-Fajnie było by się zakochać- zaczął nagle swoje głębokie rozważania Leitner. Chłopcy spojrzeli po sobie.
-Co ty nie powiesz? - parsknął Łukasz.
-Ty to się nie odzywaj. Masz żonę ! Ewa..najlepsze zawsze zajęte - wzdychał Moritz ale zaraz się uciszył bo dostał poduszką w twarz. Zawsze miał słabość do słowiańskiej urody. Mario przyniósł magiczny napój i przyłaczył się do kolegów.
-Lewy, a ty nie znasz jakiejś fajnej, miłej, idealnie pasującej do naszego rozmarzonego kochasia dziewczyny? - zapytał Kuba.
Lewy wyjął iPada z kieszeni i zaczął przeglądać kontakty.
-Aniela...Angela...Arleta...Antonina...Anita...Ariadna...Aldona...Aisza...Atanazja...Adelajda... Alicja...Amadea...Angelika...Aurelia...Albertyna...
2 godziny później...
-Albina...Amiceta...Anatolia...
-Dobra, okej to nie był najlepszy pomysł - przerwał Leitner.
-Dlaczego? Nie doszliśmy nawet do tych na "B" - stwierdzł Lewy.
-No właśnie dlatego .
-To może...Gabrielle - zaproponował znudzony Robert- jest francuską, do tego modelka.
-Skąd ty znasz francuską modelkę ?- wtrącił Mario.
-Długa historia- [wcale nie taka długa Robercie.]
-A jak ja się z nią dogadam ? - zapytał Leitner.
-Spokojnie, zna niemiecki. Ściągne ją tu jeżeli chcesz.
-Pewnie !- Moritz nie tracił ani chwili dłużej. Obejrzał jej zdjęcia na facebooku, w sumie to wszyscy je oglądali. Wymieniali między sobą dzikie komentarze. Udało się. Gabrielle miała przylecieć za tydzień na sesję do Niemiec. Obiecała, że odwiedzi znajomego z Dortmundu.
W końcu przyszedł na nich czas. Wychodząc Kuba zaczepił Roberta.
-Lewy ? Musimy porozmawiać- oznajmił Błaszczykowski.
-Co jest Kubuś ?
-Chodzi o nasze dzieci.
-Nasze?- brunet zamarł- my....?
-Nie ! Nasze ale oddzielne, nie że nasze wspólne !
-No tak oczywiście, nie wspólne - puknął się w czoło i uśmiechnął sztucznie.
-Twój syn zarywa do mojej córki i jej się to podoba- stwierdził przerażony.
-Który?
-Mateusz.
-Który?
-To jest ich więcej?- zapytał zdziwiony.
-Mati?
-Tak Mateuszek, od czasu kiedy kłócili się o łopatkę w piasku ona się zmieniła. Ciągle psoci, już 3 razy wychowawczyni wzywała mnie do żłobka. Wogóle się mnie nie słucha i nic do niej nie dociera.Wyobraź sobie, że zaczęła słuchać metalu. Już nie wiem jak z nią rozmawiać. Dlatego proszę Cię, stary. Pogadaj z Mateuszem, dowiedz się o co im chodzi.
-Czekaj, czekaj. Twoja córka i mój syn - Lewandowski tłumaczył sobie zaistniałą sytuację.
-Lewy do cholery jasnej ! Kontaktujesz dziś czy nie? - Błaszczu nie wytrzymał.
-Nie no okej rozumiem Cię. W takim razie porozmawiam sobie z nim.
-Cieszy mnie to niezmiernie - oparł mu ręke na ramieniu - W tobie nadzieja Robercie.
-O Boże Kuba...-westchnął z rozczuleniem napastnik- moja pierwsza rozmowa ojca z synem. Czy to nie cudowne ?
Kuba zaśmiał się.
-Ale wiesz nie wczuwaj się za bardzo, bo jeszcze powiesz coś za dużo- pogroził mu palcem.
-Ma się rozumieć.
***
Marco obudził się z ogromnym bólem głowy i o dziwo w swoim łóżku. Carolin od rana tłukła się w kuchni. Zszedł na dół i stanął w progu. Blondynka obróciła się w jego stronę.
-Co to za hałasy?- ziewnął zaspany Reus.
-Hałasy? Jeśli ci to przeszkadza to nie mój problem. Trzeba było nocować u Mario. Tam z pewnością o tej porze było by cicho -mówiła z ironią w głosie. Ostatnio bardzo często jej się to zdarzało.
-Możliwe, ale wolałem być z tobą.
-Co proszę ? Ledwo Cię stamtąd wyciągnęłam- zaczęła opowiadać mu co się wczoraj działo i wypominać mu wszystkie jego nieodpowiednie zachowania. Blondyn przysiadł na stołku.
-Fajnie się gadało z Katją?
-Normalnie- wzruszył ramionami. Carolin parsknęła. W tym momencie chciała go roznieść. Zacisnęła pięść. Kilka godzin temu poznała dopiero "tą całą Katję ", a już jej nie nawidziła.
-Tylko tyle? Normalnie? Widać było, że świetnie się wczoraj z nią bawiłeś. Doskonale się dogadujecie. Tworzycie naprawdę bardzo zgrany duet.
-Dobra o co Ci teraz chodzi? - przerwał jej Reus.
-Nie o nic, poprostu przyznaj się, że wolisz ją ode mnie !
-Co? Niczego takiego nie powiedziałem !
-Nie musisz nic mówić ! Powiedziałeś wszystko wczoraj, a rano wybełkotałeś jej imię przez sen- mówiła ze łzami w oczach.
-Carolin...
-Nic nie mów, proszę Cię. Z resztą tu nie chodzi tylko o nią. Ostatnio nigdzie nie wychodzimy. Cały dzień Cię nie ma, nie mam pojęcia gdzie jesteś. O niczym mi nie mówisz, my nawet nie rozmawiamy, tylko się kłócimy.
-Przepraszam, wiem że Cię zaniedbywałem... - tylko na tyle było go stać.
-Dobrze, że chociaż umiesz się do tego przyznać- otarła łzy - A teraz, wynoś się z mojego domu.
-Chciałbym ale, to mój dom Carolin- spuścił głowę i patrzył w podłogę.
-Cóż, w takim razie idę się pakować - przerzuciła krótkie blond loki przez ramię i wyszła z kuchni. Nie zatrzymywał jej. Kiedy była już spakowana, zeszła na dół z czterema wielkimi walizkami.
-Pomóc Ci ? - ocknął się Marco.
-Nie ,mój brat powinien już tu być.
-Carolin...
-Skończ, nie chcę tego słuchać- grzecznie wykonał jej rozkaz.Stali w korytarzu w ciszy i patrzyli w podłogę. Była brudna czy coś ?
-Musisz wiedzieć, że...-przerwała ciszę blondynka.
-Tak ?
-Że to ja zabiłam twoją złotą rybkę.
Marco zamarł. Widział ciemność . Oparł się o ścianę rozkładając ręce, uchylił usta próbując złapać oddech i szybko mrugał oczami chcąc w ten sposób powstrzymać łzy. Był w szoku.
-Ty..? Zabiłaś Wilhelma ? - dopytywał z niedowierzaniem. Caroline przytaknęła- Ale...ale przecież mówiłaś, że jest u weterynarza, bo...bo się przejadł...
-Kłamałam.
-Kiedy ? - łzy cisneły mu się do oczu.
-Byliście na zgrupowaniu. Zapomniałam o nim. Któregoś dnia weszłam do pokoju a on.. pływał sobie po powierzchni brzuszkiem do góry- zaczeła tłumaczyć się Carolin.
-Co zrobiłaś z ciałem? - zabrzmiało to jak z jakiegoś kryminału.
-Spuściłam w kibelku -przyznała się ale nie potrafiła spojrzeć blondynowi w oczy.
-Jak mogłaś ?! Mówiłem Ci tyle razy ! On jadał 4 razy dziennie ! Przez cały czas kiedy byłem na zgrupowaniu on nic nie dostawał?
-Wody też nie zmieniałam- wtrąciła się- Poza tym prędzej czy później i tak by zdechł.. z przeżarcia.
Fakt faktem. Rybka Marco miała nadwagę. Z każdym dniem trzeba było ujmować wody bo pod wpływem przybywającego ciężaru wylewała się. Dobrze że pojawił się jej brat bo Reus był bliski wybuchu. Na pożegnanie rzuciła tylko "Wybacz" w jego stronę i wyszła z mieszkania. Został sam. On sam i wielka przestrzeń. Przez osobę którą niegdyś kochał, stracił przyjaciela.
Spoczywaj w pokoju Wilhelm [*]
_________________________________________________________________Odcinek nieco smutny :( Marco stracił przyjaciela, a Carolin okazała się potworem. Miało nie być żadnych ofiar w tym opowiadaniu ale wyszło inaczej (jak zwykle). Ale wspólnie wspierajmy Roberta, bo trudne zadanie przed nim :) Czekamy na Wasze komentarze :)
Widziałyście już reklamę Opla z udziałem naszych Borussen ?
http://www.youtube.com/watch?v=QzrbKAzVD2U&feature=youtu.be
Wczoraj znalazłam to opowiadanie i jak skończyłam czytać 6 odcinek to nie moglam się doczekać na 7, teraz nie mogę na 8 i coś czuję, że tak kolejno na 9, 10, 11 itd. bo to opowiadanie jest świetne, czekam na następny odcinek <3
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie zrozpaczonego Marco, kiedy dowiedział się o Wilhelmie...
OdpowiedzUsuńHahahah nie no, czytanie przez Roberta imion jego byłych dziewczyn - genialne :D I do tego te jego zdziwienie po stwierdzeniu Kuby o dzieciach :) W ogóle to cały rozdział był wspaniały! I jeszcze ten Willhelm [*]
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego odcinka :)
Haha, o boże, kto nazywa rybkę Wilhelm, no chociaż moja to był Franek[*] Lewy ma sporo damskich kontaktów, haha, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńHahahahah dobre :D Marco i jego rybka ...smutne :c :D hihiahiahi genialny rozdział !
OdpowiedzUsuńBuahahaha, pierwsza rozmowa ojca z synem- umarłam. Biedny Marco i biedna rybka. Pozdraiwam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńwczoraj go znalazłam i tak mnie wciągnęło to opowiadanie ,że już czekam na następy rozdział. zapraszam do mnie! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com/