesić bloga!!!
OdpowiedzUsuńOdcinek jest świetny, z resztą jak wszystkie. Widzę, że między Ritą a Łukaszem zaczyna się coś dziać :D W sumie to fajnie ;) Dobrze, że Marco jakoś się uporał z tymi jego "problemami". Może w następnym odcnku napiszecie coś o Kubie? Bo jakoś dawno go nie było jako "głównego" bohatera ;)
Pozdrawiam
Domagam się czegoś między Ritą, a Piszczem :D
OdpowiedzUsuńNieee nie możesz zawieszac bloga:> jest naprawde MEEEGA:)
OdpowiedzUsuńJa wam zaraz zawieszę :P no ciekawie sie robi między Ritka a Łukaszem, a wogóle to jak Piszczu siedzi w domu, to po co tam Rita??? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkąd wy bierzecie pomysły na te Odcinki ?! Są świetne !!!
OdpowiedzUsuńA jak zawiesicie to was znajdę :D i wtedy porozmawiacie sobie z moim KOTEM ZBYSIEM :D
Blog jest świetny , macie talent! piszcie dalej :)
Gra w Fifę wyzwala tyle emocji ;d uwielbiam waszego bloga nie możecie go zawiesić!!!
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z poprzedniczkami ;p NIE MOZECIE ZAWIESIC BLOGA !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak zawiesicie tego bloga, to was znajdziemyyy :D
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co dalej z Moritzem i Gabrielle :D kiedy następny odcinek ?
OdpowiedzUsuńświetne jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńwłaśnie znalazłam to opowiadanie i muszę przyznać że jest świetne. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;]
OdpowiedzUsuń