sobota, 23 lutego 2013

Odcinek 11: Sąsiadka

Pięknego lutowego dnia Kuba zabrał Oliwkę na spacer. Śnieg topniał, a na dworze było coraz cieplej. Błaszczykowski wreszcie mógł spędzić trochę czasu z córką, pogadać od serca, wytłumaczyć kilka spraw, przeanalizować zachowanie swoje i jej. Był z niej dumny. Kiedyś wzywano go do żłobka co najmniej 2-3 razy w tygodniu, a teraz zdarza się to średnio raz w miesiącu. Młoda trochę zmarzła, więc zmierzali w kierunku domu. Pech chciał, że po drodze wpadli na dziennikarzy, którzy uparli się na wywiad. Kuba był uradowany, bo zdarzyło mu się to pierwszy raz, odkąd jest piłkarzem BVB. Co więcej, bardzo mu się to podobało. Stał dobre 15 minut i z niesamowitym entuzjazmem odpowiadał na bezsensowne pytania. Dziewczynka była cierpliwa, ale ile może stać bezczynnie 2letnie dziecko? W końcu zaczęła się nudzić i chciała iść do domu, więc postanowiła przerwać tą pogadankę. Lekko szarpała za spodnie ojca. Kuba spojrzał w dół.
-Tato, tato siusiu- powiedziała nieśmiało zawstydzona blondyneczka. Wszystkie kamery skierowane były na nią. Kuba kucnął i szepnął do niej ściszonym głosem.
-No co ty Oliwia, lej w pampersa- machnął ręką i puścił jej oczko, po czym wrócił do dziennikarzy. Próba zaciągnięcia ojca do domu nie powiodła się. Czas na plan B.
Agata akurat w tym momencie włączyła telewizor. Wywiad z jej mężem na żywo w parku. Już wiadomo dlaczego ich tak długo nie ma, tylko gdzie jest Oliwka?
Mała kręciła się wśród dziennikarzy, między ławkami i gdzieś w piaskownicy, aż w końcu dorwała jakiegoś kota. Wszystko obejmowała kamera. Dziewczynka bawiła się z kotkiem w ganianego, berka, chowanego albo „urwij mi ogon”. Wyobraźcie sobie dwulatkę ciągnącą za sobą za ogon kota, który zapierał się wszystkimi łapami i wydawał z siebie dzikie wrzaski, a na piasku zastawały tylko ślady jego wbitych pazurów.
-Uważam, że to nie ma najmniejszego wpływu na...Oliwia puśćże tego kota!!... na to, co robimy- kontynuował Błaszczu.
-No dobrze, to w takim razie ostatnie pytanie. Jak radzi sobie pan jednocześnie z treningami, meczami, żoną i wychowywaniem córki ?- zapytał nieco rozbawiony dziennikarz. Kuba wziął małą na ręce.
-Wspaniale. Nie widać ?- uśmiechnął się. Nie przewidział tego, że Oliwka akurat w tym momencie będzie wypluwać sierść tego nieszczęsnego zwierzęcia. Wszystko w obecności kamer. Agata z przerażeniem wpatrywała się w 50-calowy ekran.
Zmieszany pomocnik chciał szybko skierować rozmowę na inne tory.
-No to powiedz córciu panom, czego cię tatuś ostatnio nauczył ?
- Cholelne piśmaki – wysepleniła dziewczynka.
- Nie nie kochanie, to drugie – szepnął do niej i uśmiechnął się sztucznie.
- Banda kletynów ?- posłała mu pytające spojrzenie.
-He he, zupełnie nie wiem skąd ona zna takie określenia- Kuba mruknął pod nosem, po czym uśmiechnął się szeroko do otaczających go ludzi, podziękował i ulotnił się z parku czym prędzej.


Około pół godziny później byli już w domu. Dzień pełen wrażeń, nie ma co.
-I jak tam na spacerze? - Agata zaczęła rozbierać córcię z kurtki.
-Genialnie, pogadaliśmy sobie, Oliwia miała mały incydent z kotem.
-O mój boże! … Zjadła go ?- dodała już ciszej.
- Nie, no nie , ale mało brakowało.
- W sumie szkoda, mielibyśmy obiad z głowy…
-Jeszcze ci dziennikarze. Mam nadzieję, że nigdzie tego nie puszczą.
-Już puścili - Agata parsknęła.
-Co? Jak? Gdzie? Nie mów, że to było na żywo - spojrzał na nią błagalnie.
-No było, ale całkiem dobrze wypadliście - zapewniała męża.
-Yhymm - spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem.
-Słuchaj jutro tez posiedzisz z małą. Wybieram się do Ewki do salonu zobaczyć jak sobie radzi i może zmienię fryzurę. -poprawiła włosy.
-Jutro mam trening.
-Spokojnie, dostosuję się do Ciebie kochanie -uśmiechnęła się uroczo.
Kuba głośno westchnął. Miał nadzieję, że do końca dnia nie wydarzy się nic, co mogłoby dobić jego i tak zrujnowaną reputację.

***

Katja wprowadziła się już do Mario. No prawie. Problemem była garderoba. Ubrania, buty i jeszcze raz buty dziewczyny sprawiały niecodzienny kłopot. Kiedy Gotze proponował ukochanej wspólne mieszkanie nie wiedział, że wprowadzi się do niego 30 par szpilek, 15 par sandałów, 17 par klapków i wiele innych różnych różności. Oprowadził Katję po całym domu. Powiedział jej, czego może dotykać, a czego nie. W końcu dotarli do sypialni. Dziewczyna otworzyła szafę, w której było pełno męskich ubrań.
-Coś mało miejsca masz w tej szafie - zażartowała- ale spokojnie upchniemy to jakoś-wskazała na cztery ledwo domykające się walizki.
-Upchniemy? Nie ma szans, żeby to zmieściło się w mojej szafie. Katja, to nie realne.
-To co został mi tylko ten wieszak ? - spojrzała na samotny przedmiot wiszący na haku.
-Uuuu.. Nie dostaniesz go - powiedział cicho i uciekał gdzieś wzrokiem. Zdjął wieszak i.. przytulił go do siebie.
-W takim razie gdzie ja mam trzymać wszystkie moje rzeczy ?- zapytała rozbawiona. Trzymał ten wieszak tak, jakby okazywał mu więcej czułości niż ona.
-Nie wiem- podrapał się po głowie i rozejrzał jeszcze raz po pokoju.
-Mario?!
-Kochanie, nie denerwuj się, dobrze? Coś pomyśle, ale nie dziś- podszedł do niej i czule pocałował ją w czoło - połóż się, odpocznij a ja zrobię coś na kolację, co ty na to?
Katja kiwnęła głową. Zapowiadał się ciekawy początek w nowym mieszkaniu...bez szafy.

***

Gabrielle umówiła się z Moritzem na randkę. Trzeba przyznać, że poradził sobie wczoraj. Przed spotkaniem z dziewczyną od rana chodził zdenerwowany. Dla niej nie było to nic wielkiego. Kolejna randka z kolejnym "chłopaczkiem". Mimo to chciała wyglądać jak najlepiej. Już o 7 obudziła Lewego i wygoniła go do sklepu po jakieś normalne picie. Twierdziła, że od czegoś takiego co on pije, będzie gruba i zażyczyła sobie wodę, ostateczne sok pomarańczowy. Niechętnie zwlukł się z łóżka ale nic nie mówił. I tak miał wstać wcześniej pobiegać. Ubrał się ciepło i wyszedł. Do sklepu miał niecałe 15 min. Idealna trasa na poranny jogging. Wszedł do sklepu, prześledził półki, jest! Woda mineralna, a dokładniej jej ostatnia butelka. Już wyciągał po nią rękę, ale w tym momencie napotkał drugą dłoń, którą bynajmniej nie należała do niego. Ich ręce się zetknęły, ich oczy się spotkały, a w powietrzu unosił się zapach świeżo pieczonych porannych bułeczek. Dziewczyna parsknęła gdy zobaczyła kogo spotkała. Żadne z nich nie cofnęło ręki.
-O nie nie, mój drogi ! Ja wstaje o godzinie, o której zazwyczaj nie wstaje, wychodzę na to zimno, kręcę się po tej dziwnej okolicy, pytając się o drogę moim łamanym niemieckim jakiś podejrzanych ludzi, dwa razy o mało co nie gine na przejściu, łamie obcas tylko dlatego, że moim genialnym współlokatorkom zachciewa się ostatniej w tym sklepie butelki wody mineralnej- złapała oddech - I ty jeszcze masz czelność sięgać po nią w tym samym czasie co ja? - zapytała wzburzona, po czym zaczęła wyśmiewać się histerycznie. To była ona. To jedna z tych dziewczyn, które wprowadziły się obok Roberta. To dokładnie ta sama, na którą wpadł na schodach. Coś tam jeszcze mówiła wymachując przy tym rękoma ale jej nie słuchał, bo się zamyślił.
-Naprawdę bardzo ciekawa historia, ale wybacz, modelka w potrzebie - przerwał jej i przywłaszczył sobie napój.
-Modelka? Trzeba było bardziej zadbać o swoją dziewczynę i pójść jej do sklepu wczoraj- odebrała mu pożądany obiekt.
-Ona nie jest moją dziewczyną. To tylko znajoma. Przyjechała tu robić jakieś zdjęcia...w ogóle dlaczego ja ci się tłumacze? Oddawaj tą wodę ! -wyrwał jej z rąk zdobycz.
-Chyba śnisz!- zaczeli szarpać się niczym dzieci walczące o łopatkę w piasku. Lewy był już bliski triumfu, gdy poczuł silny cios w głowę.
-Oddaj jej że tą wodę ! Tak się zachowują dżentelmeni ? -nieznajoma starsza pani przyglądała się tej sytuacji i potraktowała Lewandowskiego torebką. Miała rację. Tak się kobiet nie traktuje.
-Ale ja byłem pierwszy!- zaczął tłumaczyć się jakby popełnił jakieś przestępstwo. Tatiana, bo tak miała na imię dziewczyna, którą zauroczył się pan Lewandowski uciekła przy pierwszej okazji, oczywiście nie z pustymi rękami. Winner! Była Polką i wiedziała z kim ma do czynienia. Wiedziała też, że facet szybko biega. Mimo to nie wzdychała jakoś na widok piłkarzy. Znała niektórych z widzenia, ale nie obchodziło jej gdzie grają, ile zarabiają, jak żyją, czy mają partnerki czy są singlami. Miała to po prostu gdzieś. Nie interesowała się piłką nożną ani żadnym innym sportem. Umysł ścisły. Lewy rozprawiał się jeszcze chwilę ze starszą panią, aż ta w końcu poszczuła go parasolką. Po co jej parasolka w zimie? I jeszcze ta wielka i ciężka torba, która oberwał Robert. Co w niej było ? Cegły ? Poza tym, skąd w tej małej, lekko podstarzałej istocie tyle siły? Wyszedł ze sklepu ze sokiem. Gabi kręciła się po domu w samym ręczniku i robiła milion rzeczy na raz. Wszedł do mieszkania i pomachał jej kartonem przed nosem.
-Dlaczego sok? - skrzywiła się.
-Bo nie woda.
-Okej - wzruszyła ramionami- a Ty lepiej telefon noś przy sobie, bo ktoś się już ze dwadzieścia razy do Ciebie dobijał.
-Kto ?
-Nie wiem, nie sprawdzałam - poprawiła spadający ręcznik, wyminęła go i poszła do siebie.
Robert dopadł swój telefon. Faktycznie, miał 20 połączeń.. od Moritza. Zaraz do niego oddzwonił.
-No siema, co jest ?
-Robert ! Stary co się z tobą dzieje? Od rana próbuję się dodzwonić.
-U mnie wszystko w porządku. Byłem w sklepie i zapomniałem telefonu. A u ciebie wszystko dobrze?
-Nie. Jest źle. Bardzo źle. Strasznie się denerwuję przed spotkaniem z Gabrielle. Ciągle się pocę i trzęse jak galareta.
-Spokojnie, przecież wtedy u Romana świetnie sobie poradziłeś -uspokajał go.
-Byłem wypity i jakoś poszło. Nie wiem co mam robić. Chyba to odwołam.
-Nie ! Nie możesz jej tego zrobić. Ona się załamie! - skłamał.
-A jak ty to sobie wyobrażasz ? Pójdę tam, palnę jakąś głupotę i jeszcze bardziej się przed nią zbłaźnię ! To bez sensu.
-Mam pewien plan.
-Jaki?
-Odpręż się, wyluzuj, pomyśl o czymś miłym, a resztę zostaw mnie.
-Pamiętaj Lewy .Ufam Ci. - wyznał mu i rozłączył się.

Ciąg dalszy nastąpi... 

______________________________________________________________

Oto rodzinka państwa Błaszczykowskich:




Zapraszamy do polubienia naszej strony na fb :

zdjęcia, zapowiedzi, nowinki...

12 komentarzy:

  1. Świetne! Fajnie, że napisałyście coś o Kubie ;) Ta akcja z Oliwką była rewelacyjna.
    Z niecierpliwością czekam na to, jak rozwinie się znajomość Lewego z Tatianą.
    Wyczuwam gorący romans ;]
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja też wyczuwam gorący romans :D

    OdpowiedzUsuń
  3. he he, obsmiałam się, fajna Oliwka, dzieci tak mają , a Lewy jaki buc :P jak moge o cos poprosić, to chciałabym rozdział, w którym Lewy ma na głowie wszystkie swoje pociechy, bo ich matki postanowiły sobie odpocząć w spa i zwalily mu dzieci na głowę, przez przypadek wszystkie w jednym dniu. :P Dzięki i zapraszam do siebie na naowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki rozdział już jest w planach i pojawi się niebawem :)

      Usuń
  4. Hej, uwielbiam twojego bloga, dlatego nominowałam go do Liebster Award, więcej informacji tutaj: http://dogwizdka.blogspot.com/ w zakładce "♥Liebster Award♥"

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do liebster Awards :)
    http://covered-in-white.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O masakra... Oliwia to bardzo niepokojące dziecko... Niech zabiorą ją do jakiegoś psychologa dziecięcego albo coś... Nie no to jest naprawdę historia w krzywym zwierciadle :D Ale bardzo pozytywne opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuu co za dziecko xd haha świetne
    czekam na kolejny rozdział :)
    zapraszam do mnie
    http://krok-w-strone-lepszego-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne ;3
    Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ też piszę o BVB :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ;> Uwielbiam to opowiadanie :) Zapraszam do mnie:
    bvb-ein-leben-lang.blogspot.com Jest to opowiadanie o BVB, zwłaszcza o Lewym :) Ukazał się już prolog, a 1 rozdział ukaże się na dniach :)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń